- Bezbłędnie działająca komunikacja bezprzewodowa o dużym i stabilnym zasięgu
- Świetne wrażenie imersji w grach
- Dźwięk z mikrofonu pozbawiony jest szumów i jest głośny
- Bateria trzymająca 14/20 godzin
- Nieprzeciętny design i podświetlenie
- Tłumienie dźwięków zewnętrznych
- Emulacja surround
- Dobrze rozwiązana funkcja pilota
- Dobrze zorganizowany i funkcjonujący software
- Cena (~800 PLN)
- Brak wzmocnienia konstrukcji
- Niezadowalająca jakość dźwięku podczas odtwarzania muzyki - nie są to słuchawki uniwersalne
- Średnia jakość dźwięku na mikrofonie
- Konieczność przerwania zabawy, gdy rozładuje się bateria
- Brak wejścia jack 3,5mm
- Możliwość podłączenia do tylko kilku rodzajów urządzeń
- Brak dodatkowych padów na nauszniki
Razer, to marka powszechnie znana wśród graczy komputerowych. Wielu z nich marzy, by mieć cały osprzęt znanego producenta. Inni uważają tę stylistykę za zbyt agresywną i krzykliwą. Niezależnie od opinii, trzeba jednak mieć na uwadze, że Razer wyprodukował zarówno mniej jak i bardziej udane peryferia dla graczy. Dzisiaj pod lupę weźmiemy headset z najwyższej półki – Razer ManO’War.
Słuchawki
Pasmo przenoszenia 20 Hz – 20 kHz
Impedancja 32 omy przy 1 kHz
Czułość przy 1 kHz 112 ± 3 dB
Moc wejściowa 30 mW
Przetworniki 50mm, magnesy neodymowe
Łączność bezprzewodowa 2,4 GHz
Zasięg 12 m
Wewnętrzna wielkość muszli 60mm
Podświetlenie Razer Chroma
Długość pracy na baterii 14h z podświetleniem/20h bez podświetlenia
Waga 375g
Mikrofon
Pasmo przenoszenia 100 – 10 kHz
Stosunek sygnału do szumu: > 60 dB
Czułość (@ 1 kHz): -38 ± 3 dB
Jednokierunkowy
Słuchawki zapakowano w sporych rozmiarów pudełko zamykane na rzep. Wnętrze chronione jest przeźroczystą sztywną folią. Opakowanie jest w razerowskich barwach – zieleni i czerni. Wewnątrz znajdziemy headset z donglem USB, przedłużacz USB z wbudowanym wzmacniaczem sygnału, dwie odblaskowe naklejki z logo producenta i standardową makulaturę. Słuchawki zapakowane są solidnie i pudełko może się przydać do ich transportowania lub przechowywania.
ManO’Wary po wyciągnięcia z pudełka po prostu szokują. Szokują swoim rozmiarem. Słuchawki są najzwyczajniej ogromne, największe jakie do tej pory miałem w rękach czy na głowie. Nie są też przy tym przesadnie ciężkie, choć nie są lżejsze od standardowych, gamingowych headsetów. Osobiście mam dość spore uczulenie na „gejmerski” styl peryferiów. Agresywny wygląd zwykle do mnie nie przemawia. Jednakże te słuchawki Razera wydają się być dość stonowane w kontekście innych produktów z zielonym logo i mają swój własny charakter. Na głowie nie prezentują się już tak dobrze, ale nadal robią pozytywne wrażenie.
Słuchawki na pierwszy rzut oka wydają się być solidnie zbudowane. Mimo to, ich waga w stosunku do rozmiarów od razu rozwiewa wszelkie wątpliwości – całość jest wykonana z kilku rodzajów tworzywa. Próżno tu szukać metalowych wzmocnień czy usztywnień w krytycznych punktach. Plastik jest wysokiej jakości, jednak to nadal plastik – z czasem straci na wytrzymałości i łatwiej będzie go uszkodzić. Nauszniki wyłożono miękką gąbką oprawioną w coś pokroju delikatnej ekoskóry. Są one rozbieralne, jednakże ich kształt i wyprofilowanie sprawiają, że nie znajdziemy zamienników czy lepszej alternatywy. Brak drugiego zestawu nauszników wykonanych z innego materiału dziwi przy tej cenie sprzętu.
Mikrofon chowany jest w lewej słuchawce. Zamontowano go na bardzo elastycznym i krótkim pałąku. Niestety, nie ma możliwości całkowitego ukrycia go w obudowie i zawsze będzie częściowo widoczny. W dodatku jeśli przypadkiem trącimy go, mając słuchawki na uszach, z lewej strony rozlegnie się wyraźne i nieprzyjemne tłuczenie plastiku o plastik. Produkt Razera nie mógł oczywiście obyć się bez podświetlenia Chroma. Na obu słuchawkach znajdziemy logo producenta, które może świecić w dowolnym kolorze, dzięki diodom RGB.
