Jeżeli marzyliście kiedyś o tym, by chociaż na chwilę cofnąć czas i powrócić do swych młodzieńczych lat, mam dla was świetną wiadomość: nie musicie kołować przerobionego DeLoreana ani szukać kogoś, kto wyłoży wam teorię Wymiaru Kwantowego lepiej niż Bruce Banner. Namiastkę dzieciństwa odnajdziecie bowiem w Krakowie, a dokładnie w Krakow Arcade Museum Interaktywnym Muzeum Gier Wideo.
Muzeum jest stosunkowo nową miejscówką na mapie grodu Kraka – oficjalne otwarcie odbyło się 23 marca 2019 roku, przyciągając tłumy spragnionych rozrywki fanów arcade’owych maszyn. A mieli wśród czego wybierać! Początkowo muzeum oferowało 80 interaktywnych eksponatów, w tej chwili zaś odwiedzający mają do swojej dyspozycji 120 automatów rozdysponowanych na 500 m2 hali przy ulicy Centralnej 41a.
Jaka idea stoi za Interaktywnym Muzeum Gier Wideo? Od razu przy wejściu można zapoznać się z tabliczkami opisującymi, co skłoniło Marcina Moszczyńskiego – założyciela Krakow Arcade Museum – do porwania się na otwarcie tego sentymentalnego miejsca.
„Gdzieś w okolicach roku 2000 salony gier zaczęły zanikać. Wraz z masowym trafieniem na rynek domowych konsol do gier wideo automaty przestały zarabiać. Ich eksploatacja straciła sens ekonomiczny. Salony zostały zamknięte. Bardzo duża liczba maszyn została zutylizowana ze względu na koszty magazynowania. Moim marzeniem było odtworzenie magii dawnych czasów poprzez zaprezentowanie najlepszych gier z tamtej epoki”.
Nie będę zdradzała wam pełnej historii, w końcu zapewne i tak zapoznaliście się z nią w pierwszej części artykułu, w którym założyciel Krakow Arcade Museum opowiedział Gabi o stworzonym przez siebie miejscu oraz zdradził, jaka maszyna niedługo zasili zbiór eksponatów. Jeśli przegapiliście poprzednią publikację, koniecznie musicie do niej wrócić (znajdziecie ją tutaj)!
Na samo wspomnienie o automatach pewnie większość z was od razu pomyślała o klasykach, takich jak Space Invaders, Street Fighter czy też Tekken. Oczywiście, wszystkie z nich znajdziecie w muzeum, jednakże w tym artykule chciałabym polecić wam te mniej oczywiste maszyny arcade’owe, które dostarczą wam niebywałej rozrywki (lub staną się kością niezgody, jeśli nie macie nerwów ze stali i nie potraficie przegrywać tak, jak ja).
Revolution X
Sex, drugs & rock 'n’ roll? To hasło na pewno nie przyświecało skorumpowanej organizacji New Order Nation, która wypowiadając wojnę młodemu pokoleniu, zarządziła, iż nie będzie niczego, a dokładniej, niczego, co mogłoby dostarczać rozrywki. Jak wiadomo, zakazany owoc kusi najbardziej, zatem udajesz się do Clubu X, by wziąć udział w koncercie zespołu Aerosmith. Jednakże wydarzenie zostaje przerwane przez żołnierzy NON, którzy uprowadzają wszystkich członków rockowej kapeli. Po wydostaniu się z oblężonego miejsca robisz to, co zrobiłby każdy żądny dobrej zabawy obywatel: kradniesz helikopter i wyruszasz na poszukiwania pięciu muzyków Aerosmith, stawiając przy tym czoła armii New Order Nation i jej przerażającej przywódczyni noszącej wdzięczne imię Helga. Revolution X to wciągająca strzelanka dla dwóch osób okraszona najznakomitszymi kawałkami Aerosmith, takimi jak Dude (Looks Like a Lady) czy Toys in the Attic.
Jurassic Park
Park Jurajski to film, który zapewne zaprzepaścił niezliczoną ilość fantazji o zostaniu paleontologiem. Jeżeli jednak wciąż w głębi serca marzycie o tym, by stać się „panem od dinozaurów”, nie wahajcie się ani sekundy i podczas wizyty w muzeum koniecznie wypróbujcie Jurassic Park! Usiądź wygodnie, chwyć joystick w dłoń i przygotuj się na skopanie czterech liter t.rexowi, pterodaktylom oraz triceratopsowi. Akcja gry rozgrywa się kilka miesięcy po wydarzeniach znanych z wydanego w 1993 roku filmu, dodatkowego smaczku rozgrywce dodaje zaś fakt, iż kabina automatu wzorowana jest na Fordzie Explorerze, którym poruszali się bohaterowie Parku Jurajskiego. Po zakończonej przygodzie możecie wypróbować również The Lost World: Jurassic Park – drugą odsłonę gry, także autorstwa Segi.
