Sequel do hitowego Cienia Mordoru – Cień Wojny, już niedługo otrzyma łatkę likwidującą wszelkie mikrotransakcje z całej gry. Twórcy gry – Monolith, postanowili opowiedzieć o wprowadzeniu takiego udogodnienia po ponad 6 miesiącach od premiery produkcji.
Deweloper postanowił ogłosić się na oficjalnym forum gry, podtrzymując swoją decyzję bardzo interesującymi argumentami. Twórcy obwiniają zakupy za prawdziwe pieniądze, dokonywane w grze, za niszczenie podwalin autorskiego i nowatorskiego rozwiązania oraz filara całej gry – systemu Nemesis. Monolith twierdzi, że wymyślona przez nich mechanika jest unikalna ze względu na budowanie rozwiniętych i skomplikowanych relacji podczas rozgrywki, z naszymi towarzyszami jak i z wrogami, a świadomość, że możemy mieć dokładnie to samo z pomocą kilku złotych, zastępujących czas poświęcony grze, jest niczym innym, jak kulą burzącą twierdzę zbudowaną z immersji oraz radości odkrywania i zdobywania. No cóż, nam pozostaje się jedynie zgodzić z ich zdaniem i przyjąć aktualizację z otwartymi rękami.
Zmiana będzie dotyczyła całkowitego zamknięcia Marketu w grze – znikną skrzynki, Orkowie kupowani za walutę, praktycznie wszystko. Złota nie będzie można kupić już od 8 maja, a dotychczasowi posiadacze tej płatnej waluty będę musieli się jej pozbyć do 17 lipca. Zablokowane do kupna przedmioty będzie można oczywiście odblokować w samej rozgrywce – poświęcając jej odpowiednio więcej czasu. Zaznaczam, że warto – Śródziemie: Cień Wojny to naprawdę solidna, rozbudowana pod względem story-tellingu produkcja, przy której każdy fan RPG, Tolkiena, gier akcji, lub wszystkich trzech, powinien się bawić wyśmienicie. Gra ukazała się w październiku zeszłego roku i jest dostępna do zagrania na platformach PC, PS4, ora Xbox One. Po drodze ukazały się również 2 z 4 głównych DLC do gry: Pustkowia Mordoru oraz Ostrze Galadrieli, dodające do gry zupełnie nową zawartość.
Monolith był częściowo odpowiedzialny za aferę lootboksową, która zaszczyciła nas swoją (nie)przyjemnością pod koniec zeszłego roku, a jej żniwo ciągnie się aż do dziś, w kolejnych produkcjach. Bardzo cieszy nas wiadomość, że przynajmniej jeden (zresztą dość duży) twórca zdecydował się na tak odważny krok – oczywistym jest, że lepiej późno niż wcale. Mamy nadzieję, że również kolejni zdecydują się iść w jego ślady i już niedługo ujrzymy znaczną poprawę pod względem monetyzacji gier single-player na rynku.