Gatunek gier FPS jest jednym z najpopularniejszych i najszerszych pod względem wyboru wśród istniejących na rynku produkcji. Co roku wychodzi co najmniej kilka świetnych i wartych polecenia tytułów. My spośród nich wybraliśmy dla was kilka, od których warto rozpocząć przygodę z grami FPS.
Definicja gier FPS
Gry FPS to niezwykle szeroki gatunek gier. Najprościej należące do niego gry można opisać jako produkcje, które toczą się z perspektywy pierwszej osoby, a rozgrywka w dużej mierze polega na walce z użyciem broni dystansowej. Zazwyczaj widoczna jest jedynie broń i ręce postaci, czasem możemy zobaczyć także nogi bohatera.
Settingi FPS-ów są najróżniejsze: mogą to być gry historyczne, dziejące się aktualnie, sci-fi. Mogą opierać się zarówno na rozgrywce pojedynczego gracza, jak i multiplayerze. Często (ale nie zawsze) są to gry liniowe, w których historia jest bardziej pretekstem do strzelania. Produkcje te nastawione są na ciągłą akcję i efektowną grafikę.
Titanfall 2 – PC/XONE/PS4
Titanfall to seria gier, w których kierujemy pilotem Tytana – ogromnego robota bojowego. Dlatego walczymy zarówno w samym Tytanie, jak i czasem jako zwykły żołnierz. Mamy tu futurystyczną oprawę, bardzo dużo akcji i rozmowy z robotami bojowymi. Czego więcej potrzeba?
Jeśli nie jest się zainteresowanym rozgrywką multiplayer, to Titanfall 2 posiada świetnie napisaną kampanię fabularną. W jej ramach kierujemy bohaterem, który w kryzysowej sytuacji został mianowany pilotem Tytana. Jest to typowa historia o tym, jak szeregowy żołnierz zostaje bohaterem. To, co jednak ją wyróżnia, to niesamowicie dobrze napisana relacja i dialogi między pilotem a jego Tytanem. Rozmowy są zabawne i interesujące i prowadzą do tego, że łatwo polubić jest zarówno pilota, jak i jego robota.
Gra jest świetna do rozpoczęcia swojej przygody z FPS-ami. Jest dość różnorodna (tryb walki na piechotę oraz w Tytanie różnią się od siebie), zawiera dobrze napisana historię, a do tego samo strzelanie jest w niej bardzo dobrze zrobione. Według mnie nie tylko jeden z najlepszych FPS-ów, w jakie grałem, ale nawet jedna z lepszych gier, jakie miałem okazje sprawdzić.
– Michał Kaźmirczak
Rainbow Six: Siege – PC/XONE/PS4
Rainbow Six: Vegas, choć różniło się od klasycznych gier o antyterrorystach z oddziału Tęcza, kupiło serca graczy. Sam przeszedłem obie części po kilka razy w trybie kooperacji. Po nim miało przyjść nowe. Tom Clancy’s Rainbow Six: Patriots zaprezentowało się takim zwiastunem, że gracze oszaleli ze szczęścia. Potem nastała cisza. Okazało się, iż twórcy nie są w stanie dostarczyć tytułu, który zaplanowali. Z popiołów po tej grze powstało coś zupełnie innego. Zamiast fabularnego FPS-a tytuł nastawiony miał być na taktyczne starcie dwóch drużyn graczy, po 5 osób każda. Historii brak, trybu dla pojedynczego gracza praktycznie też. Krzyk zawodu fanów można było usłyszeć w całym Układzie Słonecznym.
A potem przyszła premiera i… nie było tak fajnie, jak chcieli tego deweloperzy. Chociaż założenia były naprawdę niezłe. Wspomniane dwie pięcioosobowe drużyny, zupełnie różnych operatorów z jednostek specjalnych na całym świecie. Niszczenie ścian, podłóg, okien, zjazdy na linach, używanie dronów do skanowania terenu, prawdziwa broń, realistyczne starcia, łatwa śmierć, czego tu nie lubić? Jasne, ani GROM, ani FORMOZA nie znalazły się w podstawowej wersji gry, ale nadzieja została. Tytuł jednak był bardzo zbalansowany. Tak pod kątem map, jak i samych operatorów. Długo czekaliśmy na poprawki, a Polacy zostali najbardziej przez to poszkodowani. Choć operatorki GROM-u, Zofia i Ela, pojawiły się w produkcji, to zamiast polskiej mapy gracze otrzymali łatkę naprawiającą najwięcej bolączek. Niestety, nie wszystkich.
