ZALETY
- Ciężka, bardzo dobrze leży na biurku, ani drgnie bez naszej wiedzy.
- stabilne, masywne, podnóżki oraz ich wygodna regulacja;
- stosunkowo kompaktowa, bez zbędnych bajerów;
- prosta zmiana natężenia oświetlenia klawiszem;
- wyraźne podświetlenie;
- estetyczne i precyzyjne wykonanie;
- miękka praca klawiszy;
- masywne, stabilne przełączniki.
WADY
- Nie czuć dobrze kliknięcia, zaskoku, dlatego łatwo o pomyłki i literówki;
- uczucie niepewności podczas pisania (nawet po nieco dłuższym zaznajomieniu się z klawiaturą);
- częste missclicki;
- brak podstawki pod nadgarstki.
Dzięki uprzejmości firmy Logitech do naszej redakcji trafiła gamingowa klawiatura Logitech G610 Orion w wersji wyposażonej w klawisze Cherry MX Red. Przez blisko miesiąc zdołałem poznać jej mocne i słabe strony. Zanim jednak przejdę do opisu moich wrażeń i wyniku przeprowadzonych testów, spójrzmy na oficjalną specyfikację urządzenia podawaną przez producenta.
Klawiatura jest nowym produktem z serii G Logitecha kierowanej dla graczy. Z tego też powodu twórcy postanowili zmieścić wyłącznie najważniejsze elementy na jak najmniejszym obszarze. Mimo to na powierzchni urządzenia nie zabrakło klawiatury numerycznej oraz kilku podstawowych klawiszy funkcyjnych i multimedialnych. Zabrakło natomiast dodatkowych portów audio oraz USB. Można byłoby pomyśleć, że produkt ten będzie idealnym (mimo obecnego tu Numpada, który nie zawsze jest przydatny w grach e-sportowych, a przecież zwiększa wymiary urządzenia) wyborem dla graczy uczestniczących w rozgrywkach LAN, jednak największą przeszkodą może okazać się waga klawiatury – prawie 1,3 kg. Wożenie w plecaku takiego kloca da się we znaki nawet największym twardzielom, szczególnie przy dłuższych wyjazdach. Z drugiej strony jeżeli już położymy go na biurku, to możemy być pewni, że bez naszej wiedzy ani drgnie i moim zdaniem jest to jedna z największych zalet tego urządzenia – dobrze siedzi i już.
Jak to zwykle bywa przy przesiadce z klawiatury membranowej na klawiaturę mechaniczną, pierwsze co rzuciło mi się w oczy (a w zasadzie w uszy), to głośność dźwięków wydawanych przez klawisze podczas pisania. Co ciekawe początkowo dosyć irytujące odgłosy (szczególnie „cykajacej” spacji czy entera) po tygodniu użytkowania przypadają do gustu i można powiedzieć, że wręcz „koją uszy”. Tak czy inaczej, nawet jeśli użytkownik przyzwyczaja się do dźwięków towarzyszących pisaniu, to bezwzględna głośność pozostaje taka sama, dlatego ewentualny problem przeszkadzania domownikom wciąż pozostaje aktualny. Nie zapominajcie też, że podczas rozmowy ze znajomymi w trakcie rozgrywki (czy to na TeamSpeaku, Skypie, czy nawet In-game) możecie w ten sposób ich nieco irytować. O wrażeniach związanych z działaniem klawiszy przeczytacie dalej.
Jak już wspominałem, cała konstrukcja jest kompaktowa, bez zbędnych bajerów, co będzie sporym atutem dla osób chcących zaoszczędzić maksimum miejsca na biurku. W przypadku takich klawiatur twórcy nierzadko kombinują z ustawieniem klawiszy, w wyniku czego kupujący musi zwracać na to baczną uwagę przy wyborze własnego urządzenia. Ja jestem przywiązany do dużego entera, inni mogą poszukiwać modelu z długim shiftem. W tym wypadku moje pragnienia zostały zaspokojone, jednak (chociaż wymiennego) wspomnianego długiego shifta brak.
Producenci nie dołączają do zestawu również podstawki pod nadgarstki, która przy tak wysokim profilu klawiszy dla wielu osób jest wręcz podstawowym elementem wyposażenia. Pozostaje, często nieschludna, prowizorka.
Klawiatura oczywiście wyposażona jest w mechanizm łatwo regulowanych podnóżków. Do wyboru mamy trzy wysokości: 0 stopni (podstawowy), 4 stopnie (mała stopka), 8 stopni (duża stopka). Podnóżki są podklejone gumami antypoślizgowymi, co w połączeniu z dużą masą samego urządzenia nie pozwala klawiaturze przesuwać się po biurku bez naszej wiedzy. Stopki są masywne i naprawdę stabilne w każdym z wariantów regulacji.
