Wiele osób już zapewne słyszało o katastrofalnym wydarzeniu zorganizowanym przez Niantic w Chicago. Event miał miejsce w ten weekend. Z jakim skutkiem potoczyły się jego losy opisujemy pokrótce poniżej…
Można od czasu do czasu spotkać się z opinią, że twórcy gier na urządzenia mobilne nie mają szans w dorównaniu firmom zajmującym się grami na konsole i PC. Choć można tutaj na ten temat podyskutować, ostatnie wydarzenia z Chicago przypieczętowały jednak los Niantic jako organizatora imprez. Wydarzenie obejmowało transmisję na żywo, jak również miały zostać ogłoszone informacje na temat legendarnych Pokemonów. Wszystko miało przebiegać w przyjaznej atmosferze dla młodych i starych graczy. Całość potoczyła się jednak inaczej.
Gra borykała się z kilkoma problemami i nie ograniczały się one jedynie do obszaru wydarzenia. Gdy do swojego przemówienia wychodził na scenę CEO Niantica, John Hanke, spotkał się on z buczącym tłumem skandującym okrzyki w języku angielskim: „Nie możemy grać!” „Naprawcie grę!”. Zmieszanie Dyrektora Generalnego było bardzo wyraźne. Prowadzący wydarzenie zdawali się nic sobie nie robić z okrzyków i buczenia, brnęli dalej przez program.
Nie ma co się uczestnikom wydarzenia dziwić. Wiele osób dotarło na wydarzenie z najróżniejszych zakątków świata, stali w słońcu i upale tylko po to, by okazało się, że gra ma koszmarne problemy z serwerem. Jak donosi Polygon zespół Niantica był przerażony wynikiem ich eventu. Firma ogłosiła już rekompensatę w formie 100$ w wirtualnej walucie Pokemon Go dla uczestników wydarzenia, jak również zwrot kosztów za opaski (20$). Niantic także oficjalnie przeprosił wszystkich uczestników, zwłaszcza osoby, które przebyły kawał świata, by dotrzeć na to wydarzenie.
Skrót z Pokemon Go Fest Stream (podkreślający raczej jego złe chwil) można znaleźć tutaj.