Czemu zatem polecam R6: Siege? W czwartym roku bytności na rynku jest to wreszcie coś, w czym przyjemnie się spędza czas. Scena e-sportowa jest bardzo silna, a oficjalnych rozgrywek jest całe mnóstwo. Ogląda się to super i sam często się łapię, że włączam zapisy najlepszych akcji z weekendu. Trzeba jednak zaznaczyć, że gra na PC to zupełnie inne wrażania niż na konsolach. Choć sam śmigam na PS4, to wystarczy mecz na PC, by przypomnieć mi, jak wielka jest różnica w szybkości czy dokładności rozgrywki. Na konsolach jest trochę łatwiej i jest mniejszy próg wejścia. Obecnie jest tylu operatorów, że naprawdę można znaleźć tych kilku, którymi będziemy grać. W ramach jednej rundy dwie osoby nie mogą grać tą samą postacią. Rozgrywka jest zbalansowana, a daje tyle frajdy, że warto dać jej szansę. Dodatkowo, ciągle coś się dzieje: specjalne tryby czasowe, wydarzenia, nagrody, zadania tygodniowe i dzienne. Nie ma miejsca na nudę. Jeśli macie choć jedną osobą, z którą możecie grać, to śmiało bierzcie R6: Siege na warsztat.
– Tomasz „Arrow” Wasiewicz
BioShock – PC/PS3/PS4/X360/XONE/iOS
BioShock został wydany w 2007 roku, jednak do dzisiaj zachwyca fabułą, stworzonym uniwersum oraz prostym (ale satysfakcjonującym) gameplayem. Przygodę rozpoczynamy w trakcie katastrofy samolotu, który rozbija się na oceanie. Walcząc o przeżycie, płyniemy w stronę latarni, a z niej trafiamy do podwodnej metropolii Rapture. Miasto to, założone przez niejakiego Andrew Ryana, miało być miejscem dla najzdolniejszych oraz najwybitniejszych ludzi. Pewnego dnia badacze dokonali odkrycia pozwalającego na ulepszanie i udoskonalanie organizmu ludzkiego za pomocą substancji ADAM, która później przyczyniła się do wojny wewnętrznej w Rapture. Tutaj najlepiej postawić kropkę, aby nie spoilerować reszty wątków fabularnych. Najogólniej rzecz ujmując, BioShock to jeden z najlepszych tekstów kultury opowiadających o upadku utopii.
Historia nakreślana jest w dużej mierze za pomocą otoczenia. Jako Jack (bo tak nazywa się nasz protagonista) stopniowo odkrywamy kolejne elementy układanki, poznając zmiany, jakie zachodziły w podwodnym mieście.
Zagrożenia czają się na każdym rogu: w postaci odmienionych ludzi czy robotów strzegących miasta. Z niebezpieczeństwami możemy zmierzyć się na kilka sposobów: za pomocą otwartego podejścia, hakowania niektórych urządzeń lub przy użyciu specjalnych mocy. Nie zabraknie również zarządzania zasobami, ulepszania ekwipunku oraz prostych wyborów moralnych, które wpłyną na zakończenie gry.
– Wojciech Brzeziński
BioShock Infinite – PC/X360/PS3
BioShock Infinite to spin-off wydanej przez 2K serii, zatem znajomość wcześniejszych odsłon nie jest wymagana (chociaż pozwala wyłapać różne smaczki). Głównym bohaterem gry jest Booker DeWitt – były detektyw Agencji Pinkertona, który, by odpracować swoje błędy i zacząć wszystko od nowa, musi udać się do miasta Columbia i odnaleźć w nim kobietę o imieniu Elisabeth. Podniebną lokację, do której trafia Booker, rozdziera konflikt pomiędzy Zacharym Comstockiem (przywódcą rządzącej partii Założycieli) a partyzancką grupą Vox Populi dążącą do wyzwolenia się spod reżimu polityka.
