Jak wiadomo, czasy, w których żyjemy, do najłatwiejszych nie należą. Sprawdźmy, jak bardzo obecna sytuacja wpłynęła na nasz ukochany rodzaj przemysłu fundującego nam tysiące możliwości spożytkowania czasu w postaci genialnych tytułów gier!
Na początku było groźnie. Duże tytuły zostały przełożone. W tym The Last of Us 2 na nieznany termin w przyszłości. Patrząc po filmach, które były nawet o rok i więcej przeniesione, strach się było bać, co będzie tutaj. Mamy o tyle dobrze, że deweloperzy mogą pracować z domu, a odbiorcy gier również mogą robić to we własnych mieszkaniach. Nie muszą nigdzie wychodzić, wszystko kupując przez internet. Nikt nie musi na nas zarobić w barze, gdzie kusi popcorn i cola. Bardzo szybko zatem sytuacja się unormowała. TLOU2 zostało wydane i wyszło super. Ghost of Tsushima tak samo. Gdzie zatem ten kryzys?
Ja zdecydowanie mam więcej czasu na granie. Przed pandemią codziennie spędzałem około trzech godzin w komunikacji miejskiej. Nagle okazało się, że przeszedłem jeden tytuł, drugi, trzeci. Zacząłem mieć możliwość powrotu do gier, które nie wygrały w konkursie na moje zainteresowanie w chwili premiery. Ileż by mnie nie ominęło, gdyby nie COVID? A Plague Tale: Innocence, The Sinking City, Control, Divinity: Original Sin 2, Erica, Vampyr, Catherine: Full body – to tylko część gier, które ukończyłem. Niektóre nawet splatynowałem! A jeszcze znalazłem czas na komiksy i książki. Na pewno też wydałem dużo więcej pieniędzy na gry, niż zrobiłbym to wcześniej. Co więcej, nie wydałem ich bez sensu. Wszystko, co nabyłem, przeszedłem, a to zachęca do dalszych zakupów.
Minusem są różnego rodzaju wydarzenia, takie jak targi. Wszystkie duże imprezy, w tym mój ukochany EGX, zostały odwołane. Spójrzmy na to jednak z boku. Ile osób bierze w nich udział, a ile i tak obejrzałoby te materiały w internecie? Jak często było tak, że wszystkie filmiki wypływały wcześniej i każdy mógł to zobaczyć przed targami? Ile razy gracze byli zawiedzeni, bo po odczekaniu dwóch czy trzech godzin w kolejce mogli zobaczyć zwiastun, który często mieli już obejrzany na telefonie w kolejce? Dlatego to nie jest wielka strata. Materiały i tak konsumujemy w internecie. Zobaczcie, w tym tygodniu odbywa się wirtualny Gamescom. Coś się zmieniło w waszym życiu, że nie ma go fizycznie? Podsumowując, uważam, że sytuacja ta może wyjść branży na zdrowie i z niecierpliwością wyczekuję kolejnych świetnych tytułów, na które będę miał czas!
– Tomasz „Arrow” Wasiewicz
Pandemia jednocześnie przysłużyła się branży gier i ją osłabiła. Pomogła głównie przez to, że gry nagle z rozrywki stygmatyzowanej (m.in. przez WHO), stały się czynnością, do której młodzież była wręcz zachęcana, bo w końcu zatrzymuje graczy w domu. Doprowadziło to do ogólnego wzrostu sprzedaży gier. Także wiele gier multiplayer odnotowało przyrost liczby graczy, szczególnie w okolicach kiedy restrykcje były najsurowsze. Bardzo dobrze obrazują to poniższe statystyki liczby graczy w Counter Strike: Global Offensive: niebieski wykres pokazuje sumę aktywnych grających, czerwony natomiast popularność gry na serwisie Twitch (źródło: steamdb.info).
Jednocześnie pandemia zmusiła dużą ilość developerów do przejścia na tryb zdalny. Specyfika branży pozwala co prawda na całkiem wygodną pracę w domu, jednak co najmniej kilka gier przełożyło premiery, do czego swoją cegiełkę dołożyła na pewno pandemia. Przykładem takiej gry może być wydany ostatnio Wasteland 3, którego premiera opóźniła się o kilka miesięcy. Drugim dużym problemem, z jakim będzie musiała poradzić sobie branża, są targi gier. Tak jak Tomek już zauważył, w teorii zdecydowana większość graczy miała z nimi styczność głównie poprzez konferencje dużych wydawców i pokazywane tam trailery, więc przejście targów w sferę online nie powinno być problem. Jednak wydarzenia te, szczególnie w tym roku, zaczęły wyraźnie tracić na znaczeniu. O ile poziom E3 jeszcze można uznać za przyzwoity, to podczas niedawnego Gamescomu nie dostaliśmy prawie żadnych dużych ogłoszeń dotyczących nowych gier. Podejrzewam, że pandemia przyśpieszy sytuację, w której najwięksi wydawcy mogą coraz rzadziej brać udział w tego typu wydarzeniach, a nowe tytuły będą prezentowali na swoich własnych wydarzeniach, tak jak robi to m.in. Nintendo czy ostatnio Sony.