Na lewym nauszniku znajdziemy pokrętło do regulacji głośności mikrofonu, port mikro USB do ładowania baterii słuchawek, niewielki przycisk pozwalający włączać i wyłączać słuchawki oraz diodę sygnalizującą aktywność słuchawek oraz stan baterii. Na prawej słuchawce także jest pokrętło – tym razem od regulacji dźwięku słuchawek, oraz miejsce, w którym możemy bezpiecznie schować bezprzewodowy nadajnik USB.
Do ManO’Warów zdecydowanie potrzebny jest stojak lub wieszak na słuchawki. Pomimo, że nauszniki mają dość znaczny zakres obrotu wokół własnej osi, to nie ma możliwości położenia go na płasko. Sam sprzęt jest też na tyle duży, że zajmuje ogromną ilość miejsca na biurku. Przedłużka, i rzekomo wzmacniacz sygnału bezprzewodowego, do której możemy wpiąć dołączony niewielki nadajnik, prezentuje się estetycznie. Kabel tego elementu jest długi i umieszczono go w oplocie, więc bez problemu ustawimy urządzenie w optymalnym miejscu. Spód wyłożono materiałem antypoślizgowym i dociążono.
To co rzuca się w oczy po chwili, to fakt, że słuchawki nie mają standardowego portu jack 3,5mm. Oznacza to dwie rzeczy. Po pierwsze, urządzenia nie podepniemy do żadnego źródła dźwięku, które nie posiada sterowników do tego typu sprzętu. Producent gwarantuje wsparcie dla komputerów z Windowsem oraz Maców, a także konsol PlayStation 4 (choć tutaj nie mamy dostępu do wielu opcji, ze względu na brak oprogramowania Razer Synapse). Zapomnieć zatem możemy o podłączeniu tych słuchawek do wieży, smartfona czy przenośnych konsol. Kolejna sprawa – jeśli rozładuje nam się bateria, to albo będziemy zmuszeni odłożyć słuchawki, albo grać z wpiętym kablem microUSB, a ten dołączony do zestawu nie będzie wystarczająco długi, by cieszyć się nieskrępowanymi ruchami podczas zabawy. Ostatnie ograniczenie wynikające z braku portu jack, to fakt, że jesteśmy skazani na to, co ManO’Wary oferują w kwestii jakości dźwięku. Macie wypasioną, drogą dźwiękówkę w komputerze? Na nic wam się ona nie przyda przy tych słuchawkach.
Razer ManO’War to headset zaprojektowany z myślą o graczach i dźwięku w grach właśnie. Jedną z cech typowych dla takiego sprzętu jest obsługa audio 7.1. Słuchawki nieźle, choć nie perfekcyjnie, tłumią odgłosy z zewnątrz, co zwiększa imersję podczas gry. Dzięki systemowi dźwięku przestrzennego, jesteśmy wręcz atakowani doznaniami akustycznymi ze wszystkich stron. Słuchawki świetnie sprawdzają się, kiedy musimy odróżnić od siebie różne efekty w grze – wybuchy, strzały, odgłosy zbliżającego się przeciwnika. Wrażenia są bardzo przyjemne, słuchawki pozwalają na niezwykłą imersję w grze. Granie na ManO’Warach to czysta przyjemność.
W filmach doznania są także całkiem przyzwoite. Obejrzałem ostatni epizod Gwiezdnych Wojen, gdzie mamy mieszankę dialogów, różnorodnej muzyki, wybuchów i innych dziwacznych dźwięków. Nie jest to oczywiście jakość audio, z jaką mamy do czynienia w kinach klasy IMAX, ale ManO’Wary pozwalały czerpać mi pełną przyjemność z tego filmu.
Muzyka niestety nie brzmi najlepiej na słuchawkach Razera. Nawet na znacznie tańszych, przewodowych słuchawkach konkurencji, słuchanie ulubionych utworów przynosi więcej przyjemności. Nie mówiąc już o słuchawkach studyjnych.
Pomimo wielu dodatkowych opcji, które możemy ustawić w oprogramowaniu, w tym podbiciu basu, tego akurat słuchawkom brakuje. Dźwięk momentami jest zbyt płaski i stłumiony, aby cieszyć się pięknym brzmieniem ulubionych utworów. W grach funkcja surround jest bardzo przydatna, a swoiste, syntetyczne brzmienie ManO’Warów świetnie sprawdza się w sieciowych zmaganiach.