Po odnalezieniu przetrzymywanej kobiety DeWitt orientuje się, iż dysponuje ona niezwykłymi mocami telekinetycznymi pozwalającymi jej na tworzenie tak zwanych wyrw. Dzięki nim możliwe jest materializowanie przedmiotów pochodzących z innych rzeczywistości, co wielokrotnie przyda się w starciach z przeciwnikami. Ucieczka z Columbii nie będzie prostym zadaniem, gdyż obie toczące ze sobą walkę strony chcą pozyskać Elisabeth i przeciągnąć ją na swoją stronę. Na drodze detektywa i uratowanej kobiety staną zróżnicowani przeciwnicy: zaczynając od żołnierzy Comstocka, a kończąc na potężnych, uzbrojonych maszynach. W starciu z nimi przyda się rozrzucona po mapie broń, którą można ulepszać w napotkanych automatach oraz tak zwane wigory, dzięki którym główny bohater może wpływać na umysły przeciwników, przywoływać kruki, zastawiać pułapki czy też podpalać wrogów. Nieocenioną pomocą w walce jest Elisabeth, gdyż oprócz podrzucania bohaterowi dodatkowej amunicji lub apteczek używa swoich mocy, które pozwalają jej między innymi na tworzenie osłon.
Oprócz przyjemnej dla oka oprawy graficznej BioShock Infinite oferuje graczom nieskomplikowaną mechanikę walki, która pozwoli mu cieszyć się fabułą produkcji, a ta bywa miejscami zaskakująca, zagmatwana i wciągająca. Dodatkowo, całość okraszona jest zapadającym w pamięć soundtrackiem.
– Aleksandra Wieczorkiewicz
Overwatch – PS4/XONE/PC/Switch
Overwatch to hitowa multiplayerowa strzelanka od Blizzarda. Mimo iż ma już ponad cztery lata, to serwery żyją bez problemu, a sama gra wciąż się rozwija i otrzymuje od developera dużo wsparcia.
Fabuła gry jest osadzona w przyszłości, kiedy to w trakcie wojny pomiędzy ludzkością a sztuczną inteligencją powstała organizacja Overwatch stworzona z najprzedniejszych jednostek w celu obrony gatunku ludzkiego. Wojna, co prawda, już się skończyła i Overwatch oficjalnie nie istnieje, jednak jej byli członkowie wciąż aktywnie działają, zwalczając przestępczość i broniąc ładu i porządku.
Rozgrywka to różnego rodzaju potyczki pomiędzy dwoma drużynami: czasami musimy odeskortować ładunek do celu (lub przeszkodzić w tym drużynie przeciwnej), innym razem jako pierwsi zająć wyznaczony teren albo odbić punkty kontrolne przeciwnikom. Każda drużyna składa się z sześciu zawodników podzielonych na różne klasy. Możemy być napastnikiem, tankiem lub healerem, przy czym gra pilnuje, aby w drużynie był różnorodny skład, więc jeśli mamy ulubionego bohatera, to trzeba spieszyć się z wyborem, bo kolega z drużyny może nas ubiec.
Gra jest bardzo atrakcyjna wizualnie, kolorowa i przyjemna dla oka, bohaterowie na tyle różnorodni, że każdy znajdzie coś dla siebie. Na chwilę obecną do wyboru jest ponad 30 postaci, do których dodatkowo można zdobyć nowe skórki, ruchy itp. Co prawda Blizzard zapowiedział w zeszłym roku powstanie drugiej odsłony Overwatch, ale myślę, że obecna część jeszcze długo będzie bawić graczy.
– Ewa Chyła
Metro Exodus – PC/XONE/PS4
Zakończenie trylogii studia 4A Games będącej luźną adaptacją książek Dmitrija Dłuchowskiego. Metro Exodus, po dwóch krótszych i zamkniętych w ciasnych korytarzach metra grach, wynosi nas na otwarte przestrzenie w czystej atmosferze. Największym atutem gry jest niewiarygodnie gęsty oraz namacalny klimat, wspomagany nie tylko znakomitym projektem lokacji, ale również prostymi zabiegami pokroju cielesności ciała oraz zanieczyszczeniami widoku.
Gra łączy w sobie eksplorację, sekwencje strzelane, jak również skradanie, które jest premiowane. Jak z lokacjami? Wybornie! Poza nielicznymi wizytami w podziemiach, gra zabiera nas w zalane wodą stepy, spalone słońcem pustynie oraz przepiękne jesienne lasy tajgi. Jakby tego było mało, jest tutaj bardzo prosty, ale satysfakcjonujący system ulepszania broni, craftingu kilku najważniejszych przedmiotów oraz rozmowy. Dużo rozmów. Przebywając w pewnej lokacji, spędziłem około 30 minut na słuchaniu rozmów postaci niezależnych, co oczywiście nie było obowiązkowe, ale bardzo przyjemne.
