Valve nie próżnuje. Niedawno wspominaliśmy o pierwszej prezentacji ich nowej karcianki – Artifact, dziś dociera do nas kolejna świetna wieść. Deweloper z Bellevue właśnie zwerbował doświadczone studio – odpowiedzialne za Firewatch Campo Santo, od teraz pracuje pod skrzydłami Valve.
Co to dla nas oznacza? Tak się składa, że naprawdę wiele. Dzieło małego indie-dewelopera jakim był Firewatch, to spacerowa przygodówka z doskonałym klimatem oraz wieloma wciągajćymi tajemnicami do odkrycia. Produkcja została przyjęta na rynku bardzo dobrze, a jej oceny wahają się w pułapie 70-80% (więcej o tym pisaliśmy tutaj). Valve zatem doskonale wiedziało co robi, pozyskując nowych pracowników oraz zdolnych twórców. Nie zamierzają jednak ich wyzyskiwać – powiedziane zostało, że Campo Santo, zanim rozpoczną kolejne zlecenia korporacji, mają zamiar dokończyć dzieło, nad którym do tej pory pracowali. Oczywiście zostanie ono wydane już z logiem nowego właściciela twórców Firewatch. Klimatyczny trailer ich nowej gry – archeologicznej przygodówki kryjącej się pod tytułem In the Valley of Gods, obejrzycie poniżej:
Campo Santo zostało już przeniesione do głównej siedziby nowego właściciela i zdaje się, że twórcy z San Francisco są bardzo zadowoleni z owocnego transferu. W oficjalnym oświadczeniu, które wystosowali wczoraj, opisują swoje zadowolenie z zainteresowania ich osobami ze strony Valve. Określają nowych kolegów z pracy jako myślących i czujących podobnie do nich, co doskonale wróży współpracy wszystkim wtajemniczonym. W ogłoszeniu znalazło się również miejsce na śmieszną historyjkę z 2015 roku, w której to przedstawiciele Campo Santo ukradli ze studia IGN nagrodę przynależną Valve (nagroda GOTY dla Portala 2, nieodebrana przez interesanta w 2011 roku), a którą to stanowiła butelka szampana, należycie użyta następnie przy świętowaniu premiery Firewatcha. Nowi podwykonawcy załapali się też na tegoroczny Valve’owski urlop na Hawajach dla pracowników – wątpię zatem by mieli oni na cokolwiek narzekać.
Co tyczy się zaś samego Valve – prawdopodobnie jesteśmy świadkami jego powrotu do źródeł, czyli tworzenia gier. Póki co, korporacja stawia bardzo rozważne kroki w tym kierunku, ale nie możemy jej za to winić – jest bowiem znana ze swej dokładności i umiejętności planowania strategicznego. Przykręćmy zatem kurek, uzbrójmy się w cierpliwość godną stróża leśnego i oczekujemy ze słonecznymi wypiekami na twarzy na przypływ kolejnych wieść z obozu developera.