Fani bycia „tym złym” zacierają ręce, czekając na zbliżającą się premierę Evil Genius 2: World Domination. Twórcy postanowili ułatwić zapamiętanie, czego możemy się spodziewać po nadchodzącej produkcji.
Dla niewtajemniczonych: tytuł jest kontynuacją strategii ekonomicznej z 2004 roku, w której wcielaliśmy się w nikczemnego geniusza chcącego zawładnąć światem. Model rozgrywki w założeniach jest zbliżony do produkcji pokroju Dungeon Keepera, zatem wskazujemy jednostkom zadania do wykonania, ale nie mamy nad nimi bezpośredniej kontroli.
Podobnie jak we wspomnianym władcy podziemi czy Dwarf Fortress naszą bazę będziemy budować i rozwijać poprzez drążenie kolejnych pomieszczeń w skale na jednej z samotnych wysp, której wybór będzie należał do gracza. Zajmą się tym nasze sługusy (ang. minions), które mają być obdarzone własnymi osobowościami oraz możliwością rozwoju w trzech kierunkach: nauce, mięśniach i oszustwie. Dojdą do nich wierni najemnicy – tych trzeba będzie najpierw odblokować w ramach serii zadań, jednak odwdzięczą nam się pełnym posłuszeństwem. Klimat filmów szpiegowskich lat ’60 i ’70? Jest.
Wszystkim tym pokierujemy jako jeden z czterech arcyłotrów, z których znamy póki co powracającego Maximiliana będącego uosobieniem tego, co rozumiemy jako złowrogi geniusz, oraz Red Ivana – w tej części otrzymał awans z szeregowej jednostki do pełnoprawnego dowódcy. Czymże jest jednak superzłoczyńca bez kolekcji legendarnych artefaktów? Te powracają wraz z pułapkami, które chronić je będą przed zakusami wrogich szpiegów.
Wisienką na torcie jest menażeria złowrogich wynalazków, takich jak serum wzmacniające dla naszych sługusów, urządzenia do prania mózgów czy… gra wideo pozwalająca naszym podwładnym zobaczyć, jak to jest zawładnąć światem. Spośród tych wszystkich urządzeń najważniejsze to narzędzie zagłady, unikalne dla każdego złoczyńcy, którego ukończenie jest równoznaczne ze zwycięstwem. Jednak gdzie zło, tam i dobro, zatem musimy zawsze uważać na siły sprawiedliwości chcące zniweczyć nasze plany.
Do tej pory otrzymaliśmy już tyle informacji, że każdy powinien wiedzieć, czy to produkcja dla niego. Nie oznacza to jednak końca newsów, więc jest jeszcze szansa na przekonanie wątpiących.