Jakiś tydzień temu nasz redaktor naczelny spytał mnie, czy jestem zainteresowany pewnym testem. Odpowiedziałem – oczywiście, że tak, jasne. Nie minęło kilka dni i na moją komórkę przyszedł SMS – paczka była gotowa do odbioru. To oznaczało jedno. Czekał mnie test trzech kontrolerów obrotów firmy Reeven. Mowa o modelach Polariz, Six Eyes II oraz Four Eyes Touch.
Wszystkie kontrolery zapakowane są w podobne, czarne kartonowe pudełeczka. Znajdują się na nich podstawowe informacje, natomiast te najważniejsze zostały przedstawione w przejrzystej tabeli.
Po ich otwarciu naszym oczom ukazują się… Nie, nie kontrolery, a zabezpieczenia w postaci białej pianki. To dobry znak. Same kontrolery są włożone w plastikowe woreczki, a w oddzielnej przegródce znajdują się akcesoria. Całość robi dobre wrażenie, zabezpieczenia wydają się w 100% wystarczające, aby nic nie ucierpiało w transporcie.
W środku znajdziemy:
– kontroler
– 4 przewody z termometrami
– 3 przedłużki do podłączania wentylatorów 3-pin oraz 4-pin
– krótki i treściwy manual
– 4 śrubki do montażu
– kontroler
– 5 przewodów z termometrami
– 4 przedłużki do wentylatorów 3-pin oraz 4-pin
– manual
– 4 śrubki do montażu
– kontroler
– 7 przewodów z termometrami
– 6 przedłużek do wentylatorów
– manual
– przejściówka z Molex 4-pin na floppy 4-pin do zasilania
– 4 śrubki
Oprócz tego w każdym pudełeczku są przygotowane naklejki i kawałki taśmy mające pozwolić na przyczepienie czujników do elementów, w temperaturę których chcemy mieć wgląd. Tutaj jednak mała uwaga – klej na nich jest dość słaby, co w połączeniu z dość sztywnymi przewodami znajdującymi się bezpośrednio przy czujnikach powoduje, że mają one tendencję do odklejania się. Żeby dobrze je zabezpieczyć, musiałem użyć dużych kawałków taśmy izolacyjnej, co tylko minimalnie poprawiło sytuację.
Wymiary: 98 mm x 148 mm x 42,5 mm (długość x szerokość x wysokość)
Zasilanie: 5V DC oraz 12V DC (wtyczka SATA)
Zakres regulacji napięcia na wentylatorach: 4V-12V
Obciążalność prądowa: 3A na wyjście
Zakres mierzenia temperatury: 0-99°C (32-199°F)
Zakres odczytywanej prędkości wentylatorów: 0-9990 rpm
Masa: 330 g
Powiem szczerze, że to właśnie to urządzenie najbardziej przypadło mi do gustu. Trzy wygodne, duże pokrętła do regulacji prędkości wentylatorów z wbudowanymi wyświetlaczami, metalowa konstrukcja oraz plastikowy front, który nie straszy najtańszym chińskim plastikiem. Obciążalność prądowa rzędu 3A na wyjście umożliwia podłączenie chyba wszystkiego, co można sobie wyobrazić. Ciekawi mnie, dlaczego producent nie pomyślał o możliwości podłączenia w prosty sposób więcej niż jednego wentylatora do każdego z wyjść. Wydaje mi się, że większość osób używa dwóch lub trzech wentylatorów, a w bardziej rozbudowanych buildach wentylatory podzielone są zazwyczaj na swego rodzaju sekcje – przód, tył, góra i (coraz rzadziej) dół. Dlaczego w prosty sposób nie umożliwić regulacji prędkości kilku wentylatorów jednocześnie na przykład za pomocą jednego pokrętła? Fajnie by było jednocześnie regulować wszystkimi śmigłami zasysającymi powietrze do obudowy, wyciągającymi z niej oraz np. tego na coolerze CPU. Moim zdaniem dawałaby największą elastyczność.
