Trzy dni temu pisaliśmy o zepchnięciu na boczny tor LawBreakers – hero shootera Cliffa Bleszinskiego, a dziś dowiadujemy się, na koszt czego (jakiego projektu) musiała nastąpić ta zmiana. Boss Key postanowiło skorzystać z masowej popularności gier battle royale i już jakiś czas temu rozpoczęło pracę nad swoim własnym tytułem wpisującym się w ten gatunek: nowa gra nosi tytuł Radical Heights.
Niestety, tak musiało się zdarzyć: poprzednie dzieło dewelopera przechodzi obecnie bardzo trudny okres – w szczytowych chwilach gra w niego zatrważające 25 (!) graczy jednocześnie (via SteamCharts). Twórcy jednak nie poddają się tak łatwo – deskę ratunku ujrzeli w rozkwicie trybu BR i to na nim postanowili spróbować się wybić. Zanim kontynuujecie czytanie wpisu, proponuję obejrzeć trailer wydany z okazji zapowiedzi gry:
Od Radical Heights zdaje się bić klimat lat ’80. To bardzo niecodzienne podejście do tematu – ale czy zaskarbi sobie serca fanów? Główna mechanika gry korzysta ze znanych i lubianych schematów – zostajemy wypuszczeni na zamknięty obszar (kopuła nazwana SoCal) wraz z innymi graczami i walczymy o przetrwanie. Zbierzemy zatem przedmioty ofensywne i defensywne i będziemy zmuszeni z nich skorzystać. Krótko mówiąc – norma. A to nie wystarczy by osiągnąć sukces.
Oczywistym jest, że gdyby gra nie posiadał unikalnych cech, nie byłoby sensu nad nią pracować. Skoro Boss Key wszystkie karty postawiło właśnie na swoją nową produkcję i tutaj musiały znaleźć się nowatorskie elementy. Zmodyfikowany został przede wszystkim główny cel: oprócz pozostania jedynym żywym na mapie, naszym zadaniem będzie zabawienie publiczności co bardziej fikuśnymi akcjami – cała akcja gry toczy się bowiem na planszy inspirowanej wczesnymi teleturniejami, a nasze wyczyny oglądają tysiące widzów. Biegając po neonowych budynkach i słonecznych polanach filmowej lokacji, będziemy starać się zdobyć wirtualne monety, które wydamy na nowe skiny i fatałaszki. Aby zarobić jak najwięcej, poza samym wyścigiem po famę, zakręcimy „kołami fortuny” zrucanymi na planszę i rozprujemy innych graczy (i ich portfele) arsenałem różnorakiej broni. Brzmi odrobinę lepiej? Jasne! Dodajmy zatem do tego grę na automatach, jazdę niespotykanymi pojazdami (rower?) i szalone zjazdy na tyrolce. Nadal nie? Bomba: Boss Key chwali się, że zaprezentowana produkcja to efekt zaledwie 5-miesięcznej pracy. Wow!
No, ale nie mówmy hop: wczesna faza gry posiada niepełne udźwiękowienie oraz oteksturowanie – zanim nastąpią szlify będziemy musieli poczekać jeszcze trochę czasu. Tymczasem, już jutro będziemy mogli cieszyć się działającą produkcję – studio postanowiło udostępnić ją w programie Early Access i to całkowicie za darmo. Dzięki takiemu zabiegowi twórcy na bardzo wczesnym etapie będą mogli zdecydować, czy brnięcie w trend to odpowiednia ścieżka ich rozwoju, biorąc chętnych za potencjalnych pomocników. To jak, wspomożecie twórców w ich kolejnej próbie?