- Solidna konstrukcja w stosunku do ceny
- Niewielka waga
- Interesujący wygląd
- Możliwości regulacji nausznic i mikrofonu
- Cena (129 PLN)
- Początkowo niezbyt wygodne
- Zbyt intensywny bas
- Grubość oraz waga przewodu
- Jakość wykonania pilota
- Głośność mikrofonu i obecność szumów
Marka Gamdias nie jest powszechnie znana wśród polskich graczy, ale można o niej już usłyszeć czasem na forach dyskusyjnych. Producent ten szturmuje rynek produktami budżetowymi i ze średniej półki, przeznaczonymi dla graczy. W tym teście przyjrzymy się jednemu z gamingowych headsetów Gamdiasa – Hefajstosowi w wersji drugiej.
Warto zwrócić uwagę, iż pod tą nazwą kryją się tak naprawdę trzy warianty słuchawek – Surround Sound (oznaczone kodem producenta GHS 3510), Stereo Vibration (GHS 3501) oraz Stereo Lighting (GHS 3500). I to właśnie ten ostatni, najtańszy i najuboższy w dodatkowe funkcje wariant, trafił do mnie na testy. Do tej wersji słuchawek producent nie dostarcza żadnego oprogramowania. Sugerowana cena detaliczna to 129 PLN.
Specyfikacja techniczna:
Słuchawki
Pasmo przenoszenia 20 Hz – 20 kHz
Czułość 116±3 dB
Impedancja 32 Omy
Przetworniki 40 mm
Długość przewodu 1.9m
Czerwone diody LED
Interfejs 2 x jack 3,5mm + USB (zasilanie diod LED)
Mikrofon
Rozmiar mikrofonu 6×5 mm
Czułość mikrofonu 58db±3 db
Headset zapakowano w schludny i kolorowy karton, przedstawiający produkt znajdujący się w środku. Po otwarciu, wewnątrz znajdziemy tylko słuchawki zabezpieczone wypraską z miękkiego plastiku. Brak tu dodatkowego wyposażenia czy tradycyjnej makulatury.
To co szybko przykuło moją uwagę, po dokładnym przeczytaniu wszystkich cech Hefajstosów zawartych na pudełku, to fakt, że te niedrogie słuchawki posiadają kabel w oplocie. Niestety, nie jest to prawdą – całe okablowanie umieszczono w świecącej, czarnej i sztywnej izolacji. Na kablu znajduje się pilot wykonany z lekkiego tworzywa, który wygląda jakby jego dwie połowy nie były idealnie spasowane. Przewód zakończono dwoma jackami audio 3,5mm – jednym dla słuchawek, drugim dla mikrofonu – oraz kablem USB, który służy jedynie do zasilania czerwonych diod LED.
Same słuchawki są dość masywne, ale są przy tym ważą zaskakująco mało. Jest tak zapewne dzięki zastosowaniu obudowy z lekkiego plastiku oraz „pustego” pałąka – można w nim wyczuć dwa cienkie płaskowniki, nadające mu kształt i sztywność, które następnie obleczono imitacją skóry. Na górnej części tego elementu znajdziemy odciśniętą nazwę producenta, spód natomiast wyłożono cieniutką warstwą weluru. Pałąk w nowym egzemplarzu jest dość sztywny, przez co nauszniki mocno dociskane są do głowy.
Nauszniki są sporych rozmiarów i powinny objąć całe uszy użytkownika. Wyłożono je imitacją skóry, jakością nie odbiegającą od innych produktów z tej półki cenowej, zaś gąbka w środku jest dość sztywna. Nauszniki posiadają tradycyjną, 8 stopniową regulację długości. Ponadto możemy je obrócić wokół osi pałąka tak, by położyć cały headset na płasko, co jest niezwykle wygodne. Nauszniki składają się także do środka, co pozwala na zmniejszenie ich gabarytów, jeśli brakuje nam miejsca na biurku, lub gdy chcemy je przetransportować. Na obu słuchawkach znajdziemy też niewielką wnękę pozwalającą na cyrkulację powietrza wewnątrz słuchawki – mamy tu do czynienia z konstrukcją pół otwartą. Zaraz obok wywietrzników znajdują się sporej wielkości półokręgi, podświetlane przez czerwone diody LED.
Mikrofon zamontowano w obudowie z tworzywa. Plastikowa regulacja pozwala na obrót o około 120 stopni – od pozycji całkiem pionowej, do takiej, by mikrofon spokojnie sięgał naszych ust. Pomiędzy obudową samego mikrofonu a regulacją położenia znajduje się gumowa izolacja z wplecionym metalowym drutem, dzięki czemu możemy wyginać ten element w różnych kierunkach.
