Znacie ich – zapalczywi, niepoddający się, zawzięci. Często wytrwali, spędzający godziny w ustawieniach i na aktualizowaniu. Mały budżet dla innych jest przeszkodą, a dla nich – zachętą. Odpuszczają tylko w ostateczności i to też nie na długo, wszak ludzie zajmujący się modowaniem bardzo im pomagają. Tak to oni – gracze ze słabymi sprzętami. I tak – jestem jednym z nich.
W 2015 zmieniłam błagającego już o danie mu spokój laptopa, który dzielnie próbował odpalać mi Skyrim w oknie w 8 FPS (tak, grałam w ten sposób) na obecnie używanego przeze mnie MSI CX70 2PF. Laptop nie był z górnej półki, ale nie był też najgorszy, w końcu mogłam ograć tytuły, które pozostawały poza moim zasięgiem przez lata. Jednak czas mija, gry są coraz bardziej wymagające, a części w laptopie pozostają niezmienne. Obecnie posiadam też PS4, przymierzam się do PS5, więc ani pudło, ani nowy laptop nie są mi potrzebne. Jednak moje małe hobby, czyli odpalanie nowych gier na starym sprzęcie, dalej żyje, zatem, z przymrużeniem oka, zobaczcie jak The Outer Worlds, mający premierę 25.10.2019 zachował się na laptopie, który włączony po raz pierwszy został przeze mnie w lipcu 2015 roku. Od tego czasu ani raz nie był poddany nawet recovery, nie mówiąc o formatach. Jedynie wyciągam z niego kłaki co jakiś czas.
Specyfikacja:
Windows 10 64x
i7-4712 MQ @ 2.30 GHz
8 GB RAM
GeForce 840M 2GB
500GB HDD
Nie robi wrażenia, ale przeszłam na nim bez problemów Wolfensteina New Order, Wolfensteina II i byłabym przeszłam Far Cry 5, gdyby mi się nie znudził (żadna z gier nie była ustawiona na minimalnych, nie odczułam też znacznych dropów czy szpetoty. Do żadnej nie użyłam modów, które poprawiałyby wydajność gry kosztem grafiki).
Zacznijmy od tego, że The Outer Worlds nie ma wielkich wymagań sprzętowych:
minimalne wymagania sprzętowe na PC:
System operacyjny: Windows 7 SP1 (w wersji 64 bitowej)
Procesor: Intel Core i3-3225 lub AMD Phenom II X6 1100T
Karta graficzna: Nvidia GeForce GTX 650 Ti lub AMD Radeon HD 7850
Pamięć RAM: 4 GB
Dysk twardy: 40 GB
rekomendowane wymagania sprzętowe na PC:
System operacyjny: Windows 10 (w wersji 64 bitowej)
Procesor: Intel Core i7-7700K lub Ryzen 5 1600
Karta graficzna: Nvidia GeForce GTX 1060 (6 GB) lub AMD Radeon RX 470
Pamięć RAM: 8 GB
Dysk twardy: 40 GB
Jak widać główny zgrzyt pojawia się tutaj w grafice, ale co, ja nie spróbuję?
Na początek porwałam się na pełny ekran w oknie 1600×900 na średnich, klatki trzymały się w miarę stabilnie na 30, V-sync włączony, zwiększyłam też pole widzenia. Niestety po wyjściu na nieco bardziej otwarty teren, gdzie mamy do czynienia z płynami i większą ilością akcji – gra zaczęła szarpać w sposób uniemożliwiający grę. Dropy sięgały 20 klatek w losowych miejscach, gra stała się też ociężała, mała ilość klatek była widoczna gołym okiem i nawet mi przeszkadzała (a przywykłam do grania w 15-20 FPSach).
Ostatecznie po 5 godzinach walki i różnorakich ustawień musiałam zgodzić się na pełny ekran i 1280 x 800, ustawienia najniższe prócz jakości tekstur, którą zostawiłam na średnim, włączony V-sync i pole widzenia zawężone do maksimum. Im dłużej gram i im bardziej komputer się grzeje, tym gra pracuje ciężej, tekstury doczytują się dłużej po przejściu do nowej lokacji i szybkiej podróży, dropy też są widoczne, ale nie uniemożliwiają gry. Występują w miejscach, w których można je przewidzieć, czyli w przejściu między lokacjami, po szybkiej podróży czy przy bardzo szybkim odwracaniu się. Co prawda nie odkryłam jeszcze całości terenu, może okazać się, że któraś lokacja zupełnie grę zamrozi, ale na razie przy Radiu Nowym Monarch jest grywalnie. Ciężko, ale wytrwali dadzą radę. Jedna wskazówka – efekty 3D zostawcie w spokoju, bo zmniejszenie ich zupełnie rozmazuje grę – lepiej zmniejszyć rozdzielczość, niż pozbawiać grę ostrości.
Tytuł, nawet na ustawieniach niskich – może cieszyć oko. Dla fanów Falloutów w 3D nie będzie to szok, a osoby, które już dawno pogodziły się z tym, że gra na ich sprzęcie ruszy tylko w minimalnych, powinny być zadowolone z efektu końcowego.
Podsumowując – jeśli masz możliwość wyrwać the Outer Worlds na Game Passie za 4 zł i masz komputer o takiej samej lub nieco lepszej specyfikacji oraz jeśli jesteś weteranem grania na ziemniaku. – próbuj. W innym wypadku – odpuść, bo ugryziesz się w dupę ze złości na każdy drop klatek i wczytującą się kilka sekund teksturę.
Przez całą dotychczasową rozgrywkę spotkał mnie tylko jeden, niewielki glitch, który nie wpłynął nijak na rozgrywkę, niestety złapałam też buga przy queście z Parvati i czekam, aż zostanie naprawiony. Patrząc na przygody jakie przeżywam do teraz z Falloutem New Vegas, spodziewałam się gry o wiele bardziej zepsutej i brzydkiej, cieszę się, że mogłam się miło zaskoczyć. Jednak problemy ze stabilnością gry nie spotkały tylko mnie i mojego leciwego laptopa – gracze posiadający dużo lepsze specyfikacje również natrafiają na dropy i chwilowe zrywy gry, jednak większość nie ma tych problemów. Jeśli chodzi o konsole – kłopoty z płynnością gry czy doczytującymi się teksturami spotykają głównie posiadaczy Xbox One S.
Ja gram dalej i jeśli coś stanie się przeszkodą nie do pokonania – dam znać! Czekam również na patch, być może wprowadzi jakieś nowości graficzne, które upłynnią rozgrywkę i poprawią stabilność gry, nie tylko na PC, ale również na konsolach, na których nadal gracze mają problemy.