Choć to drugie co do wielkości targi w Europie, mało kto o nich słyszał w naszym kraju. A szkoda! Impreza organizowana przez brytyjską redakcję Eurogamera to niezwykłe wydarzenie, które na stałe trafiło na moją listę obowiązkowych wyjazdów. W tym roku uczestnicy EGX jako pierwsi na świecie mogli zagrać w demo Avengers.
Targi EGX zaczęły swoją karierę w Londynie, później przeniesiono je do Birmingham, gdzie odwiedziłem je po raz pierwszy dwa lata temu. W 2019 roku impreza powróciła do Londynu. Trochę obawiałem się czy nadal będzie podobać mi się jak w poprzednim mieście, w którym ważnym aspektem było to, że dało się oddychać, a kolejki do tytułów nie były długie. Hale przeznaczone pod EGX w Londynie były porównywalne wielkością do tych z Birmingham. Odwiedzających zaś było zdecydowanie więcej niż poprzednio. Nie było jednak tak źle jak myślałem.
Ciekawostka, popołudniami było zdecydowanie luźniej i kolejki z dwóch-trzech godzin stania malały do półgodzinnych. Niektóre tytuły można zaś było ograć zupełnie bez kolejki. W tym roku dominującymi przestrzeniami były te należące do Sony, Nintendo i ……. Premier League. To ostatnie było powiązane oczywiście z FIFĄ, ale też można było zrobić sobie zdjęcie z pucharem, który będzie do wygrania w tym sezonie w lidze angielskiej. Oprócz darmowych puszek Coli Zero można było też wygrać inne napoje koncernu. Wystarczyło rozegrać krótką grę w kopanie piłki do celu. Dodatkową atrakcją była możliwość zrobienia sobie zdjęcia z pucharem czy odpoczynku w słynnym dwupiętrowym autobusie. Bardzo zaskoczył mnie brak Microsoftu i Xboxa. Zwłaszcza, że wcześniej mieli jedne z największych stanowisk.
Ważnym aspektem imprezy są gry indie. Nie tylko wystawiają się tam mali deweloperzy, ale też jest osobne miejsce, gdzie prezentowane są gry studentów brytyjskich uczelni. Co roku uczestnicy wybierają jeden, który otrzyma dofinansowanie od rządu. Teraz można było zagrać w aż dwie pełne wersje gier, które wygrały wcześniejsze edycje targów. Świetna inicjatywa.
Jeśli macie ochotę na powrót do starych dobrych czasów, to tutaj naprawdę można to było zrobić. Pinballe, automaty z Donkey Kongiem czy Mortal Kombat 1, stare konsole z perełkami jak Tie Fighter vs X-Wing czy prawdziwe LAN Party z Quake 2 i pierwszym Doomem. Były też dawne konsole z klasycznymi grami Marvel. Chcielibyście pograć, ale macie ochotę odpocząć od ekranów? Nic prostszego! Można było wypożyczyć jedną z wielu gier planszowych i pograć ze znajomymi w dość dużej strefie gier bez prądu.
To co zwróciło moją uwagę to mniejsza liczba przebranych osób niż w latach ubiegłych. W Birmingham człowiek czuł się niezręcznie w samej koszulce z motywem z gry czy komiksu. Spokojnie co druga osoba była w jakimś stroju. Jasne, często były to kupione, gotowe przebrania, ale tworzyły niesamowity klimat. Tymczasem, w Londynie odwiedzających w strojach było zdecydowanie jak na lekarstwo. Zaskakująco mało było też profesjonalnych cosplayerów. Wielka szkoda. Dzięki nim, przechadzającym się dookoła, stanie w kolejkach było dużo przyjemniejsze.
Tyle tytułem wstępu. Poniżej przedstawiam pokrótce moje wrażenia z prezentacji lub ogrania demo targowych gier. Niemożliwym było ogranie wszystkiego, tytułów było ponad sto. Starałem się jednak ograć najgłośniejsze z nich, żebyście mogli dowiedzieć się co nieco o tych, które potencjalnie mogą was interesować.