Wielką bolączką wielu bezprzewodowych headsetów jest kiepska jakość dźwięku otrzymywanego z wbudowanego mikrofonu, ale w Razer ManO’War tego problemu nie ma. Nie jest to może najlepszy mikrofon w gamingowym headsecie, jaki można dostać, ale zdecydowanie jest wystarczający do zabawy w grach multiplayer. Poniżej możecie usłyszeć nieoczyszczone nagranie z dwóch mikrofonów – tego z Razer ManO’War oraz z kilka progów tańszego SteelSeries 5hv2 USB (słuchawki przewodowe), którego używam na co dzień. Mikrofon posiada także czerwoną diodę, która świeci się, jeśli jest wyciszony.
Dźwięk w Razerach jest bardziej stłumiony, ale pozbawiony także szumu tła. Dźwięk w tańszych i konkurencyjnych SteelSeries na kablu jest lepszej jakości, ale niestety towarzyszy mu nieprzyjemny i wysoki szum oraz niższa głośność. Celem tego porównania było przede wszystkim pokazanie jakości dźwięku z mikrofonu w ManO’Warach.
Możecie także usłyszeć jaki efekt daje funkcja normalizacji głosu, gdzie naprawdę mówiłem bardzo głośno, oraz funkcja redukcji szumów. Ta pierwsza świetnie sprawdzi się, jeśli macie tendencję do ekscytacji podczas gry i werbalizowania jej w komunikatorze głosowym. Redukcja szumów odnosi kiepski efekt, w dodatku sprawia, że głos jest jeszcze mniej naturalny. Mikrofon w ManO’Warach raczej nie szumi sam z siebie, więc funkcja ta przydać nam się może tylko przy stałym hałasie w tle.
Słuchawki bezprzewodowe dla graczy to bardzo specyficzna grupa urządzeń. Mają sobie tylko właściwe zalety i wady. Głównym atutem jest oczywiście brak kabla, który pląta nam się podczas zabawy po biurku. Dodatkowo, jeśli sprzęt do grania znajduje się w znacznej odległości od nas, czy nawet w pokoju obok, to nadal możemy cieszyć się fajnym dźwiękiem w grze, bez przeszkadzania innym domownikom. Jak już wyżej wspomniałem, mikrofon brzmi jak z przeciętnego headsetu podłączonego kablem, a to zwykle największa bolączka mikrofonów bezprzewodowych.
Niestety, moje mieszkanie jest zbyt małe, bym mógł przetestować maksymalny zasięg ManO’Warów 😉 ale pomimo ścian w bloku, mogłem korzystać z headsetu we wszystkich pomieszczeniach. Dopiero metalowe drzwi lodówki były w stanie zatrzymać sygnał. Pomimo ogromnego zagęszczenia bezprzewodowych sygnałów 2,4Ghz, słuchawki nie miały problemów z zakłóceniami, co bardzo cieszy.
Bateria w headsecie spokojnie wystarczy nam na dwa-trzy popołudnia grania, nawet z włączonym podświetleniem. ManO’Wary ponadto posiadają bardzo przydatną funkcję – jeśli pozostaną nieaktywne przez pewien czas, same się wyłączą, oszczędzając dzięki temu wbudowany akumulator.
Oprogramowanie Razer Synapse jest bardzo dobrze zorganizowane i nie bombarduje nas niepotrzebnymi zakładkami, jeśli dane opcje nie dotyczą używanego przez nas sprzętu.
Na pierwszym panelu, software zachęca nas do skalibrowania funkcji audio 7.1. Mój egzemplarz działał bez zarzutu i nie musiałem wprowadzać większych poprawek do pozycjonowania źródła dźwięku.
Przechodząc na kolejną zakładkę, możemy zarządzać ustawieniami dźwięku słuchawek. Znajdują się tutaj suwaki do takich opcji jak: głośność, wzmocnienie basu, normalizacji dźwięku oraz dodatkowe ustawienia dotyczące programów do komunikacji głosowej, często używanych podczas zabawy w grach sieciowych. Wszystkie opcje krótko opisano, co ułatwia rozeznanie się w nich. Na tym i na kolejnych zakładkach zobaczymy także poziom naładowania baterii słuchawek. Wszelkie filtry i wzmocnienia dźwięku oraz mikrofonu są funkcjami software’owymi.
W panelu MIC znajdziemy wszelkie ustawienia i suwaki dotyczące mikrofonu. Monitorowanie mikrofonu to funkcja odsłuchu – przydatna, jeśli chcecie sami siebie słyszeć w tych wytłumiających otoczenie słuchawkach. Testowałem opcje normalizacji oraz tłumienia szumów wbudowane w oprogramowanie Razer Synapse, ale nie uzyskałem satysfakcjonujących efektów.
