Choć Nvidia zaprezentowała nam prawdziwego potwora, okazuje się, że nie ma mocnych na niezwyciężonego Eivora.
Na początku zaznaczam, że to, iż nie daje rady w 60 klatkach na sekundę, nie oznacza, że tytuł jest niegrywalny. Jednak jak pokazał test wykonany przez rosyjski portal GameGPU, do tego limitu trochę brakuje. Słowem wstępu, platforma, na jakiej przeprowadzono test, to zdecydowany High-End łącząca najlepszego obecnie RTX-a z procesorem Intel Core i9-10900K.
Średni klatkaż w przeprowadzonym na wstępie benchmarku uplasował się na wysokości 56, a więc niewiele gorszej od ideału, a widać, że momentami zdarzały się skoki nawet powyżej 70 klatek. To, co jednak martwi, to fakt, że w akcji tytuł zaliczał już znacznie gorsze spadki, miejscami nawet do 36 FPS-ów. Ponownie jest to grywalny wynik, jednak dla kogoś oczekującego stabilnych 60 klatek jest to mocny zgrzyt. Tym bardziej że widać, iż tytuł radzi sobie gorzej w przestrzeni miejskiej, a gameplay zaprezentował jedynie małą wioskę. Nie uświadczyliśmy też żadnych scen dynamicznej walki, a w ich przypadku pobór mocy niewątpliwie wzrośnie.
Co to oznacza dla graczy? Najprostszą odpowiedzią wydaje się kiepska optymalizacja kopii dostarczonej do serwisu. I wbrew pozorom byłaby to dobra wiadomość, bo druga możliwość to niewystarczająco moc przerobowa topowego obecnie sprzętu. A to stawia pod wielkim znakiem zapytania całą nową generację. Jeżeli bowiem nawet najlepszy komputer nie radzi sobie z tytułem w maksymalnych ustawieniach, to jak gra będzie wyglądać na skądinąd mocnych Xbox Series X i PlayStation 5?