Cyberpunk 2077
Najważniejszym punktem całych targów było dla mnie prezentowane demo z rozgrywką na żywo Cyberpunku 2077. Tam też skierowałem swoje pierwsze kroki. Najpierw trzeba było zdobyć wejściówkę na pokaz, a później wraz z innymi chętnymi dostać się do sali kinowej, gdzie dwójka polskich pracowników studia prezentowało rozgrywkę. Oglądaliśmy na żywo nowe lokacje, postacie, a protagoniści (były przygotowane dwa archetypy hakera i mięśniaczki) dawali popis swoim specjalizacjom.
To co zwracało uwagę od samego początku to kiepska grafika. Tekstury doładowały się po kilka sekund, a gdy postać była w ruchu często nie miały nawet okazji by to zrobić. Co innego przerywniki, w których wszystko było w porządku. Po pokazie zapytałem prowadzących o to na jakim sprzęcie było rozgrywane demo i okazało się, że był to Xbox One X. Wielkim zawodem było to, że najgorzej z całego pokazu wyglądał Keanu. Jego postać jako hologramu w założeniach miała być lekko rozmyta. Na ekranie jednak był nierozpoznawalną plamą. Z innych rzeczy to NPC fabularni przenikali przez niefabularnych podczas przemieszczania się przez miasto. Domyślam się jednak, że na PC wszystko będzie, jak należy.
Jak wygląda reszta? Fabularnie jest super. Wciągnąłem się w prawie godzinne demo. Wybory były bardzo ciekawe, a cześć z nich była dynamiczna, z ograniczeniem czasowym (przypomniał mi się pierwszy Mass Effect). Gra czerpie z rodowodu RPG. Statystyki wpływają na czynności wykonywane na mapie i dialogi. Prowadzenie pojazdów wygląda wiarygodnie, chociaż po przyszłości spodziewałem się większych prędkości. Strzelanie wyglądało niezwykle efektownie. Mam wrażenie, że ktoś zatęsknił za stareńkim FEAR. Trochę jednak brakowało mi poczucia ciężaru broni. Haker z SMG nie bardzo się różnił w poczuciu strzelania od siłaczki z ciężką wieżyczką wyrwaną z działka. Same bronie powodują rozczłonkowanie wrogów, z czego ku uciesze publiczności prowadzący demo często korzystał. Z kolei haker posiadał świecącą, futurystyczną linę pozwalającą hakować na odległość, jak i szlachtować wrogów. Od teraz jeszcze bardziej nie mogę doczekać się premiery!
Borderlands 3
W ten tytuł możemy grać już od jakiegoś czasu. Nie przeszkadzało to deweloperom wystawić bardzo fajne stanowisko z grafikami, które chciało się fotografować. Przyznam, że poszedłem tam tylko dlatego, że za wizytę otrzymywało się bardzo porządnie wykonaną maskę psycho. Do rozegrania w demie był krótki poziom, który kończył się walką z drugim bossem, znanym ze zwiastunów Mouthpiece.
Tony Slopes
Rok temu zostałem poproszony o zrobienie wywiadu z twórcami tego tytułu. Kompletnie nie spodziewałem się znów go zobaczyć. Gra to wyścigi z nastawieniem na zabawę w gronie znajomych. Wielkim zaskoczeniem było to, w jak dużym stopniu nastąpił progres w grafice i sterowaniu. Jak się okazało deweloperzy wymienili cały silnik graficzny. Można było też pograć na nowej mapie. Tak jak poprzednio rozgrywało się tryb multiplayer na jednym komputerze, tak teraz był to tryb dla jednego gracza. Jedną z głównych atrakcji tytułu jest możliwość jeżdżenia różnymi dziwnymi „pojazdami” jak wózek sklepowy czy wanna. Niestety, tak jak w roku ubiegłbym jazda wielorybem nadal była najtrudniejsza. Zwierzę zacinało się na drzewach, a przez to, że środek jego modelu był trudny do ustalenia było trudno się wydostać. Dodatkowo z tego samego powodu często nawet będąc na przedzie stawki gra pokazywała, że jesteśmy na niższej pozycji. AI zaprogramowana jest tak, że czeka na gracza, jeśli ten gdzieś się zapodzieje. To co czyni tę grę wyjątkową to na pewno fakt, że wszyscy deweloperzy są częścią jednej rodziny. Nieczęsto się zdarza, że kilka osób w rodzinie chce robić wspólnie to samo, a już w ogóle produkuje grę.
