- świetna platformówka
- humor
- dobrze przemyślane wykorzystanie pada DualSense
- darmowa
- mnóstwo easter eggów i puszczania oka do fanów Sony
- dla niektórych może być za dużo Sony w Sony
Darmowa gra dołączana do każdego egzemplarza PS5. Pokazówka pada DualSense. Jeden wielki pean dla rodziny konsol ze stajni Sony. Czy warto sobie w ogóle zawracać tym tytułem głowę? Przecież już kupiłem sprzęt, po co mam się interesować jakąś tam kiepską reklamą? Cóż, jeśli nie dasz tytułowi szansy, stracisz bardzo fajne doświadczenie i kilka godzin dobrej zabawy.
Nie zrozumcie mnie źle, wszystkie te rzeczy lidu są faktami. Gra jest w pełni darmowa. Nie wymagany jest nawet abonament PS+. Jedyne co, to potrzebujemy, aby nasza konsola była podłączona do internetu, gdyż w momencie konfiguracji sprzętu tytuł wpadnie nam na listę pobieranych. Któż jednak i tak by nie podłączył PS5 do sieci? Jest to gra, która ma pokazać możliwości nowego pada. Do tego cała przesiąknięta jest informacjami o wszystkich konsolach i gadżetach do nich. Jest to zatem kilkugodzinna reklama sprzętu od japońskiego giganta. Dlaczego więc twierdzę, że mimo wszystko powinniście zagrać?
Bo Sony jak mało kto zna się na platformówkach. Udowadnia to raz za razem od lat. Crash, Spyro, Ratchet i Clank. Kurde, nawet ich wersje odświeżone biją na głowę to, co oferuje konkurencja. Osobiście nie mogę się doczekać nowej części przygód lombaxa i jego robotycznego kumpla, a w trylogię Spyro zagrywałem się, jakbym znów miał dziesięć lat. Twórcy Sackboya, a wcześniej Little Big Planet, też dają radę. Tak że komu jak komu, ale niebieskim warto zaufać w tej kwestii.
Nie przekonałem was? Ok, spójrzmy na fakty. Dostajemy grę z osiemnastoma grywalnymi poziomami, które znacznie się od siebie różnią. Jeździmy na łyżwach, zamieniamy się w małpę i wspinamy po skałach czy latamy na lotni – to tylko część aktywności, jakie przyjdzie nam robić. Będziemy skakać, używać butów odrzutowych, ale też strzelać z łuku, a nawet z miniguna! Na swojej drodze spotkamy różnych przeciwników, do których trzeba będzie dostosować odpowiednią taktykę. Dane nam będzie także szukać ukrytych przejść i miejsc, gdzie schowane są znajdźki.
Tych mamy trzy rodzaje. Puzzle składające się w dwa naprawdę niesamowicie wykonane murale odnoszące się do historii konsol Sony. Artefakty, które mogą być wszystkim: mikrofonem do PSP, kontrolerem do quizu Buzza czy przystawką w postaci karabinu do PS Move. Wszystkie one zapełnią powoli wystawkę, która po zakończeniu zbierania robi niesamowite wrażenie. Że też tyle sprzętu zostało wydane na przestrzeni ostatnich 26 lat. Monety, których jest najwięcej, ale też sporo ich potrzebujemy. Wydajemy je w maszynie losującej kulki z niespodzianką. Za każde 100 monet możemy wylosować jedną kulkę, w której znaleźć się może puzzel, artefakt lub coś na kształt małej scenki rodzajowej.
Oprócz samego sprzętu na swojej drodze spotkamy chyba wszystkie postacie z gier ekskluzywnych Sony. Rzadziej będą to faktyczne postacie w wersji pasującej do ogólnej grafiki, częściej robociki przebrane za nie, co tylko dodaje humoru tym wszystkim easter eggom. Mamy Aloy, Crasha, Nathana Drake’a, ale też Łowcę z Bloodborne czy rycerza klękającego przed Maiden in Black z Demon’s Souls. Same te scenki są warte tego, by je wszystkie zobaczyć. Przy prawie każdej stoi robot z kamerą i coś pokrzykuje do swoich aktorów.
Tytuł nie jest trudny, tak że można swobodnie dać go do ogrania kilkulatkom, ale nawet jak jesteście kilkulatkami, ale po trzydziestce, to też będziecie się bawić świetnie. Dlatego że to po prostu dobra gra jest. Mechaniki są pierwszorzędne, świat kolorowy i ciekawy, aktywności różnorodne, z każdym poziomem robi się coś innego, a do tego wykorzystujemy nowy pad. Ograłem już kilka tytułów i w żadnym tak udanie nie wykorzystano działania nowych spustów. Gdy jesteśmy żabą, musimy stawić konkretny opór, żeby skoczyć wyżej. Z kolei grając małpą, musimy tylko delikatnie je wcisnąć, żeby nie zniszczyć punktu podparcia podczas wspinaczki. Mało? Na gładziku bardzo precyzyjnie pokierujemy losami kuli, będąc niesamowicie dokładni nawet na wąskich i oblodzonych zakrętach. Dalej mało? Będziemy dmuchać w mikrofon, żeby rozpędzić wiatrak i coś rozgonić.
Całość można przejść w 3-4 godziny, poświęcając jeszcze jedną na wbicie brakujących do platyny trofeów. Uśmiechniecie się nie raz i nie dwa, robiąc to, co zaplanowali dla was twórcy. Ci podeszli do tematu w sposób niezwykły, z olbrzymim dystansem i humorem. Chciałoby się, żeby wszystkie darmowe gry reklamowe tak wyglądały. Poza tym jest też już wydany dodatek, który zajmie wam kolejną godzinę. Polega on na rozegraniu kilku poziomów z tych znanych ze standardowej rozgrywki na czas z dodatkowymi zmiennymi.
Liczę na to, że przekonałem was chociaż do spróbowania Astro’s Playroom. W tej grze jest tyle rzeczy zrobionych dobrze, a na dodatek lekko i z humorem, że zwyczajnie byłaby szkoda, gdyby was to ominęło. Do tego jest to gra pod każdym względem lepsza od darmowego tytułu z PS+ w postaci Bugsnax. Tak że jeśli macie wybrać jedną platformówkę na start PS5, to tylko Astro powinno wchodzić w rachubę.