Być może jesteście właśnie na urlopie, a może pracujecie na home office – jedno jest pewne, lato to idealny czas na nadrabianie zaległości w serialach! Poniżej prezentujemy kilka tych, które mogły umknąć wam pośród wielkich, wysokobudżetowych produkcji.
Freud – Netflix
Sigmund Freud – twórca psychoanalizy, lekarz, którego ceni się dziś również w kręgu filozofów. Włączając ten serial, spodziewałem się biograficznego ujęcia życia Freuda, który – jak to rewolucjonista – musiał borykać się ze skostniałymi założeniami już wprowadzonych systemów i rozwiązań. Owszem, serial pokazuje trudne początki kariery wybitnego neurologa, jednak dodaje wiele kolorytu motywami kryminalnymi. Wiedeń bowiem to miasto, którym wstrząsają coraz bardziej makabryczne zbrodnie, a Freud, chcąc nie chcąc zostaje wmieszany w próbę ich rozwikłania, zachowując przy tym naukowe podejście. Serial ukazuje Wiedeń jako miasto wciąż zakochane w okultystycznych rytuałach, a jak się okazuje, rytuały te mogą być zalążkiem do popełnienia zbrodni i to takiej, której sprawca nie jest świadomy. W serialu na pewno ujmuje ukazanie Wiednia u schyłku XIX wieku. Fabuła, choć skomplikowana i sprawiająca z każdym docinkiem wrażenie, że wiemy coraz mniej, w końcu się klaruje i to w taki sposób, że najpierw pchany niewiedzą, a później ciekawością łyknąłem wszystkie osiem odcinków jak pelikan. Serial możecie obejrzeć na platformie Netflix.
– Patryk Rudnicki
To wiem na pewno – HBO GO
„To wiem na pewno” to miniserial opowiadający historię pewnej rodziny – w szczególności bliźniaków Birdsey. Pierwszy z nich (i zarazem główny bohater) – Dominick – szuka swego miejsca na świecie, próbując zwalczyć różne traumy z przeszłości. Jego brat, Thomas, znajduje się w zaawansowanym stadium schizofrenii, będąc jednocześnie głęboko religijną osobą. Serial rozpoczyna scena pokazująca, jak drugi z braci (schizofrenik) odcina własną rękę w publicznej bibliotece, a potem nie zezwala na jej przyszycie, tłumacząc całe zajście aktem wiary wykonanym w celu naprawy świata. Fabuła jest niekomfortowa – można odnieść wrażenie, że nad Dominickiem ciąży fatum / klątwa / zła opatrzność (niepotrzebne skreślić). To opowieść o rozpadzie i oczyszczeniu, w wielu miejscach będąca dramatem, a nawet tragedią. Czuć bezsilną atmosferę całej historii, ale w tle mieni się płomyk nadziei. Problemy bohatera tylko narastają, jednak ten walczy dalej. Warto podkreślić niesamowite aktorstwo Marka Ruffalo, który zagrał obydwóch braci. 6-odcinkowy miniserial dostępny jest na platformie HBO GO. Produkcję oparto na wątkach z powieści o tym samym tytule, autorstwa Wally’ego Lamba.
– Wojciech Brzeziński
The Morning Show – Apple TV+
The Morning Show to jeden z seriali, który sprawił, iż Apple TV+ zadebiutowało z dużym przytupem. Dziesięcioodcinkowa produkcja skupia się wokół porannego programu informacyjnego oraz ludzi za nim stojących. Po piętnastu latach wspólnego prowadzenia show Alex, ulubienica Ameryki (w tej roli Jennifer Aniston), musi rozstać się ze swoim ekranowym partnerem Mitchem (Steve Carell), oskarżonym o molestowanie seksualne i wykorzystywanie pozycji na pracownicach stacji. Niespodziewanie na jej drodze staje buntownicza reporterka Bradley (Reese Witherspoon) nie bojąca się wyrazić głośno swojego zdania, której zaciętość oraz dosadność były powodem zwalniania z niejednego programu telewizyjnego. The Morning Show to wciągająca opowieść obnażająca kulisy pracy nad tak zwaną „śniadaniówką” oraz, co więcej, skupiająca się na ludziach. Serial naładowany jest świetnie napisanymi, pełnowymiarowymi bohaterami, których historie wydają się być autentyczne i poruszające. Dotyczy to nie tylko trójki głównych postaci, ale również tych drugoplanowych – oglądając The Morning Show nie ma się poczucia, że są oni jedynie tłem. Jednakże dobrze napisana postać byłaby niczym bez jej perfekcyjnego odegrania. Na szczęście, nie ma się o co martwić, gdyż aktorzy przechodzą samych siebie. Gdybym miała wskazać najsłabsze ogniwo, musiałabym się długo zastanowić, mój wybór zaś i tak byłby wymuszony. Jeżeli Jennifer Aniston do tej pory kojarzyła wam się z rolą Rachel Green w Przyjaciołach oraz komediami romantycznymi, to gwarantuję, że The Morning Show zmieni wasze postrzeganie aktorki o 180 stopni. Oprócz Aniston na wyróżnienie zasługuje Billy Crudup, który wcielił się w drugoplanową postać Cory’ego, szefa działu wiadomości i bacznego obserwatora nastrojów w stacji, rozgrywającego własną grę.
