Od ponad dekady Sony wzbrania się przed udostępnieniem na swoich urządzeniach funkcji crossplay, pozwalającej na wspólną zabawę na jednym serwerze użytkownikom różnych platform. Dlaczego? Niech rzuci kamieniem ten, kto nie spodziewał się oczywistego.
Dla pieniędzy – tak brzmią słowa Johna Smedleya (dzięki VG24/7), byłego prezesa Sony Online Entertainment. To chyba najprostsze wyjaśnienie i najlepsze, na jakie zasługujemy – nie ma tu bowiem ukrytych podtekstów ani kruczków prawnych. Sony pisze tę piosenkę wyłącznie dla mamony.
Ostatnią ofiarą okrojenia z omawianej funkcji jest Fortnite, który wyszedł na Switchu w dniu targowej prezentacji. Gracze od razu zorientowali się, co jest na rzeczy i tym samym gra dołączyła do grona, w którym znajduje się m.in. Rocket League. Wstrzymanie crossplayu nie jest jednak powodem by przedsiębiorstwo winić – jest to decyzja czysto strategiczna dla zdrowia biznesu i zgodna z etyką branży. Nieważne, że umniejsza potencjalnej frajdzie użytkownikom platform Sony i, pośrednio, żywotom niektórych tytułów.
Przypomnijmy jedyny przypadek crossplayu w wykonaniu Sony – pomiędzy ich własnymi platformami, m.in. prawie martwą PS Vitą, konsolą zeszłej generacji – PS3 i niewinnym PS4. Próbowaliśmy.
Być może kiedyś doczekamy się czasów, w których wybór konsoli nie będzie wpływał na to z kim będziemy grać po sieci. Póki co panuje jednak szeroko zakrojona konkurencja pomiędzy gigantami i nie zapowiada się na jakiekolwiek zmiany w tej kwestii.