Osobiście nie jestem fanem kolorowego podświetlenia w słuchawkach, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by go po prostu nie podłączać. Sam headset prezentuje się całkiem dobrze, zarówno na głowie jak i leżąc swobodnie na biurku. Konstrukcja jest stonowana i użyte materiały na pierwszy rzut oka nie sugerują, że jest to sprzęt budżetowy.
Słuchawki podłączyłem do karty dźwiękowej zintegrowanej na płycie głównej – Realtek ALC898.
Doznania audio w headsecie Hephaestus II są… przeciętne. Nawet, jak na słuchawki gamingowe. Przede wszystkim nie obyło się bez kilku chwil przy equalizerze, ponieważ większość dźwięków wydawała się stłumiona, tak jakby próbowano uwydatnić bas, ale nie do końca się to udało. Po krótkiej rekonfiguracji uzyskałem dźwięk, w którym ludzka mowa nie była już tak ciężka do zrozumienia. Dużo lepiej sytuacja się ma z innymi efektami dźwiękowymi oraz muzyką nie zawierającą dominującego wokalu. Nie są to co prawda słuchawki dobre do słuchania ulubionych kawałków, ale w grach sprawdzają się w sam raz – pozwalają na odróżnienie dźwięków tła od głównych efektów, rozróżnienie źródeł, które te dźwięki wydają. Sporą rolę odgrywa tutaj także komfort – na początku słuchawki mocno dociskały nausznice do głowy, przez co dźwięk był dodatkowo zniekształcony. Po kilku dniach użytkowania sytuacja znacznie poprawiła się. Słuchawki całkiem nieźle także izolują dźwięki otoczenia, jak na konstrukcję pół otwartą.
Po przesłuchaniu kilku ulubionych utworów nie byłem zbyt optymistycznie nastawiony do przetestowania Hefajstosów w filmach, ale mile się zaskoczyłem. Jeśli nie przeszkadza wam lekki nadmiar głębokiego basu, to efekty audio będą brzmiały nie gorzej, niż dźwięk w grach. Gamdiasy po prostu grają bardzo „gamingowo” i momentami czuje się, do jakiej półki cenowej należą. Przez resztę czasu użytkowanie ich było przyjemne.
O ile konstrukcja mikrofonu, jak na tę półkę cenową, mile zaskakuje, o tyle dźwięk jaki otrzymamy przy używaniu go – już niekoniecznie. Poniżej możecie odsłuchać krótki test mikrofonu.
Jak słychać w teście, mikrofon jest dość cichy i mocno szumi. Szumów najłatwiej pozbędziemy się poprzez obniżenie głośności mikrofonu do około 75%, ale musimy wtedy się nastawić na to, że znajomi na TeamSpeaku będą musieli znacznie nas sobie pogłośnić. Poza tymi mankamentami, sama jakość dźwięku jest dość dobra.
Pierwsze co poczułem, gdy założyłem Hephaestus II na głowę, to potężny docisk nausznic. Na szczęście, po lekkim rozciągnięciu pałąka słuchawki zyskały znacznie na wygodzie. Niestety, wypełniacz, którego użyto w słuchawkach, jest dość twardy. A szkoda, bo sama imitacja skóry jaką zastosowano, jest przyjemna w dotyku.
Kabel jest gruby, ciężki i pokryto go błyszczącą izolacją. W dodatku – mógłby być ciut dłuższy. Pilot też nie budzi mojej sympatii. Przewód natomiast solidnie osadzono w lewej słuchawce – nie powinien być łatwy do uszkodzenia.
W całej konstrukcji bardzo spodobała mi się niewielka waga i możliwości obrotu nausznic w dwóch płaszczyznach. Nie tylko dodaje nam to więcej możliwości regulacji, ale pozwala także na łatwiejsze odłożenie słuchawek na bok, lub spakowanie ich do transportu. Pałąk niestety nie wygląda na najsolidniejszy, ale widziałem znacznie gorsze konstrukcje w podobnej cenie. Uważam także, że producent mógł zrezygnować z diod LED i albo sprzedawać te słuchawki taniej, albo zapewnić lepszy mikrofon lub przewód.
Nie mogę zaliczyć Gamdias Hephaestus II do grona moich ulubionych budżetowych headsetów, ale jeśli szukacie czegoś niedrogiego o nieprzeciętnym wyglądzie, cięższym basie i z mikrofonem do sporadycznego porozmawiania na TeamSpeaku, to może się okazać, że ten model będzie w sam raz dla was.