Klawiatura Logitech G610 Orion jest wykonana z jak największą precyzją i dbałością o szczegóły. Pod tym względem nie znalazłem absolutnie żadnych niedociągnięć, a przypatrywałem się modelowi naprawdę uważnie i długo. Schludny wygląd urządzenia cieszy oko i dla osoby, która szuka „niewybajerzonej”, solidnej, stosunkowo kompaktowej klawiatury, będzie to pod względem wizualnym trafny wybór. Model ten jest zbudowany w oparciu o dobrej jakości kompozyt, który – poza błyszczącymi bokami – ma w całości fakturę matową. Dzięki temu nie zostawiamy odcisków po palcach, a przy okazji trudno jest go widocznie pobrudzić. A właśnie, jeśli już mowa o brudzie. Ponieważ przestrzeń między podstawą klawiatury a klawiszami jest stosunkowo duża, to wszelkie drobinki – czy to jedzenia, czy kurzu, czy nawet naskórka – z łatwością dostają się do wnętrza urządzenia. Z drugiej strony z taką samą łatwością się stamtąd wydostają, gdy tylko najdzie nas ochota na jego ponowne „odpucowanie”. Klawisze mechaniczne mają to do siebie, że bardzo łatwo jest je zdemontować, dlatego czyszczenie klawiatury nie stanowi większego problemu, jednak jeżeli chcemy zachować ją zadbaną, musimy nastawić się na częste odkurzanie.
Co do samego opakowania nie będę się rozpisywał. Sztywna i wytrzymała konstrukcja a przy tym minimalistyczny wygląd. Resztę niech każdy sam oceni na podstawie naszych zdjęć.
W tym konkretnym modelu do czynienia mamy z jednokolorowym, białym podświetleniem LED. Jeżeli komuś przeszkadza brak tęczowych opcji barwowych, musi szukać czegoś innego, chociaż oprogramowanie Logitech Gaming Software – nawet w tak wąskim zakresie kolorystycznym – umożliwia aktywowanie i dostosowywanie wedle własnych upodobań naprawdę ciekawych efektów. Tak czy inaczej podświetlenie, jak sama nazwa mówi, ma przede wszystkim oświetlać klawisze i w tym wypadku działa to znakomicie. Przełączniki i litery są idealnie rozjaśnione, więc nawet w największych ciemnościach nie pogubimy się podczas pisania.
Jednym z klawiszy funkcyjnych umieszczonych na powierzchni klawiatury jest przycisk odpowiedzialny za zmianę poziomu jasności bądź jej całkowite wyłączenie. Trudno mi powiedzieć w jakich sytuacji jest on przydatny, bo sam używałem go tylko eksperymentalnie, ale niewątpliwie lepiej jeśli jest, niż gdyby miałoby go tu nie być – a nuż się przyda, kiedy światło z klawiatury zacznie drażnić oczy.
Wszystkie nowsze urządzenia Logitecha działają we współpracy z aplikacją Logitech Gaming Software, która pozwala na tworzenie profili użytkownika, dostosowywanie wszelkich dostępnych tam ustawień sprzętu oraz łączenia konfiguracji peryferiów z grami czy programami. Sam software jest przejrzysty, rozbudowany (czasem aż do przesady) i łatwo przyswajalny. Co prawda wiele z dostępnych tam opcji jest zwykłymi zapychaczami miejsca, jednak producentom z całą pewnością nie można odmówić chęci i inwencji. W końcu kto z was wpadłby na tworzenie heatmapy najczęściej wciskanych klawiszy?
Podstawą każdej klawiatury są klawisze. To właśnie z nimi nasze dłonie mają bezpośredni kontakt i to głównie na ich podstawie ocenia się wygodę użytkowania konkretnego urządzenia. Klawiatury dla graczy charakteryzują się budową opartą o przełączniki mechaniczne z kilku powodów: po pierwsze i najważniejsze – w rozgrywkach typu competitive to nawet najmniejsze części sekundy decydują o przebiegu rywalizacji, dlatego płynnie, lekko i stabilnie działające klawisze w klawiaturze to podstawa w wyposażeniu każdego e-sportowca. Aktualnie istnieje kilku wiodących producentów takich przełączników. Jednym z nich jest firma Cherry, która wyposaża w swoje mechanizmy znakomitą większość dostępnych na rynku klawiatur dla graczy. W tym konkretnym przypadku mamy do czynienia z urządzeniem pracującym na bardzo popularnych przełącznikach Cherry MX Red. Zastosowanie klawiszy mechanicznych automatycznie mocno winduje cenę samego produktu, dlatego postanowiłem sprawdzić, czy różnica między standardową, dosyć leciwą już klawiaturą membranową a klawiaturą opartą o guziki Cherry MX Red jest na tyle odczuwalna, by zrekompensować kilkaset złotych przepaści cenowej. Wyniki eksperymentu są co najmniej… ciekawe.