Death Stranding
Możliwe było obejrzenie wyłącznie pokazu wcześniej nagranego demo. Narratorem był sam Kojima, a całość była poprowadzona po japońsku z angielskimi napisami. To co zobaczyliśmy z rozgrywki to chociażby to, że buty się psują podczas chodzenia i trzeba uważać. Złe obuwie prowadzi do obrażeń. Gdy to się wydarzy, trzeba najpierw zabandażować stopy. Można na miejscu wytworzyć także nową parę butów. Inni gracze mają wpływ na nasz świat. Na przykład widzieliśmy drabiny, których Sam mógł używać. Zostawiają też przedmioty, które można zbierać. Każda taka akcja jest dobrym powodem, żeby dać im lajki. Ogólnie mam wrażenie, że to taki Facebook w 3D. Kojima lajkował dosłownie wszystko. Żebym nie robił notatek, to za całość informacji mógłbym napisać „lajkowanie”. Jeśli zagramy w formie mini gry dziecku, które nosimy na piersi, na harmonijce, to się ucieszy i dostaniemy od niego dużo lajków… Gdy postać się zmęczy może nawet w deszczu po prostu usiąść po środku niczego i zasnąć. Sen pozwala się zregenerować. Chociaż oczywiście jest milej, gdy robi się to pod dachem i z muzyką wybraną przez innego gracza. Jak się już domyślacie, można dać mu za to lajka. Główny bohater Sam ma absurdalnie wielki plecak, który można też wozić za sobą na latającej platformie. W obu przypadkach przypomina to symulator tragarza.
Pokazana była też walka. Atak z zaskoczenia jest tak koszmarnie zaanimowany, że ciężko w to uwierzyć. To co mi się podobało natomiast to rodzaj kuszy na „bole” zamiast bełtów. W tym przypadku fizyka tak samych boli, jak i zaatakowanych przeciwników była bardzo dobra. Co zaskakujące Sam poruszał się tak samo szybko co pojazd. Wyglądało to mocno nienaturalnie. Wpadając z deszczu pod rynnę wpadliśmy na niematerialnych przeciwników krążących po świecie, co doprowadziło do walki z bossem. Podczas starcia, gdy potrzebujemy wsparcia możemy wezwać innych graczy. Działa to podobnie do mechaniki znanej z Dark Souls. Wołamy innych graczy i ktoś może odpowiedzieć na zawołanie. Różnica jest taka, że nie będą się bić z bossem ramię w ramię z nami. Mogą nam za to podrzucić parę przedmiotów. Boss miał drugą fazę, w której uskuteczniał nowe ataki. Jeśli go pokonamy oczywiście posypią się lajki. Jak dla mnie jest to kompletna porażka, ale warto tutaj wspomnieć, że nie jestem fanem wcześniejszych gier Kojimy.
Final Fantasy VII
Jedno z lepszych demo jakie miałem okazję ograć. Zabrakło mi jeszcze dwóch minut żebym pokonał bossa. Grafika jest świetna, a sama gra płynna. Aż ciężko uwierzyć, że to ta sama gra. Bardzo przyjemnie przełączało się między postaciami, wykonywało serie ciosów czy używało specjalnych zdolności. Nie wiem, kiedy zleciało mi dziesięć minut podczas których miałem okazję pograć. Tak jak byłem sceptyczny po ostatnich filmikach w sieci, tak demo kupiło mnie w 100%.
