ZALETY
+ Ciężka i stabilna
+ Bardzo ładne wykończenia
+ Wygodne klawisze
+ Dowolność konfiguracji kolorów i funkcji klawiszy
+ Makra
+/- Wyciszony Brown Switch
+ HUB USB
WADY
- Bardzo toporne oprogramowanie (zmiana kolorów pojedynczych klawiszy)
- "Naklejka" z opisem działania klawiszy funkcyjnych
- Bez podstawki pod nadgarstki klawiatura traci na wyglądzie
- Niezbyt nadaje się do pisania
- Cena niewspółmierna do jakości
Patriot to amerykańska firma obecna na rynku komputerowym od 1985 roku. Początkowo nazywała się PDP Systems i została założona przez Paula Jonesa, Douga Diggsa i Phila Diggsa (stąd też nazwa PDP). Patriot jako pierwszy zaprezentował w 2003 roku pamięci DDR SDRAM z pełnym radiatorem otulającym całe moduły. Zapewne większość z was kojarzy go z pamięcią RAM, dyskami SSD oraz kartami pamięci. Patriot od pewnego czasu próbuje podbić również rynek sprzętu dla graczy – stworzył markę Viper Gaming oferującą myszki, słuchawki oraz klawiatury mechaniczne. Słuchawki tej marki testowaliśmy w tym artykule. W dzisiejszym teście przyjrzymy się klawiaturze mechanicznej sygnowanej nazwą V760.
Klawiatura wyposażona jest w 104 programowalne klawisze, pełną paletę podświetlenia RGB z możliwością zdefiniowania kolorów poszczególnych klawiszy, switche Kalih Brown z dodatkowym wygłuszeniem oraz magnetyczną podstawką pod nadgarstki. Czego chcieć więcej? No niestety jest parę mankamentów, które nie każdemu przypadną do gustu. Przygotuje was – to nie jest zwykły Brown switch, ale do tego jeszcze wrócę.
Viper V760 zapakowany jest schludnie, jak na sprzęt tej klasy przystało. Cena robi swoje, więc i opakowanie musi być sensowne. Nie spotkamy tutaj minimalizmu ani przepychu, można powiedzieć, że pudełeczko jest po prostu normalne, budową bardzo podobne do opakowań kart graficznych.
Po wyciągnięciu z wierzchniego okrycia ukazuje się nam czerwone kartonowe pudło skrywające w sobie klawiaturę, zapakowane w kopertę naklejki z logotypem Viper Gaming – pierwsze skojarzenie, jakie przyszło mi do głowy, to naklejki z talizmanem Wiedźmina –oraz instrukcję i keycap do wymiany przycisków. Mimo ceny, jaką trzeba zapłacić za ten sprzęt, producent nie przewidział dodania chociażby paru zapasowych klawiszy.
Klawiatura wyciągnięta z opakowania prezentuje się dość ciekawie. Przede wszystkim ze względu na konstrukcję, która jest połączeniem bardzo dobrej jakości plastiku z gumowymi wstawkami oraz chropowatym aluminium. Całość buduje solidną i pewnie leżącą na blacie klawiaturę. Niestety Patriot, decydując się na taką konstrukcję, naraził się na kilka niedociągnięć. Przede wszystkim aluminiowa połyskująca ramka wokół „wysepki” na klawisze bardzo łatwo się rysuje. Wystarczy lekkie przeciągnięcie czymkolwiek innym niż palec, a już zauważymy mikrorysy. Niby nic takiego, ale prawdziwych fanatyków może to doprowadzić do nerwicy. Co więcej opisy diod sygnalizujących włączenie klawiszy Num Lock, Caps Lock oraz Scrl Lock znajdują się na przylepionym do klawiatury kawałku czegoś, co przypomina twardy kawałek plastiku. Niestety, w egzemplarzu, który mam przyjemność testować, ten element się odlepia. Nie wygląda to za ładnie, a chwila nieuwagi może doprowadzić do jego całkowitego oderwania. Nie ładnie Patriot… klawiatura za 480 zł z dosłownie przylepioną naklejeczką… mogło być znacznie lepiej.
Do klawiatury dodana jest magnetyczna podstawka pod nadgarstki i szczerze powiedziawszy nie jest to ani jakoś szczególnie wygodna rzecz, ani ładna. Ot, po prostu taki kawałek matowego plastiku z wykończeniem pasującym do reszty konstrukcji. Z drugiej strony można by było zapytać, dlaczego podstawka nie jest na stałe, zwłaszcza że po jej odłączeniu klawiatura traci sporo na swoim uroku, a na jej dolnej części pojawia się nieprzyjemna wyrwa, w którą podłącza się podpórkę.
Klawisze wykonane są z matowego, lekko „gumowego” na dotyk plastiku z odrobinę wyczuwalnymi pod palcami oznaczeniami. Tutaj wielki plus dla Patriota, bo klawisze są naprawdę przyjemne w dotyku. Aż chce się przejeżdżać po klawiaturze opuszkami palców.