– Aleksandra Wieczorkiewicz
Final Space – Netflix
Kreskówki dla dorosłych odbiorców brylują w popkulturze już od jakiegoś czasu, jednak ostatnio poczynają sobie coraz śmielej. Cieszy też, że jest coraz więcej produkcji dla widzów dojrzałych, a nie tylko pełnoletnich. Do tej kategorii zaliczyć można właśnie Final Space opowiadające historię Gary’ego Goodspeeda i jego przyjaciela Ciastusia (ang. Mooncake), którzy wspólnie z drużyną różnorakich indywiduów muszą uratować wszechświat. Pierwszym skojarzeniem dla widza może być Futurama, lecz będzie to krzywdzące i dalekie od prawdy. Final Space jest nastawione na stosunkowo poważny ton opowieści, choć nie stroni od żartów. Nie one są jednak motorem napędowym produkcji. Serial nie boi się brutalności i zadawania trudnych pytań, a fabuła trzyma w napięciu do samego końca, zaskakując na każdym kroku nowymi informacjami. Myślę, że jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy uwielbiają Futuramę czy Ricka i Morty’ego, ale brakowało im głębszych przemyśleń.
– Paweł „Strvnsk” Trawiński
Miłość, śmierć i roboty – Netflix
W 2019 roku na platformie Netflix widzowie mieli okazję zobaczyć niecodzienną produkcję. Jest to zbiór 18 krótkometrażowych animacji wykonywanych przez różne studia, w różnych stylach artystycznych. Łączy je tematyka Miłości, śmierci oraz robotów i niesamowita jakość oprawy audiowizualnej, gdzie każdy odcinek to niemało dzieło sztuki. Pamiętacie Bao, krótkometrażową animację studia Pixar, wyświetlaną przez seansem Iniemamocnych 2? To jest ten poziom. Styl graficzny produkcji jest bardzo zróżnicowany, jak również miejsce osadzenia akcji. Od kosmosu, kociej post-apokalipsy, po współczesne realia wzbogacone o elementy surrealistyczne. Wątki fabularne zahaczają o istotę życia, rozważania na temat „Co by było gdyby?”, przetrwanie oraz wielu innych. W niektórych odcinkach mamy do czynienia z humorystycznymi scenami, za to w innych dominuje ciężki i smutny klimat. Dlaczego polecam właśnie ten serial? Bo każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Można spędzić 4 godziny i od razu obejrzeć wszystko, można poświęcić 20 minut i obejrzeć pojedynczy odcinek – sposób oglądania jest tutaj bardzo uniwersalny, pasujący do wielu okazji. Docenić należy również fakt, że nie ma na rynku innego serialu zbudowanego na takich zasadach, jak właśnie Miłość, śmierć i roboty.
– Piotr Przybyła
The Act – HBO GO
Czy znacie historię Dee Dee Blanchard i jej córki Gypsy Rose? Niezależnie od tego, czy odpowiedź brzmi tak czy nie, warto obejrzeć serial inspirowany ich życiem. Pozornie Dee Dee jest bohaterką w swoim domu, samotnie wychowuje przez ponad dwadzieścia lat niepełnosprawną córkę. Gypsy porusza się na wózku, musi być karmiona przez sondę, przyjmować mnóstwo leków, a do tego jest opóźniona umysłowo. Tylko czy na pewno? Kiedy Dee Dee zostaje brutalnie zamordowana, a Gypsy znika, na jaw wychodzą mroczne sekrety obu kobiet. Historia rodziny Blanchard oparta jest na faktach i tylko w kilku niewielkich fragmentach odbiega od rzeczywistych wydarzeń. Co z resztą można samemu zweryfikować, gdyż na HBO GO dostępny jest również dokument pod tytułem „Kochana mamusia nie żyje”, w którym zaprezentowano prawdziwych bohaterów tej historii i dano im głos, aby opowiedzieli ją ze wszystkimi przerażającymi szczegółami. Serial fabularny oryginalnie został wyprodukowany przez platformę HULU, a w obsadzie zobaczymy między innymi Chloe Sevigny czy odmienioną nie do poznania Patricię Arquette.
– Ewa Chyła
The 100 – Netflix
Gdybym miała sobie wyobrazić przyszłość oraz to, jak będzie wyglądała Ziemia, to z pewnością nie przemknęłoby mi przez myśl, że pierwszymi ludźmi, którzy postawią stopę na Ziemi po apokalipsie, będą… młodociani recydywiści, wysłani (ponoć!) z ostatniej ostoi ludzkości – dosyć dużego statku kosmicznego. Serial rozkręca się dosyć powoli. Pomimo tego, że bohaterowie mogą irytować na początku, to ich emocjonalny i psychologiczny development jest tak dobry, że bohaterom, których z początku nie darzyło się sympatią, kibicuje się do ostatniego tchu. Jedni z naszych głównych bohaterów, czyli Clarke Griffin, Bellamy Blake, John Murphy i reszta ferajny, będą przeżywać wiele przygód, a widz coraz chętniej będzie oglądał ich losy. Serial polecam wszystkim miłośnikom klimatów dramatu post-apo, z nutką science fiction. „Setka” jest dostępna na Netflixie, licząc sobie aż siedem sezonów tego płynnego serialowego złota.
– Gabriela Zubek
Mamy nadzieję, że polecane przez nas produkcje przypadną wam do gustu. Życzymy miłego oglądania!