Avengers
Po raz pierwszy udostępniono demo znane z filmików by można było się z nim samodzielnie zapoznać. Nie dziwne więc, że tłumy szturmowały stanowisko Virgin Media. Oprócz samej gry można było też zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z figurą Kapitana Ameryki, a także obejrzeć stroje filmowych Avengers. Te ostatnie niestety były umieszczone za szybą. W piątek, dniu, w którym było zdecydowanie mniej ludzi kolejka była tak duża, że należało przeznaczyć około 3 godzin na stanie w kolejce. Chwilę przed rozgrywką uczestnicy mogli obejrzeć filmik prezentujący grywalnych bohaterów i ich zdolności. Co ciekawe było widać w nim spadki klatek. Postacie są różnorodne, z różnymi umiejętnościami, wyposażeniem i bardzo zróżnicowanymi animacjami odpowiadającymi poszczególnym postaciom. Khamala się rozciąga w ruchu, także przy poruszaniu się po świecie. Niestety nie była grywalną postacią w demie. Podczas rozgrywki Thor i Ironman zdecydowanie prezentowali się najlepiej. Najgorzej wypadł Hulk, który był strasznie drętwy. Tym bardziej, że twórcy stworzyli z niego najbardziej ruchliwą postać, mogącą się przyklejać do pionowych powierzchni. Reszta prezentowała się poprawnie. Wspominałem, że filmik się trochę przycinał, ale sama gra byłą bardzo płynna. Bardzo okazjonalnie uciekała klatka czy dwa. Należy zaznaczyć, że bardzo dużą część rozgrywki stanowią QTE, co nie wszystkim może się podobać.
Mario & Sonic at the Olympic Games
Ostatnie zwiastuny mocno mnie zniechęciły do tego tytułu. Jednakże, najpierw możliwość pogapienia się jak ludzie grają na scenie Nintendo, a potem samodzielna gra zmieniły moje zdanie o 180 stopni. Po pierwsze można pograć w zupełnie nowe gry, przypominające moje ukochane Sports Champions na PlayStation 3 Move, tylko lepsze! Po drugie, co ciekawsze, można zagrać w klasyczną Olimpiadę Mario & Sonic z późnych lat 80. Grafika w tych drugich mini grach jest stylizowana na tamte czasy, ale miodność prezentuje najwyższy poziom. W ogóle naliczyłem około 50 różnych dyscyplin! Szaleństwo. Przed każdą konkurencją można wybrać jeden z trzech rodzajów sterowania, co sprawia, że osoby, które nie chcą korzystać z machania Joy Conami, mogą potraktować je jak zwykłe pady. Dzięki temu jeszcze lepiej gra nadaje się na imprezy.
Doom Eternal
Miałem możliwość wejścia wcześniej o godzinę na targi, dokładnie wiedziałem, gdzie iść, a i tak spędziłem 2,5 godziny w kolejce czekając na możliwość rozgrywki. Chyba tylko Avengers mieli dłuższą kolejkę. Sama gra mnie zawiodła. To co mi się podobało to nowe alternatywne strzały. Zwłaszcza hak dołączany do shotguna pozwalający zbliżyć się do wroga i strzelić mu w twarz. Ogólnie bronie są mocnym punktem tytułu. Ciosy kończące są w większości nowe. Mimo wszystko to tak naprawdę Doom 1,5. Choć demo trwało 20 minut to napotkałem trochę błędów. Na przykład podwójny dash się zawieszał, po czym sam się uruchamiał aż do śmierci postaci. Przeszukując lokację można natrafić na znajdźkę 1UP pozwalającą się wskrzesić bez powrotu do ostatniego punktu zapisu, co jest przydatne. Bardzo nie podobały mi się sekrety w postaci żółtego pytajnika. Strasznie żałuję, że stałem w kolejce tyle czasu. Mogłem ten czas spożytkować lepiej.