Wszystkie oznaczenia są tak duże, że ślepy by je zauważył, a najbardziej rzuca się w oczy logotyp Viper Gaming w postaci atakującej żmii na przycisku funkcyjnym. Oczywiście całość najlepiej wygląda wtedy, gdy przycisk podświetlimy na czerwono. Klawiatura nie ma dodatkowych klawiszy funkcyjnych, ale to nie problem, ponieważ każdy z dostępnych przycisków można dowolnie konfigurować. I to mi się bardzo podoba! Mamy całkowitą dowolność w ustalaniu, co dany klawisz miałby dla nas zrobić. Rzadko używasz gwiazdki? Żaden problem – zaprogramuj przycisk tak, aby odpalił jakieś makro albo folder, w którym znajdują się twoje ulubione gry. Jeśli jesteś grafikiem, ustaw sobie jeden z klawiszy jako ten, który otwiera folder z twoimi pracami, a innym odpalisz bezpośrednio program do obróbki grafiki wektorowej.
Całość podłączana jest bardzo grubym kablem z podwójną wtyczką USB. Jeśli mało wam kolorków, to wtyczki wewnątrz mają pomarańczową i zieloną barwę. Co więcej, w obudowie znajduje się HUB USB do podłączenia dowolnego urządzenia. Oczywiście, aby HUB działał, należy podłączyć obie wtyczki.
Na spodzie znajdziemy dwie nóżki do wyprofilowania i zwiększenia stabilności klawiatury. Czyli klasycznie i bez szału.
Tak jak wspominałem, całość prezentuje się bardzo solidnie, klawiatura jest ciężka i masywna. Nie przeprowadzałem testów upadków, ale założę się, że nie powinna się rozlecieć. Musicie mi uwierzyć na słowo… Oczywiście nie biorę żadnej odpowiedzialności za to, co zrobicie ze swoim egzemplarzem – tak tylko wspominam.
Viper V760 ma przełączniki Kailh chińskiego producenta, które jakością nie odbiegają od najbardziej znanych i cenionych Cherry MX, jednakże te drugie są bardziej pożądane w droższych konstrukcjach, a w tym przypadku o takiej właśnie jest mowa. Przełączniki Kailh Brown zastosowane w tym modelu niestety nie przypadły mi do gustu. Jest to wersja, którą producent reklamuje jako Silent Brown, więc są dodatkowo wygłuszone. No i rzeczywiście, są cichsze niż zwykłe przełączniki Brown, ale co za tym idzie potrzeba więcej siły, aby switch zaskoczył. Dla jednych będzie to wada, dla innych spory plus. Wszystko zależy od osobistych preferencji.
Czy to już święta? Chyba tak, skoro w pokoju mam choinkę. Zaczynając tym suchym żartem, chcę poruszyć temat gamingowych świecidełek. Taka moda i każdy o tym wie – to, co gamingowe, świeci się. Nie inaczej jest z naszą piękną żmiją, która ma pełną paletę RGB, czyli 16 mln kolorów. Każdy klawisz można dowolnie konfigurować tak, aby świecił naszym ulubionym kolorem. Dodatkowo kolorki mogą falować, wirować, tworzyć krople deszczu na klawiaturze i tak dalej, i tak dalej. Fajny bajer przez pierwsze 15 minut. Potem ustawiamy barwy, które najbardziej nam odpowiadają i tyle. Przyciski zmieniania jasności, przytrzymane dłużej, płynnie przechodzą przez kolejne stadia intensywności podświetlenia aż do całkowitej ciemności. Klawiatura w maksymalnej jasności mogłaby odrobinę mocniej dawać po oczach. Tak naprawdę to nie ma się do czego się przyczepić, jest ładnie, kolorowo i sympatycznie. Marzenie każdego gracza spełnione.
Przechodzimy do dość TOPORNEGO tematu. Nie wiem, czy to tylko u mnie, czy jakaś aktualna wersja oprogramowania bardzo nie chce się ze mną zaprzyjaźnić, ale bez dwóch zdań program do sterowania oświetleniem i makrami jest tak toporny, że w pewnym momencie miałem ochotę całkowicie zgasić klawiaturę i podświetlić ją sobie lampką nocną. Nie dość, że zaznaczanie obszarów klawiatury, których kolory chcielibyśmy zmienić na ten jeden piękny i wymarzony, graniczy z cudem, to jeszcze po dziesięć razy musiałem klikać myszką wybrany kolor, aby w końcu zaskoczył w programie i pojawił się na klawiaturze. Wybieranie pojedynczych klawiszy to również katorga, ponieważ program potrafi nagle zrezygnować ze wcześniej zaznaczonych przycisków i po prostu je odznacza. Dzięki, programie, dzięki. Świetne są natomiast możliwości, jakie daje personalizacja każdego klawisza, tworzenie makr czy szybkich skrótów do programów. Program nie jest jakoś wyjątkowo rozbudowany i raczej bezproblemowo każdy się w nim odnajdzie. Wszystkie najważniejsze funkcje dostępne wraz z klawiaturą znajdują się w jednym miejscu.