– Michał Kaźmirczak
Powiem zapewne coś, co mówi wiele innych osób. Dzięki obostrzeniom, zamknięciu mojego zakładu pracy oraz dużej ilości wolnego czasu, miałem możliwości nadrobienia całej swojej kupki wstydu (od Tomb Raiderów zaczynając, idąc jak strzała przez mocno narracyjne gry pokroju Bioshock Infinite czy LiS i kończąc na Deus Ex: Mankind Divided). Patrząc po przytoczonych wcześniej danych, wiele osób miało tak samo. To był właśnie ten czas, gdzie duża liczba osób zaczęła wydawać swoje oszczędności właśnie na gry oraz wszystkie akcesoria z nimi związane, by móc mile spędzać ten trudny czas w zamknięciu. Czy w takiej sytuacji wielkim problemem są opóźnienia premier gier? W mojej opinii nie, i tak w tym czasie nastąpił przesyt gier do przejścia, a znając obecne praktyki wydawnicze, lepiej poczekać pół roku na wydanie wszystkich patchy oraz DLC.
Mimo opóźnień i tak nie ma co narzekać, każdy już dziesięć razy zdążył usłyszeć kontrowersje związane z rozwiązaniami fabularnymi w The Last of Us 2, nikt nie pamięta o premierze Project Cars 3 (i bardzo dobrze, swoją drogą), a obecnie wszyscy fani izometrycznych RPG mają świeży i dobry kąsek w postaci Wasteland 3. Do czasu wypuszczenia Cyberpunka 2077 zostało jeszcze dużo ciekawych premier, które w tym okresie zyskują dzięki zwiększonej liczbie potencjalnych klientów. Jak już wspomniano, wszystko to odbyło się łupem targów oraz konwentów, jednak coś za coś. I warto dodać coś, co było już powiedziane wcześniej, czyli fakt, że branża gier jest uodporniona jak żadna inna na tego typu sytuacje, co jest jej niewątpliwym plusem w stabilności.
– Piotr Przybyła
Jako łowczyni gier na promocji na wieczne niepogranie, nigdy nie miałam takiej ilości czasu pozwalającej mi ograć wszystkie posiadane przeze mnie tytuły. A tu bum! Pandemia. Pierwszy raz od lat nie pomijałam pobocznych questów w grach (tak, wiem, wstyd!), by gnać za główną fabułą. Mogłam na spokojnie delektować się grą. Wykorzystując sytuację, wzięłam na „ruszt” Persona 5 Royal, jak i ukochanego Wiedźmina 3. I była to najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć, odnośnie do spędzenia wolnego czasu. Sam przemysł gier mocno skorzystał na okresie pandemicznym, a zwłaszcza rodzaj gier pokroju Fit Adventure od Nintendo, dbających o naszą figurę, przez fundowanie dobrze przemyślanych ćwiczeń dla gracza do wykonania. Nie będę tu oryginalna, twierdząc, że ta gałąź przemysłu jest wyjątkowo przygotowana na podobne sytuacje przez swój zdalny charakter, jak o tym wspomnieli wcześniej Piotr i Michał. Chociaż, żeby nie było tak pięknie, są również negatywne skutki tej całej sytuacji, także opisane wcześniej, jak przeniesione daty wydania niektórych gier. Niestety, w życiu nie da się wczytać save’ów, i cofnąć do czasów przed wirusowych. Za to można wczytywać do woli zapisy w naszych ulubionych grach i po prostu dobrze się bawić!
– Gabriela „Gabona” Zubek
Wykażę się całkowitym brakiem oryginalności, stwierdzając, iż trudno nie zgodzić mi się z przedmówcami. Pandemia pomogła branży gier, chociaż na samym jej początku wydawało się, iż sytuacja potoczy się kompletnie inaczej. Konieczność przeorganizowania trybu pracy i dostosowania się do nowych realiów wprowadziła niemały chaos, zaczynając od opóźnionych premier gier, kończąc zaś na odwołaniu najważniejszych targów gamingowych i przeniesieniu ich do wirtualnego świata. Myślałam, że to po prostu nie wypali, jednakże w tym przypadku spotkało mnie pozytywne zaskoczenie. Nowa forma imprez była powiewem świeżości, który pokazał, że wydarzenia organizowane bez wielkiej pompy i zadęcia również są w stanie przyciągnąć i zaangażować liczne grono odbiorców, ekscytacja towarzysząca niektórym pokazom była natomiast nie mniejsza niż w przypadku targów E3 (The Future of Gaming, mówię o tobie!). Jak wspomnieli moi przedmówcy, wiele konferencji stanowiło raczej rolę zapychaczy, Summer Game Fest był zaś wyjątkowo nierówny, lecz nawet z najnudniejszych wydarzeń można było wyłowić kilka dobrze zapowiadających się perełek.
W trakcie pandemii większość z nas w końcu znalazła czas na sięgnięcie po tytuły, które od dawna czekały na swoją kolej – w moim przypadku niekwestionowanym wygranym lockdownu jest Disco Elysium, które wciąż odkładałam na później ze względu na konieczność poświęcenia grze maksimum uwagi. Drugie, równie zaszczytne miejsce na podium, zajęła seria gier o Batmanie, która na mojej „stercie wstydu” zalegała już długi, dłuuugi czas. Oprócz sięgania po zakupione wcześniej produkcje, gracze mieli szanse na powiększenie swoich bibliotek, dzięki licznej ofercie tytułów udostępnianych przez pierwsze miesiące trwania pandemii: Tomb Raider, GTA V, Civilization VI czy Borderlandsy to tylko kilka gier, które mogliśmy przypisać do swoich kont zupełnie za darmo.
– Aleksandra Wieczorkiewicz