Kilka dni temu, 9 stycznia mieliśmy okazję świętować kolejną rocznicę prezentacji pierwszego iPhone – telefonu który, co by nie mówić, odmienił oblicze komórek. Lecz co jeśli wam powiem, że iPhone… nie był pierwszym iPhonem?
No dobra, lekki clickbait. Oczywiście, iPhone był pierwszym iPhone, ale nie był pierwszym telefonem sygnowanym logo firmy z Cupertino.
W 2005 roku odtwarzacze iPod odpowiadały za 40% przychodu Apple. Oczywiście kultowa linia empetrójek sprzedawała się świetnie, jednak Apple czuło na karku oddech konkurencji. I nie chodziło tu o rynek dedykowanych odtwarzaczy a o popularyzację tzw. Telefonów Muzycznych, czyli komórek, które może nie miały multum możliwości na miarę pierwszych smartfonów z Symbianem czy BlackBerryOS, ale w przystępnej cenie pozwalały się cieszyć słuchaniem muzyki z poziomu telefonu – coś, co dzisiaj oczywiście jest standardem. Prym w tym segmencie wiodły Sony Ericssony serii Walkman i Nokie XpressMusic. Nieco wystraszone takim rozwojem spraw Apple postanowiło również wejść w ten segment. Ponieważ jednak wówczas, całe siły przerobowe firmy były przestawione na wielką migrację komputerów Apple z architektury PowerPC na x86 i dopracowaniem systemu Mac OS X 10.4, który miał wspierać obie architektury, firma nie mogła sobie pozwolić na samodzielne opracowanie całkowicie nowego dla niej rodzaju urządzenia. W nie do końca jasnych okolicznościach firma weszła we współpracę z Motorolą. Podział był następujący: Motorola miała dostarczyć sprzęt, a Apple miało odpowiadać za oprogramowanie. Moto się nie przemęczyło, podrzucili Apple swój wcześniejszy, średnio udany telefon Motorola E398 (chociaż zasłynął jako pierwszy obsługujący karty MicroSD), dodali do trzech klawiszy funkcyjnych czwarty odpowiadający za skrót do odtwarzacza muzyki, zastosowali nieco lepszy ekran i zwiększyli pamięć wbudowaną z 5 MB do 512 MB. Apple ze swojej strony starało się upchnąć na komórce jak najwierniej interfejs odtwarzacza znany z iPodów ze wszystkimi jego funkcjami. Zapewniło też synchronizację ze znaną i lubianą usługą iTunes, jaką do tej pory cieszyły się tylko iPody.
Telefon miał ogromną kampanię marketingową, w której nazywano go „The iTunes Phone”. Podczas prezentacji doszło do zabawnej sytuacji, kiedy po symulowanej prezentacji Steve Jobs nie mógł wywołać zachwalanej chwilę wcześniej funkcji szybkiego powrotu do odtwarzacza, co skwitował „nacisnąłem zły przycisk”. Wcześniej Jobs krytycznie wypowiadał się co do tego, że myszka komputerowa nie powinna mieć więcej niż jednego przycisku, więc być może wpadka na prezentacji przyczyniła się do tego, że iPhone został oparty na będącym wówczas nowością ekranie dotykowym z jednym przyciskiem pod ekranem?
Jednak nie zawsze jest tak, że „fani Apple kupią wszystko, co firma im wciśnie” i telefon okazał się totalną klapą. Nawet geniusz marketingu Jobs nie potrafił skutecznie sprzedać go konsumentom. Telefon miał sporo wad: po pierwsze nie dało się ukryć, że to odgrzewany kotlet, aparat miał żałosną nawet jak na tamte czasy rozdzielczość 0,3mpx 640 × 480, przesyłanie danych z komputera do telefonu było koszmarnie powolne ze względu na zastosowanie niskiej jakości i przepustowości złącza USB, do tego telefon był software’owo ograniczony do wgrania 100 piosenek niezależnie od pojemności włożonej karty pamięci. Także zachwalane na prezentacji przez Jobsa głośniki stereo nie były jakiejś wybitnej jakości. Problematyczna była też cena telefonu: Dostępny był za 499$ bądź ekskluzywnie za 250$ w amerykańskiej sieci Cingular przy podpisywaniu 2-letniej umowy abonamentowej. Dokładnie tyle samo kosztował obecny wówczas na rynku Sony Ericsson Walkman W800 przewyższający E1 niemal pod każdym względem. Gwoździem do trumny było jednak zaprezentowanie przez Apple na tej samej konferencji pierwszego iPoda Nano, który w najtańszej 1GB wersji kosztował zaledwie 149$ i również był lepszym odtwarzaczem niż ROKR. Zresztą Motorola później wykorzystała to jako zarzut do pozwania Apple, twierdząc, że wypuszczając Nano, sabotowali oni potencjalny sukces ich wspólnego produktu. Produkt wycofany został równo rok premierze, ucięto też wsparcie dla telefonu. Sama linia ROKR od Motoroli jednak nie umarła, Motorla wypuściła jeszcze kilka „muzycznych” modeli tej linii produktów, stworzonych tym razem we współpracy z twórcami RealPlayer, oferowane były jednak jedynie na egzotycznych, mniejszych i mniej wymagających rynkach. Prasa branżowa spekulowała wówczas, że tak sromotna porażka na długo zniechęci Apple do wejścia na rynek telefonów, o którym mówiło się wówczas od dawna. Jak się okazało, mylili się. 2 lata po ROKR E1 Apple wypuściło iPhone, który odmienił oblicze rynku telefonów.