Jakich autorów warto wziąć na początek podróży? Komiksy to coś, co urozmaica wyobraźnię każdego młodego (i nie tylko!) człowieka. Zabiera nas w inny świat obfitujący w przeróżne przygody naszych ulubionych bohaterów. Z biegiem czasu komiksów pojawiło się coraz więcej, z czego praktycznie wszystkie warto przeczytać. Postaramy się chociaż w przybliżeniu polecić wam, drodzy czytelnicy, od czego zacząć przygodę z tą magiczną literaturą.
Będąc małym brzdącem, wiadomo, brałam przykład ze starszego rodzeństwa. Moi bracia byli wręcz zakręceni na punkcie gier, motoryzacji, a przede wszystkim komiksów (przynajmniej tak to widziała kilkuletnia ja). Na szczęście, odziedziczyłam po nich pasję nie tylko do gier (ah te godziny przegrane w Gothica II: Noc Kruka), ale także zamiłowanie do komiksów. Swoją przygodę zaczęłam od lektury o dziwo… od polskiego Tytusa, Romka i Atomka autorstwa Papcia Chmiela (Henryka Jerzego Chmielewskiego) oraz Kapitana Klossa (komiksu opartego na polskim serialu Stawka większa niż życie), kończąc na tytułach kalibru Batmana z uniwersum DC. Rozpoczęcie przygody z komiksami w moim przypadku było dosyć chaotyczne, ale tobie, drogi czytelniku, mamy przyjemność doradzić, od czego można zacząć swoją własną podróż w świat komiksu. Z pomocą przychodzi nam Krakowskie Stowarzyszenie Komiksowe oraz Artur Wabik, który zgodził się nam pomóc z tematem. Ale przed tym prezentujemy wybrane perełki, jakie można polecać w nieskończoność. No, to ruszamy!
– Gabriela „Gabona” Zubek
Watchmen (Strażnicy) to seria autorstwa Alana Moore’a i Dave’a Gibbonsa z drugiej połowy lat ’80. We współczesnych wydaniach publikowana w całości jako powieść graficzna. Historia opowiada o superbohaterach na emeryturze, którzy po latach odpoczynku muszą znów zjednoczyć siły przeciw wspólnemu wrogowi po tym, jak jeden z nich zostaje w tajemniczych okolicznościach zamordowany.
Uniwersum, w jakim osadzona jest fabuła serialu, to właściwie świat taki, jak nasz, rzeczywistość natomiast toczy się w alternatywnej wersji historii świata. Głównym punktem, wokół którego skupiona jest różnica historyczna, to fakt, że USA wygrały wojnę w Wietnamie i anektowały go jako kolejny stan. Choć Watchmeni to „własność” DC, to superbohaterowie w tej opowieści są zupełnie inni niż Superman czy pozostali członkowie Ligi Sprawiedliwości – to zwykli ludzie bez supermocy (do pewnego momentu) uganiający się w przebraniach za złoczyńcami.
Przygody byłych Minutemanów to historia bardzo mroczna i ciężka, jeśli wolicie takie klimaty niż majtki na spodniach w kosmosie, to zdecydowanie musicie poznać ten komiks!
– Ewa Chyła
Trudno nie kojarzyć tych dwóch katan i czerwono-czarnego stroju. Deadpool, inaczej Wade Winston Wilson, jako protagonista zdobył serca praktycznie każdego fana uniwersum Marvela, lubującego się w gatunku gore i dużej ilości latających kul w powietrzu (no tak, bo pomimo dwóch katan, nasz bohater ma również słabość do broni palnej, dając dosłownie popalić swoim wrogom i, w sumie, nie tylko im), popularnego nie tylko za sprawą dobrze zagranej roli przez Ryana Reynoldsa, ale także dzięki swojemu humorowi, lekkiemu szaleństwu i poniekąd… bardzo ludzkiemu podejściu do akcji. Daleko mu do modelowego bycia superbohaterem, lecz dzięki temu można mu dodać odrobinę więcej realności (no tak, bo normalnym widokiem jest biegająca w kostiumie postać robiąca krwawą fiestę na ulicach). Sama seria jest autorstwa Roba Liefelda i Fabiana Nicieza’y, powstała w latach ’90 i utrzymuje popularność aż do dzisiaj.
– Gabriela „Gabona” Zubek
Mało kto może pamięta, ale zanim pojawiła się gra w latach 1998-2001, ukazywał się komiks Battle Chasers. Stworzona przez Joego Madureirę historia opowiadała losy młodej dziewczynki imieniem Gully wyruszającej na poszukiwanie swojego ojca, legendarnego generała Aramusa, który pozostawił po sobie rękawice dające nadludzką moc. Jak wiadomo, przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę, więc bohaterce towarzyszą były żołnierz Garrison, niegdyś uczeń Aramusa, podstarzały i cyniczny mag Knolan oraz golem bojowy o gołębim sercu Calibretto.