Dreams
Duże zaskoczenie targów. Jest to narzędzie do tworzenia gier, muzyki, czy ogólnie aplikacji na PS4 za pomocą pada lub kontrolerów Move. Zostało właśnie wydane we wczesnym dostępie przez Media Molecule. Jeśli bawiliście się dobrze w tworzenie poziomów do Little Big Planet, to tutaj spędzicie cudowne godziny. Dostępnych jest sporo gotowych materiałów od studia, ale użytkownicy mogą tworzyć też swoje rzeczy. Sterowanie jest trochę trudne, ale jak było widać po prowadzących zamknięte warsztaty można je opanować do perfekcji. Co ciekawe można nie tylko budować tutaj plansze, ale dodawać animacje i logikę. Działa to dlatego, że łatwo połączyć interaktywne elementy z animacjami za pomocą „kabli elektrycznych”. Byłem pod wrażeniem jak łatwo zakamuflowali programowanie jakie leży pod spodem. W każdej chwili można dodać dynamiczna pogodę i pory dnia, a także oświetlenie. Jeszcze przez kilka miesięcy grę, a może lepiej nazwać to narzędziem, dopieszczać będą twórcy. Jeśli kupi się Dream we wczesnym dostępie, to dostanie się też pełną wersję jak tylko wyjdzie.
Nioh 2
Kolejny tytuł, który jest bardziej wersją 1,5 niż 2. Największa zmiana? Można grać postacią kobiecą. Pojawił się też nowy rodzaj demonów, który był bardzo wymagający do pokonania. Odkryłem też kota dającego wzmocnienie i biegającego chwilę za graczem. Pojawił się nowy system przyzywania pomocników w postaci NPC, opartych na profilach graczy. Pomagają oni w walce i są sterowani przez AI. Nie udało mi się za to odnaleźć nowego rodzaju broni. Jeśli wciąż macie mało Nioh możecie potraktować to jako nowe DLC i będziecie się bawić świetnie, ale brak tu czegoś naprawdę świeżego.
Dragon Ball Z: Kakarot
Jeśli graliście w poprzednie odsłony RPG z serii Dragon Ball, to za wiele was tu nie zaskoczy. Jedyne co, to zamiast tworzyć nową historię będziemy odtwarzać wydarzenia z chyba oficjalnie najlepszej serii anime. Walki odwzorowane są bardzo dobrze względem oryginału. Demo pozwalało rozegrać późne starcie (około pięćdziesiątego poziom postaci) Gohana z Komórczakiem. Wyglądało to superefektownie. Jeśli macie ochotę jeszcze raz przeżyć emocje znane z dzieciństwa, tym razem biorąc w nich udział, to macie tytuł dla siebie.
Narcos Rise of the Cartels
To strategia turowa w stylu XCOM, w której sterujemy agentem federalnym i jego meksykańskimi współpracownikami. Podczas misji, ciężko było zrozumieć zasadę działania tur. Kto po kim się porusza i dlaczego. Powodowało to często niezaplanowane otrzymanie obrażeń. Miałem mocne poczucie budżetowości i nie wydaje mi się, żeby gra zawojowała rynek.
Call of Duty: Modern Warfare
W tytuł można było pograć na stanowisku PlayStation. To co rzuciło się w oczy od samego początku to megabrzydka grafika. Poza modelami broni wszystkie inne tekstury doczytywały się w widoczny sposób. Nawet te w najbliższym otoczeniu kierowanej postaci. Zmiany wprowadzone w systemie strzelania sprawiły, że gra stała się trudniejsza, ale też bardziej wymagająca. Modele broni wyglądają obłędnie, a jej zachowanie jest bardzo realistyczne. Pistolet lata po całym ekranie przy strzelaniu ogniem ciągłym. Do wyboru jest mnóstwo dodatków do każdej broni. Dostępne są też perki głównie znane z serii Modern Warfare, a mapy rozgrywające się w nocy to zupełnie nowa jakość w Call of Duty. Noktowizor jeszcze nigdy nie był tak dobry i tak wiarygodny, a lasery wreszcie są przydatne. Oczywiście większość fanów pewnie już ogrywa swoją pełną wersję czytając te słowa. Jeśli nie jesteście zdecydowani, to nie sądzę jednak by coś się zmieniło w kwestii technicznej do premiery.
