Pro Evolution Soccer to odwieczny rywal Fify, z którą zdecydowanie przegrywa na jednym polu. Na polu licencji. Włodarze z EA Sports w każdej edycji wydają mnóstwo pieniędzy na to, by po wirtualnych boiskach biegali wirtualni gracze z prawdziwymi nazwiskami. A Konami? Nie jest aż tak skrupulatne w tej kwestii. Od lat PES raczy nas wymyślonymi nazwiskami sław i do tej pory to nie był problem, ale tym razem Konami chyba coś przeoczyło.
Z jednej strony to spora ironia, że firma, która nie wykupuje licencji, może zostać pozwana za brak takowej. A z drugiej może być to spory cios dla Konami, bo sprawa tyczy się boskiego Diego. A ten podobno dowiedział się, że jego wizerunek został bezprawnie wykorzystany w najnowszej odsłonie PES-a i grozi pozwem.
Wszyscy miłośnicy piłki nożnej wiedzą, z jaką czcią traktowany jest Diego Maradona w Ameryce Łacińskiej, a jeśli nie wiedzą, to wystarczy wspomnieć o jego kościele. Tak, Maradona ma swoich wyznawców. Faktem jest też, że akurat ten region świata jest dla Konami bardzo, bo ich PES właśnie tam święci największe sukcesy.
Dodając dwa do dwóch Konami ma problem, bo jeśli boski Diego pójdzie z nimi na wojnę, może pociągnąć za sobą rzeszę wyznawców. Jednak wydaje się to najczarniejszym scenariuszem i prawdopodobnie nie wynikną z tego aż tak poważne konsekwencje, bo tak naprawdę w tej sprawie oberwie tylko wizerunek obu marek (PES-a i Maradony).
Pozostaje tylko czekać na rozwój wypadków, a w tej sprawie tylko jednego można być pewnym. Obie strony powinny podejść do tego z rozwagą, bo wygląda to tylko na małe niedopatrzenie, a nie warto robić wideł z igły.