A zatem stało się. Valve całkowicie zmienia swoją politykę dotyczącą wprowadzania nowych tytułów na ich platformę. W zeszłym tygodniu pożegnaliśmy Steam Greenlight, a w jego miejsce zajmuje od tej pory Steam Direct.
Steam Greenlight można opisać jako „chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zawsze”. Platforma miała służyć promocji nowych gier, które mogły trafić do sprzedaży na platformie Steam. Valve dało możliwość graczom bezpośredniego wypowiadania się na temat proponowanych tytułów i głosowania, czy chcą, aby dany tytuł był dostępny w sprzedaży poprzez Steam. Cel szlachetny, niestety wszyscy dobrze wiemy jak to się skończyło…
Ciężko określić kto zawinił, ale nie da się ukryć faktu, że na Steam zawitała cała masa gier, które tak naprawdę nigdy nie powinny się tam pojawić. Oczywiście Steam Greenlight dało szansę niesamowitym grom takim jak 7 Days to Die czy The Forest, które stały się hitem. Niestety jednak przez proces „dawania zielonego światła” przeszła fala pseudo-gier, które tak naprawdę nigdy nie powinny mieć racji bytu, a wiele z tych projektów zostało na stałe porzuconych przez twórców (np. The Dead Linger – wielkie nadzieje i równie wielki zawód).
Sytuacja uległa zmianie. Od 13 czerwca każdy deweloper, który zechce wejść na platformę Steam będzie musiał złożyć wniosek poprzez Steam Direct. Proces obejmuje wypełnienie dokumentów, które dotyczą m.in. danych podatkowych i bankowych, potwierdzenia tożsamości. Kolejnym etapem będzie uiszczenie opłaty 100$ za każdą grę, jaką dany deweloper będzie chciał umieścić na Steam. Kwota ta będzie podlegała zwrotowi w momencie, gdy sprzedaż gry osiągnie wynik 1000$. Kolejną diametralną zmianą jest wprowadzenie testów (tak TESTÓW) danej gry. Pracownik Valve osobiście sprawdzi, czy dana gra spełnia odpowiednie kryteria. Nie ujrzymy już gier, których oczywistym celem był zysk z kart Steam, czy też jawny brak jakichkolwiek intencji twórcy w kwestii ulepszenia swojego produktu.
Na skutki zmian w polityce Steam przyjdzie nam poczekać, jednak należy mieć nadzieję, że dzięki temu oferta platformy oddzieli ziarna od plew. Jasne jest na pewno, że ucierpią na tej zmianie dostawcy i klienci mniej znanych bundli z grami, którzy swoją ofertę opierali głównie na niskobudżetowych (lub wręcz porzuconych) produkcjach. Ciężko jednak znaleźć tutaj złoty środek.