Dziś spojrzymy na temat z innej niż zwykle strony – wypunktujemy sytuacje, w których główny bohater wkurza nas do granic. Nawet jeśli gra jest świetna, to osoba protagonisty nie do zniesienia! Oto nasi najmniej ulubieni bohaterowie.
Chloe Price – Life is Strange, Life is Strange: Before the Storm
Długo zastanawiałam się, która z głównych bohaterek Life is Strange bardziej doprowadza mnie na skraj wytrzymałości, namawiając do natychmiastowego odinstalowania gry. Po chwili dywagacji na temat Max i Chloe, a także analizie ich zachowań mój wybór padł na niebieskowłosą pannę Price – głównie ze względu na to, iż jej postać powraca również w prequelu Before the Storm. Pomimo tego, że w pierwszej odsłonie gry Chloe nie jest bohaterką grywalną, pełni w produkcji istotną rolę [uwaga, w tym momencie zacznie się nawałnica spoilerów] – to bowiem dzięki incydentowi w toalecie z jej udziałem Max odkrywa, iż włada umiejętnością cofania czasu i pomaga swojej przyjaciółce z dzieciństwa. W konsekwencji swoich działań do końca rozgrywki musi znosić towarzystwo zazdrosnej i zaborczej koleżank, lubiącej zrzucać winę na innych, czynić bezsensowne wyrzuty, a także reagować agresją na każdą próbę pomocy. Pomimo tego, iż Chloe próbuje się rehabilitować i przeprasza Max za swoje zachowanie, byłam tak poirytowana jej postacią, że nie musiałam się dwa razy zastanawiać przy podjęciu ostatniej decyzji w grze.
– Aleksandra Wieczorkiewicz
Ellie – The Last of Us 2
Ja nie miałam najmniejszego problemu z wyborem najbardziej wkurzającego protagonisty w grze. Ellie w drugiej części The Last of Us wyrasta na rozpieszczoną egoistkę, dla której liczy się tylko JA, MOJE, DLA MNIE. Prze do przodu, nie bacząc na uczucia niczyje oprócz swoich, naraża bliskich na niebezpieczeństwo, bo tak, bo ma widzimisię. Oczywiście, rozumiem, że pchana jest do przodu chęcią zemsty za śmierć Joela, jednak jest tak zaślepiona tym celem, że przestaje zważać na cokolwiek. Zrozumiała jest jej rozpacz, na jej oczach zginął najbliższy człowiek, jakiego miała, jednak upór i furia, jakimi kieruje się w swojej części fabuły, dla mnie stawały się nie do zniesienia. A kiedy już wydawało się, że udało jej się ustatkować, miała kochającą rodzinę i wymarzony dom na wsi, to kiedy tylko pojawiła się najmniejsza okazja, rzuciła wszystkich, którzy ją kochali, w pogoni za swoją egoistyczną manią. W pierwszej części gry Ellie była tylko tym dzieciakiem, który ciągnie się z tyłu, w drugiej mimo szczerych chęci stała się dla mnie nie do wytrzymania.
– Ewa Chyła
Stanley – The Stanley Parable
Podszedłem do tematu trochę inaczej, bo trudno mi jednoznacznie stwierdzić, kto wzbudził we mnie największą niechęć, lub po prostu mam już sklerozę i nie pamiętam. Dlatego wybrałem postać, która w swojej roli spisała się zwyczajnie najgorzej. Tytułowy Stanley jest wydmuszką postaci, szarym pracownikiem nienazwanej korporacji, który cały dzień naciska jeden przycisk na klawiaturze. I tak, wiem, jest to zabieg nad wyraz celowy, gra rozgrywa się bowiem między nami, realnymi ludźmi przed ekranem, a rewelacyjnym i nieraz przebijającym czwartą ścianę narratorem, którego ożywił Kevan Brighting. Jednak nie zmienia to faktu, że nasz biedny protagonista jest jedynie bezdusznym i prostym narzędziem, a nie prawdziwym bohaterem z krwi i kości, do którego można czuć sympatię bądź niechęć.
– Paweł „Strvnsk” Trawiński
Jesteśmy pewni, że wy również trafiacie w grach na bohaterów, których za żadne skarby świata nie da się polubić. Chętnie dowiemy się, kto zalazł wam za skórę.