Historii nie można zarzucić ślamazarnego tempa. Akcja jest wartka i co chwila coś się dzieje. Można by wręcz odnieść wrażenie, że historia jest chaotyczna, jednak wszystko to budowało napięcie i dawało nadzieję na genialne zwroty akcji w przyszłości. Niestety, ukazało się jedynie 9 zeszytów, a ich twórca postanowił poświęcić się tworzeniu gier zamiast komiksów. Nie dowiemy się zatem, jaką tajemnicę kryje Knolan i kim jest August. Nie poznamy też prawdy o Aramusie. Trudno jednak powiedzieć, abyśmy stracili na decyzji Joego Madureiry, to bowiem założone przez niego Vigil Games stworzyło dwie pierwsze części Darksiders. Wraz ze swoim kolejnym studiem Airship Syndicate wyprodukował również grę Battle Chasers: Nightwar, której historia jednak nie kontynuuje wątków z kart komiksów.
– Paweł „Strvnsk” Trawiński
A o to nasz mały bonus dla was, tytułowa niespodzianka. Wywiad z Arturem Wabikiem z Krakowskiego Stowarzyszenia Komiksowego, który zgodził się nam odpowiedzieć na kilka pytań.
GamesGuru (GG): Jakie tytuły są dobre do rozpoczęcia przygody z komiksami?
Artur Wabik (AR): To zależy od wieku czytelnika. Jeśli chodzi o dzieci, to oferta jest obecnie naprawdę szeroka. Po dekadzie zaniedbań w segmencie komiksu dziecięcego wydawcy ruszyli z prawdziwą ofensywą w tym zakresie. Większość z nich ma w ofercie pojedyncze tytuły lub całe serie komiksów dla dzieci. Niektórzy wydawcy uruchomili nawet specjalne imprinty, na przykład wydawnictwo Kultura Gniewu ma imprint o nazwie „Krótkie Gatki”. Warto też przejrzeć w tym zakresie ofertę wydawnictwa Egmont Polska i ich komiksy realizowane w ramach konkursu im. Janusza Christy. Dorosłym czytelnikom polecam komiksy frankofońskie, wydawane również przez KG i Egmont, ale także przez Marginesy, Timofa czy Taurus Media. Wśród nich jest wiele ciekawych pozycji autobiograficznych, obyczajowych czy też komiksowych reportaży.
GG: Jakich autorów warto wziąć na początek podróży?
AR: Zapewne klasyków, jak Joe Sacco, David B., Marjane Satrapi, Frederick Peeters czy Guy Delisle, ale warto też sięgnąć po młodszych twórców, jak np. Bastien Vivès – jego „Polina” to komiks, po lekturze którego można z łatwością zakochać się w całym gatunku.
GG: Warto znać trochę historii komiksów. Gdzie to wszystko miało swój początek?
AR: Komiksy po raz pierwszy pojawiły się na łamach pracy codziennej i tygodniowej w Europie i USA. Najstarszymi polskimi komiksami są historyjki obrazkowe autorstwa Artura Bartelsa i Franciszka Kostrzewskiego z połowy XIX wieku. Te pierwsze były publikowane jako samodzielne albumy, te drugie na łamach czasopisma „Kłosy”. Pierwszym polskim komiksem z prawdziwego zdarzenia były „Przygody Szalonego Grzesia” publikowane od maja 1919 r. na ostatniej stronie lwowskiego dwutygodnika „Szczutek”.
GG: Najważniejsza postać ze świata komiksów (subiektywne podejście)?
AR: Dla mnie, osobiście, to już zawsze będzie Peter Parker, nowojorski student, który na skutek wypadku w laboratorium zyskał moce pająka i odtąd znany jest czytelnikom jako Spider-Man. Wychowałem się na przygodach tego bohatera, które ukazywały się w latach 90. w Polsce w zeszytach wydawnictwo TM-SEMIC. W nabierającej kolorów rzeczywistości transformacji ustrojowej w Polsce Spider-Man był moim przewodnikiem w świecie amerykańskiej popkultury, a także dorastania w ogóle.
Z Arturem Wabikiem rozmawiała Gabriela „Gabona” Zubek.
Nie należy również zapomnieć o zbliżającym się maratonie komiksowym 10 października w Krakowie! Szykuje się istny komiksowy stół szwedzki idealny dla każdego pasjonata opowieści rysunkowych!
Komiksy są medium, w którym odnajdywały, odnajdują i będą odnajdywać się każde pokolenia bez względu na upływ czasu. Pewne rzeczy po prostu są wieczne.