Jako wierna graczka Guild Wars 2 przyznam się szczerze, że legendy o Cantha znałam tylko ze słyszenia. Zastanawiałam się, co było tak ciekawego i inspirującego w tym kontynencie z pierwszej części Guild Wars 2. Zaczęłam więc szukać. I to, co znalazłam, upewniło mnie, że status legendy nie wziął się znikąd.
W marcu tego roku została ogłoszona informacja o rozpoczęciu pracy nad trzecim dodatkiem do GW2 (Guild Wars 2). Wcześniejsze ekspansje Heart of Thorns i Path of Fire pokazały tereny dżungli i tereny pustynne. Więc co przygotowano tym razem? W tym przypadku twórcy ograniczyli się do umieszczenia obrazu koncepcyjnego wrzuconego na koniec artykułu o najbliższej przyszłości gry. Mowa tu o grafice, która wygląda zupełnie jak lokacja z Guild Wars Factions (które swoją drogą całkiem niedawno przeżywało swoje 15 urodziny), a dokładniej mówiąc lokację z miejsca startowego dodatku. A jak Factions to i Cantha.
Co powoduje, że weterani Guild Warsa z nadzieją patrzą na tę zapowiedź? Już Wam mówię, chociaż to i tak mała kropla w morzu wspaniałości tego kontentu. Samo rozszerzenie Factions (drugie z kolei, będące samodzielnym dodatkiem) ujrzało światło dzienne kwietniu w 2006 roku. Wprowadzało ono kontynent mocno inspirowany stylistyką azjatycką. Sama Cantha była podzielona na cztery regiony: wyspę Shing Yea, miasto Kaineng, The Jade Sea i Echovald Forest. Imperium smoka było dosyć rozległym terytorium. Wraz z nowymi terenami otrzymujemy również nowe profesje – rytualistę i zabójcę.
Oprócz nowego stylu, profesji, nowych trybów rozgrywki, Factions wprowadziło rozbudowaną fabułę [nie będę spoilerować, w to trzeba zagrać!] i ponad 200 questów pobocznych.
Warte wspomnienia jest to, że oprócz wydawania dodatków do gry, Guild Wars 2 ma do zaoferowania jeszcze bardzo ciekawe living story, które można określić jako swego rodzaju dopełnienie fabularne. W tym momencie możemy cieszyć się sezonem piątym – Ice Brood Saga. Na szczęście Guild Wars 2 umożliwia rozegranie wszystkich sezonów, bez obawy, że można coś stracić z linii fabularnej, więc nie ma co się martwić.
Nie mogę się osobiście doczekać, co tym razem przygotuje ekipa z Areny.net, ale nie powiem, zapowiada się naprawdę miodnie.
Po lekturze i wstępnym growym doświadczeniu stwierdzam, że jest na co czekać. Zobaczymy, czy spekulacje okażą się prawdziwe i czy Arena.net zostawiła najlepsze na koniec.