Luigi’s Mansion 3
To tytuł, który miał się ukazać jeszcze na Wii U. Deweloper jednak skupił się na innym tytule, a gra ostatecznie zawędrowała na Switcha. Grafika jest bardzo ładna i z przyjemnością się na nią patrzy. Sama rozgrywka zapowiadała się bardzo dobrze, więc z chęcią ustawiłem się w kolejkę. Niestety sterowanie jest trochę toporne, przez co niepotrzebnie utrudniało to rozgrywkę. Doszedłem do bossa, ale nie zdążyłem go chociażby raz trafić zanim czas demo się skończył. Po prostu unikaliśmy się przez parę minut. To na co zwróciłem uwagę, to fajnie poukrywane sekrety, za którymi warto się rozglądać. Podsumowując, nie mogę z czystym sercem polecić tej gry.
RingFit Adventure
Moja osobista gra targów. Wzięła mnie z zaskoczenia i pomyśleć, że zagrałem w nią tylko dlatego, że chciałem wam o niej opowiedzieć. Zestaw składa się gry, plastikowej obręczy i opaski na udo. W obręcz i opaskę montuje się po jednym Joy Conie. Co ważne, jest to naprawdę gra dla wszystkich. Duzi ludzie też mogą kupić ją bez obawy. Opaska na udo jest odpowiednio rozciągliwa. Całość wygląda bardzo porządnie. Mimo przyłożonej dużej siły nie wydawało się, żeby coś się miało stać z obręczą. Dużo potencjalnie silnych ludzi grało po sobie, ale nic nie wskazywało na możliwe uszkodzenia sprzętu. Same aktywności są dobrze pomyślane i przyjemnie spędza się czas przed ekranem. Nie wiadomo, kiedy człowiek się zmęczył. Oprócz mini gier, jest też tryb przygody, który przeplata gry z dodatkowymi atrakcjami.
Concrete Genie
Kolejna gra, która dopiero co miała premierę. Nie słyszałem o niej za dużo przed targami, a szkoda, gdyż jest to świetny tytuł. Sterujemy chłopcem, który chce przywrócić kolor i światło różnym lokacjom. Pomaga mu w tym magiczna miotła służąca za pędzel i potwór stworzony za pomocą jego wyobraźni. Przeszkadza mu zaś mrok i banda rozrabiaków. Rozegrałem cały drugi etap, co zajęło około 45 minut. W tym czasie wymaksowałem lokację. Gra jest przepiękna. Jedyne problemy zauważyłem przy malowaniu. Czynność bywa mało dokładna i nie wiadomo, kiedy gra zaskoczy, że chcesz coś namalować. Ale szybko idzie się do tego przyzwyczaić. Niesamowity jest sam potwór, którego rysuje się od nowa za każdym razem, gdy gra o to prosi, a jest tego po kilka na poziom. Możliwe jest dodawanie mu mnóstwo dodatków, a gra robi z niego ruchomą postać. Można zaszaleć, a efekty są obłędne. Fajny pomysł na grę dla dzieci z rodzicami. Obie grupy znajdą coś dla siebie. Polecam tytuł bardzo mocno.
Wiedźmin III: Dziki Gon – Complete Edition
Grałem tylko na mobilnym Switchu. Nigdzie nie było stanowiska, gdzie byłby podpięty do TV, co o czymś świadczy. Samo stanowisko było tak skonstruowane, żeby nie można było zrobić zdjęć jak gra wygląda. Nie dziwne, gdyż była bardzo brzydka. Nie wiem czy nie wyglądała gorzej jak najniższe ustawienia na PC. Trzeba jednak przyznać, że chodziła superpłynnie. Dopiero przy rozmowach z NPC wraca poziom detali i wygląda to już bardzo dobrze. Szkoda, że nie możemy przegadać całej gry. Duży minus tytułu to ustawienie akceptacji wszystkiego za pomocą przycisku B na Joy Conie. Z kolei A służy do cofania. Ten układ jest naturalny dla XO czy PS4, ale nie dla Switcha. Niestety, brak jest możliwości zmiany obłożenia klawiszy. Jasne, może to czepialstwo i idzie się do tego przyzwyczaić, ale na tę chwilę uważam to za minus. Jeśli to jedyna konsola jaką macie w domu to polecam. To wciąż Wiedźmin 3 z dodatkami.
