W najbliższym czasie będą się nim mogli cieszyć niestety tylko posiadacze iPhonów. A i najbliższy czas wcale nie oznacza kolejnego miesiąca, czy następnego po nim, bowiem premiera planowana jest dopiero na jesień tego roku.
Niektóre informacje na temat portu są dość gorzkie, ale ogólnie wiadomość o rozprzestrzenianiu się polskiej, karcianej gorączki na kolejne ekrany jest więcej niż dobra. Wiedźmińskie siedliszcza miały bowiem okazję zawitać na małych ekranach albo bardzo dawno temu (Wiedźmin: Krwawy Szlak autorstwa studia Breakpoint, 2007 – ktoś w ogóle pamięta? (patrz: BONUS), albo na bardzo krótko (Witcher: Battle Arena – MOBA pełna znanych bohaterów, zamknięta po kilkunastu miesiącach). Gwint ma realną szansę na poprawę tego trendu, choć będzie się musiał zmierzyć z, między innymi, doskonale rokującym już od dawna, mobilnym portem Heartstone od Blizzarda.
Kluczowym elementem do zachęcenia graczy do gry w Gwinta na smartfonach będzie przekalkowanie jego dużej wersji na małe ekrany w skali 1:1 – i, jak powszechnie wiadomo po wypowiedzi szefa projektu Jasona Slama, jest to główny priorytet osób odpowiedzialnych za port.
Wracając do przydziału platform – co zatem będzie z użytkownikami Androida? Póki co, niestety nic. Pytanie, kiedy Gwint trafi na ich telefony, zostało skwitowane mało konkretnym, ale doskonale znanym „kiedy będzie gotowe”. No, może nie dosłownie, ale w każdym ze znaczeń tego (nie)sławnego cytatu.
Nadchodzący, mobilny Gwint dojdzie do skutku już zaopatrzony w najnowszy dodatek – Wojnę Krwi, która już jutro trafi do gry na dużych platformach. Tymczasem zachęcam do krótkiej wprawki na temat zawartości ociekającego czerwienią dodatku.