Choć przez lata seria PES musiała żyć w cieniu popularniejszej siostry od EA, to w ostatnim czasie coraz śmielej prezentuje się na salonach. I wygląda na to, że zamierza zostać gwiazdą. Choć każe nam jeszcze na siebie poczekać.
Wielu fanów piłkarskich zmagań od latach wybiera serię FIFA, argumentując to choćby większą liczbą licencji, a co za tym idzie możliwością zagrania swoim ulubionym klubem. W ostatnich odsłonach zarzuca się jednak cyklowi brak znaczących zmian w rozgrywce i coraz więcej par oczu zwraca się ku serii od Konami. Ta bowiem po cichu rozwijała się, by w zeszłym roku, przez symboliczną zmianę nazwy na eFootball PES 2020, ogłosić wejście w nową erę. Wejście, które zdaniem wielu było dużo przyjemniejszą grą niż ubiegłoroczna FIFA.
Wczoraj oficjalny kanał PES udostępnił wideo prezentujące stadion Camp Nou i postać Lionela Messiego. I to niesamowicie realistycznie wyglądającą postać. A wszystko to za sprawą przejścia z silnika FOX na Unreal Engine. W ślad za tą rewelacyjną informacją przyszła również ta mniej radosna. Konami, przesiadając się na silnik od Epica, chce przygotować się na nadchodzącą generację konsol. W konsekwencji musi opanować nowe narzędzia w stopniu mistrzowskim, by zapewnić nam doświadczenie godne czempionów. Oznacza to, że Unreal Engine zobaczymy dopiero w PES-ie 2022. Co więcej, tegoroczna edycja gry piłkarskiej z Japonii nie ukaże się jako pełnoprawny tytuł, a jako „sezonowe rozszerzenie” do eFootball PES 2020. Należy zatem zacisnąć zęby i cierpliwie czekać.
Jak widać, w każdej beczce miodu znajdzie się łyżka dziegciu. Miejmy jednak nadzieję, że Konami wie, co robi i w roku 2021 dostaniemy piłkarskie doświadczenie wszech czasów.