Kolejna zakładka jest analogiczna do systemowego miksera dźwięku, ale dodatkowo możemy tutaj ustawić, czy źródło ma korzystać z funkcji surround (7.1) czy stereo (2.0).
Panel EQ to nic innego jak equalizer, który możemy ustawić ręcznie, lub użyć jednego z wielu standardowych presetów muzycznych.
Przedostatni ekran oprogramowania służy do obsługi oświetlenia diod na nausznikach słuchawek. Do wyboru mamy stałe oświetlenie w jednym kolorze, efekt oddychania oraz efekt przejścia przez pełne spektrum barw. Ponadto możemy zsynchronizować system oświetlenia z innymi urządzeniami z serii Chroma oraz zaoszczędzić trochę baterii, poprzez włączenie funkcji deaktywującej oświetlenie wraz z wygaszeniem ekranu komputera.
Ostatni panel pozwala zarządzać On Screen Display – znacznikiem, który wyświetla nam głośność słuchawek/mikrofonu, gdy używamy pokręteł na słuchawkach. Samo OSD jest niewielkie i bardzo przydatne – to chyba moja ulubiona część całego oprogramowania.
Razer ManO’War, z racji bycia słuchawkami bezprzewodowymi, sterowane są przyciskami i pokrętłami wbudowanymi w nauszniki. Po lewej stronie najdziemy pokrętło od głośności mikrofonu, które po wciśnięciu wycisza go. Na prawej, znajduje się analogiczne pokrętło od głośności słuchawek, także z możliwością wyciszenia. Oba pokrętła wymagają czasu by nauczyć się ich obsługi, ale gdy się już do nich przyzwyczaimy, są bardzo wygodne.
Headset jest dość lekki jak na swoje rozmiary, ale wciąż daje się odczuć podczas dłuższej sesji w ulubioną grę. Oczywiście wygoda w przypadku słuchawek zależy od wielu czynników, w tym dopasowaniu do konkretnego użytkownika. Dla mnie niestety Razer ManO’War nie są zbyt wygodne. O ile skórkowe nauszniki są przyjemniejsze w użytkowaniu niż się spodziewałem, to w tej cenie przydałby się drugi zestaw, wykonany z innego materiału. Do tego słuchawki zbyt mocno ściskają mnie powyżej żuchwy, co szybko prowadzi do dyskomfortu. Inne ułożenie ManO’Warów na głowie pomaga, ale headset jest na tyle ciężki, że po kilku ruchach głową wraca do tej samej, niewygodnej pozycji. Jeżeli posiadasz dużą głowę, to słuchawki będą dla Ciebie na pewno wygodniejsze. Zdecydowanie nie polecam tego sprzętu osobom, które wygodniej czują się w czymś o mniejszych gabarytach.
Główną cechą wyróżniającą te słuchawki to przede wszystkim bezprzewodowość. I ten aspekt Razer zaaplikował wzorowo. Jakość dźwięku nie odstaje od innych gamingowych headsetów, zarówno jeśli chodzi o dźwięk odtwarzany, jak i transmitowany. Zasięg działania jest wystarczający, by móc postawić komputer w innym pomieszczeniu i na przykład strumieniować rozgrywkę przez HTPC na telewizor w salonie ,czy podłączyć się w bardzo dużym pomieszczeniu do PlayStation 4. Nawet, jeśli planujecie przesiedzieć przy grze większą część dnia, to po wyłączeniu podświetlenia bateria spokojnie wam na to pozwoli. Gorzej, jeśli zapomnimy ją naładować – wtedy zostajemy praktycznie na lodzie.
Największą wadą, o jakiej warto wspomnieć to cena. Bezprzewodowe słuchawki z natury nie są tanie, ale cena ManO’Warów nie wydaje się być tutaj uzasadniona ani jakością dźwięku, jakością wykonania, wygodą czy akcesoriami. Jedynie design stoi na ponadprzeciętnym poziomie, ale czy jest on wart poświęcenia wszystkich innych aspektów związanych z użytkowaniem takiego sprzętu?
Czy byłbym skłonny kupić takie słuchawki dla siebie? Ze względu na cenę oraz to, że w moim przypadku po prostu nie są one wygodne – raczej nie. Jeśli szukacie bezprzewodowego headsetu o nieprzeciętnym designie i po przymierzeniu ich uznacie, że dobrze leżą wam na głowie, to Razer ManO’Wary będą bardzo dobrym wyborem.