Mimo wszystko Polariza oceniam bardzo pozytywnie. Pokrętła mają fajny, wyczuwalny klik przy ich przekręcaniu, wyświetlacze są czytelne i nie rażą w oczy. Całość wygląda dobrze, wręcz elegancko. Jak pewnie wiecie z testu zasilacza Pure Power 10, zdecydowanie doceniam taką stylizację. Sama regulacja napięcia odbywa się się skokowo, co 0.5 wolta. Moim zdaniem daje to wystarczająco dużą kontrolę nad wentylatorami.
Wymiary: 100 mm x 148,3 mm x 42,6 mm
Zasilanie: 5V DC oraz 12V DC (wtyczka SATA)
Zakres regulacji napięcia na wentylatorach: 3,7V-12V
Obciążalność prądowa: 2,5A na wyjście
Zakres mierzenia temperatury: 0-99°C (32-199°F)
Zakres odczytywanej prędkości wentylatorów: 0-9990 rpm
Masa: 200 g
Do tego kontrolera podszedłem bardzo ostrożnie. Nie wiem czemu nie przekonuje mnie idea zastąpienia fajnych, dużych pokręteł zwykłymi panelami dotykowymi. Jeśli byłby to duży, mający kilka cali ekran pojemnościowy, to faktycznie jestem w stanie przyjąć takie rozwiązanie i z niego korzystać. W tym wypadku jednak pola dotykowe są dość małe, więc miałem obawy, czy moje dość duże palce nie będą mi niczego utrudniały.
Jakież miłe zaskoczenie przeżyłem, kiedy już uruchomiłem komputer z zainstalowanym kontrolerem. Używanie go jest proste i intuicyjne. Jest jednak jedno „ale” – ekran dotykowy najwyraźniej nie korzysta z techniki pojemnościowej, a reaguje na nacisk. Oznacza to, że lekkie dotknięcia nie są wykrywane, czego oczekiwałbym po urządzeniu kosztującym około 40-50 dolarów, czyli 200 złotych. Jest to mały minus, jednak po chwili przyzwyczajenia przestaje być zauważalny. Jeśli o chodzi wygląd zewnętrzny, to Four Eyes wygląda… tak sobie. Zdecydowanie da się to przeżyć, powiem szczerze, że może pasować do wielu obudów, a jednym z dostępnych kolorów podświetleń jest biały, co wprowadza tutaj nutkę elegancji. A właśnie, czy wspomniałem już, że można zmieniać kolor backlightu? Do wyboru jest siedem kolorów, da się go również całkowicie wyłączyć. To całkiem przydatne. Zmiana może dokonać w locie. Intensywność kolorów jest wystarczająca, jasność również, napisy, choć moim zdaniem mniej czytelne niż w modelu Polariz, dalej da się łatwo odczytać.
Sam kontroler pozwala podłączyć cztery wentylatory oraz tyle samo czujników temperatury. Niektórym osobom może się to przydać i osobiście uważam to za faktycznie użyteczne maksimum. Ustawianie większej liczby wentylatorów pod swoje potrzeby w danej chwili zajęłoby więcej czasu niż przestawienie kilku opcji w odpowiednim sofcie.
Wymiary: 100 mm x 148,3 mm x 42,6 mm
Zasilanie: 5V DC oraz 12V DC (wtyczka SATA)
Zakres regulacji napięcia na wentylatorach: 3,7V-12V
Obciążalność prądowa: 2,5A na wyjście
Zakres mierzenia temperatury: 0-99°C (32-199°F)
Zakres odczytywanej prędkości wentylatorów: 0-9990 rpm
Masa: 240 g
Urządzenie to pozwala na podłączenie do siebie aż sześciu wentylatorów i czujników temperatury. Każdy wentylator regulujemy tutaj oddzielnym pokrętłem. Są one dość małe i nie mają faktury, która umożliwiłaby łatwiejsze ich przekręcanie. Ich plusem jest to, że można je wcisnąć tak, aby nie wystawały poza obrys urządzenia. I właśnie z tego plusa wynika mały zgrzyt – w egzemplarzu, który dostałem do testów, jedno z tych pokręteł w pewnym zakresie obrotu zachowuje się niewłaściwie – wysuwa się i chowa bardzo ciężko, często się zacina w pozycji pośredniej, a ogólne spasowanie elementów jest w najlepszym wypadku średnie. Zmiany prędkości obrotowej sześciu wentylatorów wolałbym dokonać już przez odpowiedni soft albo zmajstrować sobie za dosłownie kilka złotych przeznaczony do tego, prosty układ z rezystora, potencjometru i tranzystora. Albo zainwestować około 100 złotych i zbudować bardziej rozbudowany i tańszy kontroler w oparciu np. o Arduino, ATMegę czy inny tego typu układzik. I bynajmniej nie będzie on wyglądał gorzej – moim zdaniem to właśnie Six Eyes II wygląda najgorzej z całej trójki i myślę, że starannie wykonana konstrukcja DIY stanowiłaby znacznie ładniejszą ozdobę.