Przełączniki Cherry MX Red działają naprawdę lekko i równo. Nie czuć tutaj charakterystycznego dla klawiszy membranowych (oraz niektórych modeli przełączników mechanicznych) zaskoku. Z jednej strony niewiarygodnie „upłynnia” to proces naciskania klawisza, a z drugiej niejednokrotnie nie byłem pewien czy już wcisnąłem przycisk, czy nie. Przez to dochodziło do kuriozalnych sytuacji, kiedy to więcej czasu poświęcałem na kontrolowanie poprawności generowanego przeze mnie tekstu, niż oszczędzałem dzięki płynności działania klawiszy. Ostatecznie po mniej więcej dwóch tygodniach na tyle przyzwyczaiłem się do charakterystyki działania przycisków, że powyższy problem zniknął. Nie zniknął natomiast inny…
MX Redy cechują się dosyć niską siłą wymaganą do wciśnięcia, by klawisz „załapał”. Dzięki temu pisząc na klawiaturze zbudowanej w oparciu o powyższe przełączniki palce praktycznie się nie męczą. Kłopot pojawia się w innym miejscu. Ponieważ wymagana siła nacisku klawisza jest stosunkowo niska, łatwo o tzw. missclicki, czyli omyłkowe wciśnięcia przycisków (w 95% przypadków tych sąsiadujących). Jestem osobą, która na klawiaturze pisze raczej szybko, dlatego gdy już popełnię jakiś błąd, muszę cofać się o spory kawałek tekstu, by go skorygować, co dodatkowo wydłuża mój czas poświęcany na pracę nad artykułem (ale również jakimkolwiek postem na Facebooku, czy choćby zwykłej rozmowie ze znajomym). Gdy użytkujemy tak lekkie klawisze, musimy być naprawdę precyzyjni podczas pisania, by przypadkiem nie wciskać dodatkowych przycisków bokiem palca, który jednocześnie naciska prawidłowy przycisk. Z jednej strony ulga dla mięśni palców, z drugiej przekleństwo dla mózgu.
Coś co uderzyło mnie w porównaniu z przyciskami membranowymi, to jak sztywno i stabilnie stoją klawisze mechaniczne. W klawiaturach opartych o te pierwsze przełączniki wszystko się chwieje (niekoniecznie przeszkadzając), w tych drugich trwa nienaruszenie na swoim miejscu. Czy w jakimś stopniu pomaga to w użytkowaniu? Nie sądzę, jednak świadomość i uczucie posiadania pod placami tak, wydawałoby się masywnych klawiszy, daje sporo wygody i jest w pewien sposób kojące.
Klawiatura Logitech G610 Orion z przełącznikami Cherry MX Red jest produktem z serii przeznaczonej dla graczy. Nie oznacza to jednak, że nie ma być ona wygodna również poza rozgrywką. Urządzenie to nie jest najlepszym wyborem dla osób, które zawodowo zajmują się tworzeniem tekstów, ponieważ mimo swoich licznych zalet, pojedyncze wady którymi się odznacza utrudniają taką właśnie pracę. Jeżeli jednak nie jesteś redaktorem czy innym poetą, a po prostu zwykłym użytkownikiem komputera, który przy okazji dużo czasu spędza w grach wideo, to klawiatura ta jest stworzona z myślą o tobie. Lekkość i płynność działania klawiszy pozwolą odpocząć palcom, a jednocześnie skrócić twój czas reakcji – często przecież tak istotny w rozgrywkach competitive. Stabilność i masa konstrukcji dają pewność wytrzymałości urządzenia. Podświetlenie może nie tak efekciarskie, ale wciąż w pełni spełniające swoje zadanie. Tutaj wszystko gra.
Co jednak z ceną? W tym przedziale konkurencja jest naprawdę spora. Czy 600 PLN za dobrą, ale ostatecznie i tak nie perfekcyjną klawiaturę to nie za wiele? To już zależy od preferencji kupującego, ale dla siebie poszukałbym czegoś innego. Nie zmienia to faktu, że klawiatura – mimo stosunkowo wygórowanej ceny – dla gracza, który kilkustronicowe poematy tworzy „od święta” jest świetną propozycją. No i zawsze pomyśleć można nad wersją G610-tki zbudowaną w oparciu o przełączniki Cherry MX Brown – a nuż bardziej przypasują?