Żyjemy w czasach, kiedy każda ocena poniżej 9/10 to dla gier AAA totalna porażka. A co kiedy ta ocena to 8, 7, 6 albo mniej? Albo kiedy twoją grę dodają jako gratis do padów, myszek i czajników? Ale jak to mówią, każda potwora znajdzie swego amatora, więc i wśród graczy znajdują się fani mniejszych lub większych paździerzy. Dziś właśnie takie gry wam polecimy – te, które mimo słabych ocen i krytycznych recenzji zdobyły nasze serca.
Far Cry: New Dawn – PS4 / Xbox One / PC
Far Cry to dziwna seria. Pierwsza część okazała się innowacyjna i mordercza dla większości komputerów. Była jednym z tych tytułów, dla których ludzie kupowali nowy sprzęt. O dwójce większość chciałaby zapomnieć. Trójka z kolei to skręt w stronę czegoś, co nazywamy grami Ubi i to chwyciło. Vaas pozostaje nadal jednym z najciekawszych antagonistów w grach w ogóle. Po dość letniej czwórce przyszedł genialny spin-off w postaci Far Cry Primal. Dla wielu (w tym dla mnie) najlepsza gra serii. Piątka powróciła do tradycji szaleńców i przyniosła kolejnego ciekawego przeciwnika. Mechanicznie gra nie zmieniła się za bardzo od trójki, ale szalona rodzina i sekta Josepha Seeda była czymś na tyle intrygującym, że chciało się grać. Aż tu nagle wychodzi samodzielny dodatek New Dawn w klimatach kolorowego postapo.
Mogło się wydawać, że będzie świetnie, ale oto niespodziewanie wylała się fala krytyki. Dodatek współdzielił mapę z piątką, głównie zmieniono paletę kolorów na bardziej jaskrawe. Zarzucano mu wtórność. Mechanicznie to samo. Jasne, pojawiły się nowe pojazdy czy bronie, ale nic, czego byśmy wcześniej nie widzieli. Fabuła dużo gorsza. Bliźniaczki nie udźwignęły poziomu szaleństwa Josepha. Nawiązania do tego, co spowodowało apokalipsę, było jak na lekarstwo. Dla większości, tak krótko po dużej części, było po prostu zbyt nudno i powtarzalnie. Sam długo czekałem na odpowiednią obniżkę, czas mijał, ale kiedy usiadłem do gry, to wsiąkłem.
Dlaczego? Bo to wciąż Far Cry, jakiego znamy i kochamy. Swobodne strzelanie z mnóstwa rodzajów broni, mój ukochany łuk i nie wiem jak wy, ale te kolory mega mi się podobają. Tak często mamy do czynienia z szarym i smutnym postapo, że ten raz chętnie pograłem w coś jaskrawego i wesołego. Kiedy nie będziemy traktować tej gry na poważnie, to będziemy się w niej najlepiej bawić. Jest tutaj świetny COOP, oryginalni towarzysze i masa wyzwań, w tym łowienie ryb, które za te 20 zł (tyle zapłaciłem za płytę na PS4) dadzą mnóstwo zabawy na kilkadziesiąt godzin. Jeśli kochacie ubi-games, to już pewnie wystarczająco dawno graliście w piątkę, żeby dać New Dawn szansę.
– Tomasz „Arrow” Wasiewicz
Gra o tron (2012) – PC/X360/PS3
Nawiązująca do popularnej serii książek i serialu gra nie zdobyła szerokiego uznania publiczności, choć zostało stworzona przez znane francuskie studio Cyanide. Gra o tron jest klasyczną grą RPG, gdzie poruszając się drużyną składającą się z maksymalnie trzech bohaterów, odkrywamy kolejne sekrety Westeros i mierzymy się z przeciwnikami, wykorzystując do tego szereg umiejętności specjalnych oraz aktywną pauzę. Nie spodziewajcie się jednak kreatora postaci, gra bowiem mocno stawia na opowiedzenie fabuły, której główni bohaterowie są osią napędową.
Historia gry rezonuje dużo bardziej niż mechanika, która nie należy do idealnych, ale mimo to daje radę. Największym problem gry jest jej słaba jak na ówczesne czasy grafika oraz bardzo statyczne walki. O ile to drugie można uzasadnić wybraną konwencją gry, to sama oprawa jest bardzo „kanciasta”, a tracą na tym przede wszystkim aktorzy znani z serialu, którzy występują również tutaj. W grze pojawiają się między innymi James Cosmo jako Jeor Mormont czy Conleth Hill jako Lord Varys. Występ gościnny zalicza również sam George R.R. Martin, który pojawia się w jednej lokacji jako maester Martin spisujący historię Westeros.
Widać, że w tytule postawiono na fabułę, która stara się nie powielać wątków z książki i serialu. Gra szczyci się własną, oryginalną historią dziejącą się równolegle do wydarzeń z oryginału, a kręcić się będzie wokół zabójstwa lorda Arryna, królewskiego namiestnika, oraz tego, co odkrył. Osobiście pokierujemy losami dwóch postaci. Mors Westford jest doświadczonym członkiem Nocnej Straży i wargiem, co jest istotne, gdyż zdarza się, że musimy pokierować jego psem. Drugi z bohaterów to Alester Sarwyck, który powraca po 15 latach wygnania jako kapłan R’hllora, aby odebrać należny mu tytuł lordowski po tym, jak zmarł jego ojciec. Widać, że twórcy przyłożyli się do stworzenia postaci z własną historią, a nie jedynie wydmuszek, i właśnie to trzyma tak mocno przy ekranie. Historia jest warta poznania i oferuje cztery różne zakończenia, choć kluczowe decyzje podejmujemy pod koniec gry. Mimo to warto poznać tę historię.