Pump It Up
Jeżeli jesteście święcie przekonani o tym, że wasza koordynacja ruchowa ma się nie najgorzej, rzucam wam wyzwanie: sprawdźcie swoje siły w Pump It Up, maszynie wzorowanej na klasycznym Dance Dance Revolution. Z założenia misja wydaje się być banalnie prosta: zaczynasz od wyboru utworu muzycznego, a następnie poruszasz się po pięciu panelach w rytmie melodii, zgodnie z wytycznymi wyświetlanymi na ekranie. Jednakże, jako iż znajomość teorii nie zawsze idzie w parze z praktyką, przy szybszych utworach konieczne jest maksymalne skupienie, by nadążyć za plączącymi kończyny sekwencjami ruchowymi. Jak widać, gry wideo nie zawsze oznaczają rezygnację z aktywności fizycznej!
House of the Dead – pierwsza i druga część
Na początku artykułu obiecywałam, że skupię się na mniej popularnych tytułach. I przy czwartej polecanej grze już pękłam, ale kierując się maksymą „nigdy za mało zombie”, nie mogłabym zasnąć z czystym sumieniem, nie wspomniawszy o House of the Dead – kultowej strzelance od Segi. W Krakow Arcade Museum znajdziecie automaty, w których będziecie mogli ograć pierwszą i drugą część gry. Nie bez kozery przy najbliższej wizycie w muzeum polecam wam skierować kroki ku prawej części sali – House of the Dead oferuje wszystko, co powinno znaleźć się w horrorze z lat 90. Nieustraszony główny bohater? Jest! Przebiegły i pozbawiony skrupułów przeciwnik? Mamy to! Jednakże prawdziwym crème de la crème gry są zróżnicowani przeciwnicy. Na swojej drodze spotkacie nie tylko żywe trupy, ale również bossów, których pokonanie bez odpalonego trybu free play stanowiło nie lada wyczyn. Jeśli wciągniecie się w grę, ale będziecie chcieli wypróbować inne automaty, mam dla was dobrą wiadomość: trzy pierwsze odsłony House of the Dead doczekały się portu na PC. Powstał również film oparty na produkcji, jednak wolałabym spuścić na niego zasłonę milczenia…
Time Crisis II i III
Jedyny kryzys, jaki może was spotkać w Interaktywnym Muzeum Gier Wideo, to Time Crisis – shooter od Namco będący idealnym sposobem na zażegnanie wszystkich waśni rozpoczętych przy Soul Caliburze i Mortal Kombat. Polecane przeze mnie części różnią się od siebie fabułą, jednak posiadają wspólne elementy, takie jak tryb współpracy i osłaniania partnera, system osłon aktywowany przy pomocy pedała oraz odstrzeliwanie przeciwników za pomocą light guna. Oprócz drugiej i trzeciej części Time Crisis w muzeum znajdziecie także singlowy spin-off serii – Crisis Zone.
Cool Gunman
Wcześniej wspominałam, iż niektóre gry w muzeum stały się kością niezgody, jednak w tym momencie powinnam powiedzieć, że raczej puszką niezgody, a to wszystko za sprawą Cool Gunmana od Namco. Ta niepozorna produkcja dla dwóch graczy potrafi dostarczyć emocji nie mniejszych niż finał Ligi Mistrzów i to jedynie przy pomocy dwóch pistoletów oraz… puszki. Nasze zadanie jest proste: strzelając w rozmieszczone na stole punkty, musimy przetransportować aluminiowe ustrojstwo do bramki oponenta. Wygrywa ten, kto w określonym czasie zdobędzie więcej punktów. Ostrzegam: pomimo banalnego opisu Cool Gunman wciąga oraz zgarnia zaszczytne miejsce maszyny, przy której słowa „Może rewanż?” padały najczęściej.
Wybór gier do powyższego zestawienia stanowił nie lada problem, dlatego ostatecznym kryterium był czas, jaki spędziłam przy konkretnych maszynach. Oprócz wspomnianych tytułów na wyróżnienie zasługuje także Air Basket od Atari, Alien 3, wszystkie flippery, a w szczególności The Addams Family, Dance Maniax oraz Star Wars Racer.
W muzeum nie wolno niczego dotykać? Nie tym razem! Krakow Arcade Museum to interaktywne miejsce, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Bijatyki, gry wyścigowe, shootery, gry ruchowe oraz flippery zapewnią wam długie godziny niesamowitej rozrywki, od której nie będziecie mogli się oderwać. Marcinowi Moszczyńskiemu udało się stworzyć przestrzeń, w której starsi gracze powrócą z sentymentem do minionych lat, młodsi poznają zaś urok automatów. Interaktywne Muzeum Gier Wideo to miejsce, do którego aż chce się wracać i wypróbować kolejne maszyny, a gwarantuję wam, że jedna wizyta to za mało, by przetestować wszystko.