Rozmaite zawirowania wokół specyfikacji, dostępnych usług oraz cen wokół już w zasadzie obecnej generacji konsol sieją w głowach wielu klientów zamęt.
Nie jestem wybitnym konsolowcem, moja ostatnia salonowa stacja do gier to PS2, jednak śledzę wszystko związane z konsolami. Wyznaczają one kolejne linie technologiczne, poza które nie mogą wyjść gry, ale również wyznaczają sposób grania. Burza kontrowersji wokół specyfikacji konsol mnie zaniepokoiła, bo im słabszy sprzęt, tym mniej rozwinięte gry będą również na PC występować w wersji multiplatformowej. Zastanawia mnie również cena tytułów na konsole ze względu na to, że oznacza to wkrótce podwyżki cen gier również na komputery osobiste (pamięta ktoś jeszcze Skyrima za 120 zł na premierę na PC?). Inflacja inflacją, jednak podwyżki będą radykalne i to mi się nie podoba, zwłaszcza przy nowej modzie na podwyższanie ceny gry poprzez rozmaite edycje z dodatkową zawartością, która powinna być dostępna na premierę. Niezmiennie zostanę przy pececie, jednak trzymam kciuki za udaną generację.
– Piotr Przybyła
Odwieczny wyścig gigantów. Zażarta walka o uwagę konsumenta. Rywalizacja, której rezultaty ukierunkowują rozwój lwiej części branży elektronicznej rozgrywki. Taki wizerunek legendarnych zmagań między Microsoftem a Sony jawi się w głowach każdego z nas. Niezależnie od tego, czy jesteśmy zagorzałymi fanami którejkolwiek z powyższych marek, czy może wręcz przeciwnie, mamy dość toczonej na naszych oczach bitwy o miano producenta „tej lepszej konsoli” – wydarzenia towarzyszące tej potyczce wywierają na nas większy lub mniejszy wpływ. Szczególnie gdy znajdujemy się u międzygeneracyjnego progu, a nasze emocje są z premedytacją podsycane wszelkimi dostępnymi środkami.
W tym roku jesteśmy świadkami niezaprzeczalnie wyjątkowej sytuacji. Ogarniająca cały glob pandemia, zamrożone największe światowe gospodarki, pozamykane sklepy z elektroniką będące jednym z głównych kanałów dystrybucji sprzętu. Takiej premiery nowych odsłon konsol PlayStation oraz Xboxa jeszcze nie było. Gdyby jednak komuś brakowało atrakcji, Sony ramię w ramię z Microsoftem dla pewności dolewali oliwy do ognia, regularnie serwując nam ostatnimi miesiącami cały przekrój wrażeń. Już teraz obserwować możemy wodospady żali wylewane przez graczy na wszelkiej maści forach internetowych. Społeczność od dawna daje upust swojej irytacji związanej między innymi z podchodami obu firm zatajających detale dot. cen i parametrów next-genów tak długo, jak to tylko było możliwe. Podobnie zresztą jeśli chodzi o zaskakująco wysokie ceny gier, o których wspominał Piotr. Z mojej perspektywy perypetie wizerunkowe nie są aż tak rozgrzewające, a na pewno mają mniejszy wpływ na podejmowane decyzje zakupowe niż same parametry techniczne, stosunek ceny do jakości oraz ewentualne tytuły ekskluzywne. To jednak tylko moja perspektywa. O tym, kto z tego starcia wyjdzie z mniej obitą „obudową”, przekonamy się już niedługo, gdy poznamy wyniki sprzedażowe obu spółek za najbliższe miesiące. A wtedy ponownie może zrobić nam się gorąco.
– Igor Kaźmierczak
Zamieszanie wokół premiery nowej generacji konsol nie wpłynęło w ogóle na moją prywatną decyzję dotyczącą zakupu (od początku planowałam kupić obie i tak też zrobiłam), wpłynęło za to znacząco na moje uczucia względem producentów tych sprzętów. Konsolowcem jestem od zawsze, od czasu, kiedy dostałam pod choinkę pierwszego Pegasusa, PC zawsze było dla mnie sprzętem raczej roboczym, użytkowym, a to właśnie konsole podbiły moje serce gracza. Najpierw wspomniany wyżej piracki klon Nintendo, Szarak, GameCube, Xbox… Właściwie od początku miałam na półce sprzęty wszystkich liczących się marek w danej generacji – stojące na półce jednocześnie platformy Microsoftu, Sony i Nintendo nigdy się nie gryzły i nie powodowały zwarć w gniazdku, nigdy nie brałam udziału w wojnie konsol, choć zawsze w głębi serca byłam trochę fanbojem PlayStation. Aż przyszedł rok 2020 i wszystko zmienił. Teraz, choć pod telewizorem stoją zgodnie Xbox Series X i PS5, to jednak moje serce bije dla zielonych.
Dlaczego? Sprzęt kupiłam w dniu premiery bez najmniejszego problemu: nie miałam preordera, po prostu weszłam do sklepu i wyszłam z konsolą. A żeby zdobyć Plejaka, musiałam ruszyć niebo i ziemię (udało mi się to trochę psim swędem i rozumiem rozgoryczenie tysięcy ludzi, którzy chcą konsolę kupić, mają na nią pieniądze, a Sony nie ma dla nich sprzętu). Microsoft cały czas jest bardzo otwarty dla graczy, nastawiony pro-kliencko i przeprowadzili bardzo udaną i radosną premierę. A Sony? Usprawiedliwia swoje błędy wszystkim, czym się da, nie przyznając się wprost, że nie podołali. Na apele graczy pozostają głusi, nie wydają żadnych oświadczeń ani komentarzy. A konsol jak nie było, tak nie ma. Podobno sprzedały się wszystkie egzemplarze PS5 na świecie. Sukces? No nie wiem, finansowy może, sprzedażowy pewnie tak (chociaż kto wie, ile to dokładnie sztuk oznacza?), ale straty PR-owe Sony odrabiać będzie bardzo długo. Tak źle przeprowadzonej premiery jeszcze nie widzieliśmy. Ale rynkowi przyda się wyrównanie pozycji. Trzymam więc kciuki za zwycięstwo Microsoftu w dziewiątej generacji konsol.
– Ewa Chyła
Jesteśmy u bram nowej generacji, za niedługo rozwiążą się nasze dotychczasowe obawy o sposób i ceny ogrywania nowych, wymarzonych produkcji. A jak na was wpływają kontrowersje wokół nowej generacji konsol?