– Paweł „Strvnsk” Trawiński
Might & Magic: Heroes VI (2011) – PC
Seria Heroes of Might & Magic (której tytuł z czasem lekko się zmienił), a w szczególności jej trzecia część, cieszy się w Polsce ogromną popularnością. Premiery kolejnych odsłon (mimo że niektóre z nich mocno zawodziły oczekiwania) były wśród polskich fanów wręcz świętem. Tak też miało być z częścią szóstą. Po ciepło przyjętej piątce oczekiwania do następnej odsłony były niezwykle wysokie. Niestety, ogromna grupa fanów była załamana tym, co uzyskała. Kilka poważnych zmian w formule (z których największą było ograniczenie liczby surowców do zaledwie czterech), brak Lochu, czyli jednego z najbardziej lubianych oraz rozpoznawalnych miast serii, usunięcie animowanych ekranów miast oraz duża ilość problemów technicznych sprawiły, że gra została bardzo chłodno przyjęta.
Z czasem jednak większość błędów została naprawiona, miasta stały się animowane, a w dodatku (niestety płatnym) doszła frakcja Lochu. Co prawda, zmiany dokonane w formule wciąż pozostały i mogą one zrazić przyzwyczajonych do części trzeciej i piątej fanów. Czy mimo tego gra jest warta uwagi? Moim zdaniem jak najbardziej tak. Produkcja w wielu elementach jest ciekawą strategią turową i całkiem solidną częścią „Hirołsów”.
Gra posiada całkiem dobrze napisaną kampanię, która przedstawia losy rodzeństwa rozdzielonego po tym, jak jedno z nich zabiło ich ojca, Księcia Gryfów. Rodzina została rozdzielona pomiędzy różne stronnictwa i poznając jej losy, kierujemy różnymi rodzajami miast. Historia jest ciekawa, a przejście wszystkich misji zajmuje nawet kilkadziesiąt godzin. Czy dzisiaj warto wrócić do Might & Magic: Heroes VI? Jeśli nigdy nie dało się jej szansy, to zdecydowanie tak. Jeśli zostało się odrzuconym przez problemy, jakie posiadała gra tuż po wydaniu, to również warto teraz po nią sięgnąć. Jest to solidna odsłona cyklu, która dobrze oddaje jej klimat. Jest to też dużo lepszy tytuł niż wydane później Might & Magic: Heroes VII – ich już zdecydowanie nie polecam.
– Michał Kaźmirczak
Warhammer: Chaosbane (2019) – PC, XO, PS4
Chaosbane to klasyczny hack’n’slash osadzony w uniwersum Warhammer. Rzut izometryczny, setki potworów do ubicia, rozrzucone wszędzie fanty do pozbierania, miliony XP do zdobycia. Czy można chcieć więcej od RPG akcji? Ano można, czegoś, co dało nam na przykład Diablo, a nie daje większość tego typu gier – lokalnego coopa; jego brak to powód, który nie pozwala mi w pełni cieszyć się grami, takimi jak Torchlight czy Path of Exile. Jeśli uwielbiacie spędzać czas ze swoją drugą połówką na machaniu mieczem i miotaniu strzał, to Chaosbane zapewni wam wiele romantycznych godzin.
Niestety, grze nie udało zdobyć uznania wśród fanów gatunku i od pewnego czasu wydaje się być porzucona przez twórców – ja trafiam na błąd w rozgrywce, który uniemożliwia pójście dalej, a łatki brak od miesięcy. W ostatnich dniach premierę miała natomiast wersja na XSX i PS5, jest więc jeszcze dla Chaosbane’a szansa na sukces. I mam nadzieję, że tym razem się uda.
– Ewa Chyła
Murdered: Soul Suspect (2014) – PC/X360/XO/PS3/PS4
Murdered: Souls Suspect (i będę używać tej nazwy, bo polskie Murdered: Śledztwo zza grobu brzmi po prostu śmiesznie) to tytuł, po który sięgnęłam w trakcie kilkumiesięcznej fazy na gry detektywistyczne. Dobra cena, ciekawy koncept… Prawdę powiedziawszy, przed zakupem nawet nie zerknęłam na opinie, nie chcąc zaspoilerować sobie fabuły. Tytuł ukończyłam w około 11 godzin i kiedy chciałam przyznać mu ocenę, byłam lekko w szoku. Jak to 59 punktów na Metarciticu? Czy coś jest nie tak z moim gustem, czy też grypa, w trakcie której ogrywałam Murdered, aż tak zmieniła moje postrzeganie?
Osobiście uważałam, że Murdered: Soul Suspect to po prostu przyjemna i niewymagająca gra. Wcielamy się w niej w detektywa, który zostaje zamordowany w trakcie śledztwa. Po przemianie w ducha mężczyzna próbuje rozwiązać tajemnicę własnej śmierci oraz naprowadzić policję na trop sprawy, którą zajmował się przed zabójstwem. Sama fabuła jest trochę ckliwa, trochę przewidywalna… ale serio, nie jest zła! Do tego ciekawym oderwaniem od głównego wątku są poboczne questy polegające na pomocy w rozwikłaniu problemów innych duchów. Ja przy Murdered bawiłam się dobrze – to fajna gra na wychillowanie i odpoczęcie od bardziej wymagających produkcji.
– Aleksandra Wieczorkiewicz