Pokemon Sword/Shield
W demie dostępne były same walki, bez eksploracji, w ramach sali treningowej. Starcia fajne, ładne, efektowne. Można było wybrać różne pokemony, które miały ataki zadające odpowiednio więcej obrażeń wrażliwym na dany typ ataków przeciwnikom. Pokemona można było zmienić w każdej swojej turze. Podobało mi się, ale bez możliwości rozegrania trybu eksploracji ciężko mi jednoznacznie powiedzieć, czy to gra na jaką fani Poksów czekają od dawna.
Medevil
Pewnie chętni już grają. Z ciekawości chciałem sprawdzić jak dobry remaster wyszedł z tego tytułu. Odpowiedź? Bardzo dobry. Grafika fajna, sterownie przyjemne. Nic tylko odświeżyć sobie ten tytuł. A jeśli nie graliście lata temu, to warto to zrobić teraz.
Contra: Rogue Corps
Tytuł prezentowany był na stoisku PS4. W założeniu jest to kooperacyjny twin-stick shooter. Jednak jako że jest to gniot jakich mało i to pod każdym względem, oszczędzę wam czytania o nim. Omijać szerokim łukiem.
New Super Luckys Tale
Możecie kojarzyć tytuł z XO. Tym razem Lisek zmierza na Switcha. Jest to tytuł dla najmłodszych graczy. Ładna platformówka, choć dość prosta w rozgrywce. Co ciekawe na dwóch Switchach z czterech tytuł się zawiesił i nie działały żadne przyciski. Gra jeszcze nie wyszła, więc myślę, że zostanie to naprawione.
Predator: Hunting Ground
Kolejna gra promowana przez ekpię PlayStation. Stanowiska z konsolami znajdowały się w klimatycznym kontenerze, udekorowanym liśćmi, w którym było ciemno, a za oświetlenie robiły czerwone lampy. Rozgrywka to asymetryczny tryb multiplayer 4 vs 1. Czterech żołnierzy mających do wyboru różne zestawy broni i umiejętności. Jednym z nich jest Scout, który jako jedyny może wykrywać Predatora. Nic nie stoi na przeszkodzie by kilku graczy miało tę samą specjalizację. Grafika prezentuje się na żywo dużo lepiej niż na zwiastunach. Chociaż widać spadki klatek. Na planszy oprócz drużyny graczy są jeszcze ludzcy przeciwnicy sterowani przez AI. Na mapie znajdują się apteczki, którymi się można podleczyć. Nie ma tutaj automatycznej regeneracji zdrowia.
Przed graczami sterującymi żołnierzami stoją kolejne zadania, które prowadzą do ucieczki helikopterem. Get to da choppa! Predator ma ich tylko zabić. Jeśli gracz sterujący żołnierzem zginie może jednokrotnie wrócić do gry. Na każdej mapie raz można przyzwać posiłki ze zmarłymi graczami. Trzeba się więc zastanowić, kiedy z tego strategicznie skorzystać. Predatora relatywnie długo utrzymuje niewidzialność, a kiedy wyczerpie energię szybko się ona regeneruje. Kiedy jest niewidzialny, to w ruchu można go dostrzec jako rozmycie terenu. Także raz dostrzeżony może być śledzony przez graczy. Odniosłem wrażenie, że nie jest aż tak potężny. Może jednak po prostu gracz wcielający się w Predatora nie do końca odnalazł się w roli.
Gratuluję dotarcia do końca tej relacji. Nie dało się jednak opisać 3 dni spędzonych na tak wspaniałej imprezie jaką jest EGX krócej. Na którą grę najbardziej czekacie? A może minęliśmy się gdzieś w Londynie? Chętnie dowiem się co podobało się wam najbardziej.