Fabuła skupia się wokół poszukiwania miejsca nieskażonego radioaktywnością, jednak pod tym wątkiem jest wiele innych, mniejszych, których odkrywanie przynosi dużą przyjemność. Wady? Nie jest to bardzo szybka oraz lekka gra, trzeba na nią poświęcić około 20 godzin gry oraz maksymalne wczucie się, by wyłapać z niej to, co najlepsze. Poziom trudności nie jest wysoki, każdy początkujący na pewno wyłapie sposób grania już w trakcie pierwszej lokacji. Dodatkowo, zakończenie podnosi bardzo mocno ciśnienie swoją dramaturgią. Nic tylko grać!
– Piotr Przybyła
Valorant – PC
Valorant to jedna z nowszych propozycji na liście. To kolejna strzelanka multiplayer i dość eksperymentalny projekt Riot Games znanego z League of Legends. Tytuł jest bardzo świeży, bo oficjalnie wyszedł dopiero w czerwcu. Nie ma się co rozpisywać o fabule, bo na razie nie jest jakoś szczególnie rozwinięta. Póki co wiemy tylko, że wszystko dzieje się na Ziemi w niezbyt odległej przyszłości. Wskutek wydarzenia nazwanego „Pierwsze światło” wszystko się zmienia. Następuje postęp technologiczny, sposób działania rządów, a ludzie uzyskują hipermoce. W odpowiedzi na tamte wydarzenia tajna organizacja uruchamia protokół Valorant, który zrzesza różnych agentów z mocami.
Jeśli chodzi o sam gameplay, Valorant jest czymś między Overwatchem a CS:GO. Z jednej strony każdy agent dysponuje charakterystycznymi zdolnościami, a z drugiej ma też zwykłe bronie, które kupuje przed kolejną rundą. Gracze mają do dyspozycji parę map, a rozgrywka zawsze wygląda tak samo. 5-osobowe drużyny stają naprzeciwko siebie i w zależności od tego, po której stronie się znajdą, mają podłożyć urządzenie zwane „spike” albo uniemożliwić to przeciwnikom.
Gra jest bardzo miła dla oka, chociaż lekko „bajkowa” stylistyka pewnie nie przypadnie do gustu każdemu. Podobnie jak w Overwatch, jest sporo bohaterów do wyboru (są też tacy, którzy będą idealni dla początkujących graczy). Początkowo całość może wydawać się dość chaotyczna, ale po jednym meczu powinniście już wiedzieć, o co chodzi. Valorantowi na pewno warto dać szansę, tym bardziej że jest darmowy.
– Aleksandra Cisek
Call of Juarez: Gunslinger – PC, X360, PS3, Switch
Nie da się prosto odpowiedzieć na pytanie, od jakiego FPS-a należy zacząć przygodę, bo jest ich multum. Usiądźcie wygodnie, a ja opowiem wam historię Silasa Greaves, najlepszego rewolwerowca na Dzikim Zachodzie. A jest to opowieść pełna niezwykłych przygód, dramatycznych strzelanin i pojedynków w samo południe. A w każdym razie tak zostanie wam to przedstawione przez samego zainteresowanego, który sam opowiada swoją historię.
Ostatnia do tej pory część serii wzięła to, co najlepsze w serii, czyli Dziki Zachód (CoJ: The Cartel było pomyłką), i dodała do tego odrobinę humoru. I to w najlepszym możliwym wydaniu. Jak napisałem na wstępie, śledzimy bowiem historię Silasa Greavesa, którą to on sam opowiada gościom w pubie. I o ile w założeniu gra nie różni się niczym od typowego pierwszoosobowego shootera, to dzięki zadziornego narratorowi ożywa. Dosłownie.
Silas bowiem komentuje wszystko, co dzieje się na ekranie, a wraz jego opowieścią może na przykład pojawić się drabina, której wcześniej nie było, ale nagle sobie o niej przypomniał, albo drzwi, które były zamknięte, otwierają się, bo Greaves mówi, że inaczej to zapamiętał. Bohater nie omieszka skomentować również każdej utraty życia tekstem w stylu: „Nie, to wyglądało zupełnie inaczej”. Podsumowując, warto zagrać w Gunslingera, bo to naprawdę „żywy” i jedyny w swoim rodzaju FPS.
– Paweł „Strvnsk” Trawiński