Tegoroczna edycja Festiwalu Fantastyki Pyrkon niestety dobiegła już końca. Jak już zapewne wiecie, redakcja GamesGuru odwiedziła Poznań w dniach 8-10 kwietnia i niewątpliwie zapamięta to wydarzenie na długo!
Już na dworcu dało się poczuć „fantastyczny” klimat. Cała masa ludzi z karimatami przypiętymi do plecaków, wystające miecze, topory, łuki i padające z ogromu ust słowo „Pyrkon”… Chyba jesteśmy na miejscu! Po przejściu pod główne wejście Międzynarodowych Targów Poznańskich, doznaliśmy szoku. Kolejki jak za komuny! A tak na poważnie, ilość zebranych ludzi już w okolicach godziny 12 była… kosmiczna. Chętni do wejścia na teren Pyrkonu zajmowali cały plac przed wschodnim wejściem, nie wspominając już o sytuacji przy samych kasach… Wszystko to świadczy tylko i wyłącznie o popycie na dostanie się tam. Istniała również jeszcze jedna kolejka – dla osób, które zakupiły bilet w przedsprzedaży i musiały go wymienić na pakiet uczestnika… A zresztą – sami zobaczcie!
Istotną częścią Pyrkonu były dla nas prelekcje. Od razu po przybyciu przestudiowaliśmy całą rozpiskę dostępnych wykładów i zaplanowaliśmy plan działania. Głęboko w sercu czuję, że sporo ciekawych prelekcji nas ominęło, natomiast te, które odwiedziliśmy były po prostu świetne. A co konkretnie przykuło naszą uwagę? Nasz redaktor naczelny nie ominął chyba ŻADNEJ prelekcji o tematyce związanej z uniwersum Star Wars (na kilku mu towarzyszyłem, no ale… ileż można :D). Ja natomiast sporo czasu spędziłem w sali rozrywki elektronicznej, gdzie preleganci opowiadali między innymi o roli udźwiękowienia w grze, zarabianiu na testowaniu oraz modach wpływających na żywotność gier. Nie sposób spamiętać ich wszystkich, ale ogólnie jesteśmy bardzo zadowoleni z obecności na każdym z nich 😉
Kluczowa była dla nas również kraina wystawców oraz cały pawilon 3A, w którym znajdowały się zarówno wszelkie wioski tematyczne i arena, jak i spory blok gier elektronicznych, gdzie spędziliśmy na prawdę sporo czasu… Zacznijmy może od wspomnianych wiosek. Byłem dosłownie zauroczony wszystkimi razem i każdą z osobna! Zapaleńcy interesujący się post-apo, militariami czy konkretnymi uniwersami tworzyli pokazowe wioski, w których prezentowali codzienne życie, sprzęt i wszelkie warunki które panują w celebrowanym przez nich świecie. Można było znaleźć tam ślady Fallouta, Stalkera, Metro, Mad Maxa, ale pojawili się również superbohaterowie z komiksów i nie tylko oraz jedyna w swoim rodzaju TARDIS ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Blok gier elektronicznych… Ahh.. W sumie, to właśnie tutaj spędziliśmy najwięcej czasu. Pewnie sobie pomyślicie, że leżeliśmy sobie na wygodnych sofach, graliśmy w najnowsze produkcje na high-end’owym sprzęcie… Otóż nie 😀 Owszem, przysiedliśmy z raz czy dwa aby odprężyć się przy jakiejś bijatyce, czy pościgać się super-samochodami, ale naszym głównym celem pobytu tam było poznawanie. Poznawanie wszystkiego i to najlepiej w jak największych ilościach. Zarówno stoiska poświęcone Indykom, wystawy dużych firm (MSI, Alienware czy Gigabyte), jak i mniejsze boxy należące do technologicznych nowinek stały się naszym rajem. Ilość gier niezależnych, które nam tam zaprezentowano, przyprawia o ból głowy! Co lepsze, nie tylko liczebnością, ale szczycić się mogły również niebanalną jakością, grywalnością i pomysłem, który sprawiał, że na prawdę wciągały. Godnym podziwu jest fakt, że (prawdopodobnie) wszystkie gry Indie, mające swoje stoiska na tegorocznym Pyrkonie, były polskiego autorstwa! Oprócz samych gier pokręciliśmy się chwilę przy swego rodzaju „ewolucji” Cardboard’owego VR (który zrobił na nas nie małe wrażenie) oraz kilku innych wystawkach z nowoczesną technologią komputerową. Nie mogło oczywiście zabraknąć pokaźnego kącika (a może nawet kąta?) RETRO. To, co przykuło naszą szczególną uwagę w bloku gier elektronicznych zasługuję na zupełnie osobne artykuły, na które już z tego miejsca was zapraszam.
W tej samej hali znajdowała się również arena. Była specjalnie wydzielonym miejscem, w którym odbywały się zarówno rozmaite turnieje jak i zwykłe zabawy przygotowane przez przesiadujących tam ludzi. Zaczynając od tańców (Belgijka FTW <3) kończąc na wielkich rozgrywkach w Quidditch’a i Juggera. Temu ostatniemu przyglądałem się w szczególności z racji, że w turnieju brała udział drużyna z mojego miasta. Nie chcę się zbytnio chwalić, ale zdradzę wam, że to oni właśnie wygrali wszelkie potyczki. Wieczna chwała to nie jedyne co udało im się zyskać – cała drużyna otrzymała pokaźną sumkę Pyrfuntów. Co to takiego? A no jest to lokalna waluta obowiązująca wyłącznie na terenie festiwalu. Pozyskać ją można właśnie wygrywając konkursy i turnieje, a wydawać… w przyjmujących ją stoiskach w krainie wystawców, czyli hali po brzegi wypełnionej stoiskami sklepów z różnymi fantami – od kości do gry, przez komiksy i planszówki, aż po koszulki czy inne gadżety.
I tak właśnie minęły nam trzy dni w Poznaniu na Festiwalu Fantastyki Pyrkon. Podsumowując, jest to niewątpliwie moja ulubiona impreza tego typu w ciągu całego roku i nie wyobrażam sobie nie pojawić się za rok. Polecam to wydarzenie wszystkim fanom szeroko pojętej fantastyki i nie tylko. Jestem święcie przekonany, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Atmosfera panująca na terenie całego festiwalu (a w szczególności na hali sypialnej), wspaniali ludzie i bogaty program to jedne z największych zalet Pyrkonu. Resztę będziecie musieli poznać już sami 😉