Podsumowując, wygoda użytkowania urządzenia, w moim odczuciu, pozostawia sporo do życzenia. Niemniej Six Eyes, z uwagi na możliwość monitorowania temperatur w aż sześciu miejscach, można użyć do sprawdzania temperatur np. na sekcji zasilania płyty głównej, rewersu karty graficznej, chipsetu itd. I nie powiem, bardziej zaawansowanym użytkownikom taka wiedza może się przydać. A skoro tak, to czemu nie zrezygnować całkowicie ze sterowania wentylatorami? W to miejsce można by dodać kolejne dwa termometry. Moim drugim pomysłem jest to, że Six Eyes powinien być przystawką rozbudowującą możliwości Four Eyes. A może za bardzo się czepiam? Wracając jeszcze do Six Eyes, tutaj również jest dostępnych kilka kolorów podświetlenia. Zmiana następuje poprzez ustawienie odpowiedniej kombinacji na DIP Switchu z tyłu. Sam wyświetlacz (czy może raczej wyświetlacze) jest całkiem czytelny.
Gdybym miał wybierać któryś z tych kontrolerów dla siebie, zdecydowanie wybrałbym Polriza. Przy pewnych warunkach może zastanowiłbym się nad Four Eyes Touch. Jednak Six Eyes uważam za niewypał.
Dla Polariza bezsprzecznie 4.75 gwiazdki. Problem w tym, że nie mam możliwości wystawienia takiej oceny, w związku z tym czuję się zobowiązany zaokrąglić wynik do góry, „na korzyść ucznia”. Duże i wygodne pokrętła to zdecydowanie plusy. Czytelne wyświetlacze również. Elegancki wygląd zdecydowanie przypadł mi do gustu i mam wrażenie, że nie ma obudowy, do której nie pasowałby stylistycznie. No może poza tymi znienawidzonymi przeze mnie, „gamingowymi”, z mnóstwem czerwonych LED-ów. Zasadniczo moje jedyne wątpliwości związane są z pleksi, które znajduje się w pokrętłach. Ciekawe, jak będzie wyglądało po roku czy dwóch. W końcu tego się dotyka, a co za tym idzie stosunkowo łatwo jest o zarysowania.
Dla mnie bardzo miłe zaskoczenie tegoż testu, Reeven Four Eyes, zasługuje na 4.5 gwiazdki. Moim zdaniem front tego kontrolera mimo wszystko mógłby być prostszy. Po co kombinować? Przecież w ostatnim czasie wszyscy szanujący się producenci projektują proste, a czasem wręcz minimalistyczne obudowy. Kolejne 0.25 punktu obcinam za czułość wyświetlaczy.
Teraz czas na czarną owcę tego zestawienia – Six Eyes II. Sam nie wiem, co myśleć o tym urządzeniu. Tak jak mówiłem, możliwość monitorowania temperatur w aż sześciu miejscach może się niektórym przydać, jednak jakość spasowania elementów nie jest najlepsza. Dodatkowo regulacji tylu wentylatorów wolałbym dokonać przez odpowiedni soft. Sam odczyt informacji nie sprawia problemu. 3,5 gwiazdki będzie odpowiednie.
Jeśli ktoś poszukuje fajnego kontrolera obrotów z czystym sercem mogę polecić Reeven Polariz czy nawet Four Eyes Touch. To dobre urządzenia, spełniające swoje funkcje.