Przejdźmy do ogólnych wrażeń z użytkowania V760. Klawiatura jest, przynajmniej według mnie, bardzo specyficzna. Dlatego też testy i odczucia są na tyle subiektywne, że przez niektórych mogą zostać odebrane jako niemiarodajne.
Bez większych niespodzianek. Test anti-ghostingu to czysta formalność dla klawiatury mechanicznej, a tym bardziej dla V760. Klikajcie wszystko, jak wam się podoba. Żadnego ghostingu nie uświadczycie. Gwarantuję!
Ciężko jest mi stwierdzić, jak dobrze klawiatura radzi sobie z grami. Dlaczego? Ponieważ od prawie roku używam klawiatury mechanicznej i wiem jedno – zmiana klawiatury sporo poprawia, przede wszystkim w przypadku wspomnianego wcześniej anti-ghostingu. Pytanie – czy Viper V760 daje lepsze wrażenia podczas grania niż klawiatura prawie dwukrotnie tańsza? Nie. Właśnie. Nie czuje żadnej różnicy. Jest tak samo przyjemnie, jak w przypadku tańszej klawiatury. Wydaje mi się, że to nie jest kwestia modelu, a tylko i wyłącznie przesiadki z membranowej na mechaniczną, bez dwóch zdań taka zmiana to lata świetlne. Jednakże nie w przypadku zwykłej zmiany modelu w obrębie tej samej technologii.
Oczywiście to nie wszystko! V760 jest bezbłędna, gdy w grę wchodzi używanie zaprogramowanych wedle uznania klawiszy oraz przypisywania dodatkowych makr. Dostajemy do dyspozycji wręcz zautomatyzowaną powierzchnię, która jednym klikiem robi dokładnie to, co chcemy. Nie będę dywagował na temat uczciwości używania makr w grach online, jednakże jest to niesamowicie użyteczna i robiąca wrażenie funkcja. Do tego tylko myszka z programowalnymi makrami i skill nie jest potrzebny. Oczywiście mówiąc półserio.
Nie miałem niestety zbyt dużej styczności z przełącznikami Cherry MX, które przez większość są wychwalane pod niebiosa. Mam natomiast klawiaturę na innych chińskich switchach – Gateron, również Brown, i te w mojej klawiaturze są o wiele przyjemniejsze, przede wszystkim wtedy, gdy potrzeba coś napisać. Wydaje mi się, że to kwestia tego wyciszenia, którym chwali się Patriot. Klawisze są toporne, bardziej przypominają Black switche, a pisanie przy użyciu V760 jest po prostu męczące. Niniejszą recenzję stworzyłem właśnie za pomocą V760 i powiem wam szczerze, chcę z powrotem położyć na biurku moją osobistą klawiaturę.
Nie chcę, żebyście pomyśleli, że V760 to zła klawiatura, która nie nadaje się do pisania. Wręcz przeciwnie, polecam dać jej szansę. Dla mnie natomiast rozwiązania, które zastosował Patriot, są przekoloryzowane. Brown switche wcale nie są aż tak głośnie, żeby trzeba było je specjalnie dodatkowo wyciszać. Racja, że klawiatura jest o wiele przyjemniejsza dla naszych uszu, ale nie jestem fanem rozwiązania, w którym Brown switch Brown switchowi nierówny. Tak, tak, świetnie wiem, że to różne firmy, blabla, ale to niech w swojej nazwie użyją innego koloru, wtedy będzie wiadomo, że nie mamy do czynienia z czymś, co – przynajmniej w teorii – powinno działać dość podobnie.
Klawiatura Patriot Viper Gaming V760 to piękny, bardzo dobrze wykonany i wyprofilowany okaz. Smukły, ale ciężki i dobrze trzymający się biurka gad, którego nie powstydziłby się żaden zapalony gracz z dobrze wypełnionym portfelem. Tak, dokładnie, ten zwierzaczek nie jest na każdą kieszeń. Niestety, mimo mieniących się wszystkimi kolorami tęczy klawiszy, programowalnych makr czy pięknych zdobień, postawienie obok V760 jej ceny, która wynosi około 480 zł, powoduje, że cały czar gdzieś pryska. Moim zdaniem, gdyby kosztowała chociaż stówkę mniej…
Viper V760 to naprawdę porządny sprzęt. Wymaga niestety organoleptycznego testu pod kątem tego, czy użyte przełączniki Kalih Brown Silent to rozwiązanie, którego poszukujemy. Mimo wszystko jest to w 100% porządny sprzęt. No i taki niech zostanie – porządny, ale nie wspaniały.