Nemezis, główny zły, arcywróg – określeń jest wiele, ale już od samego początku istnienia gier kluczowy antagonista był motorem napędowym wciągających gier, i niech za przykład posłuży Donkey Kong rzucający beczkami w Jumpmana (później Mario) już w 1981 roku. My postanowiliśmy przybliżyć wam listę postaci, które naszym zdaniem ze swojej „złej” roli wywiązały się najlepiej.
Abby (The Last of Us 2)
Dla mnie najlepszą, najwspanialszą antagonistką, jaką dane było mi poznać, jest Abby z The Last of Us 2. Tylko czy ona naprawdę jest tą antagonistką, czy to społeczność graczy zrobiła z niej taką osobę? Przecież przez połowę gry to postać, którą prowadzimy, i wtedy to Ellie jest tą złą. Wiem, że graczawka znienawidziła Abby za scenę z kijem golfowym. Ale gdybyś był na jej miejscu, czy na pewno zachowałbyś się inaczej? Dla mnie postać Abby jest jedną z najlepiej napisach i najbardziej tragicznych kreacji w historii gier wideo. Dziewczyna w dramatyczny sposób traci wspaniałego ojca, szukając zemsty, traci bliskich i wszystko, co miała, nigdy nie udaje się jej stworzyć związku z miłością swojego życia. Od momentu, kiedy Joel pojawił się w szpitalu jej ojca, w jej życiu nie ma ani jednego przebłysku radości. Dlatego w The Last of Us 2 to Abby jest dla mnie piękną i tragiczną bohaterką, a Ellie egoistyczną gówniarą. I chociaż umieszczam Abby w tym artykule, to nie zgadzam się na nazywanie jej antagonistką.
– Ewa Chyła
Edelgard von Hresvelg (Fire Emblem: Three Houses)
Następczyni tronu Imperium Andrestiańskiego trochę różni się od standardowych antagonistów – nie zawsze musi być naszym wrogiem. Gra oferuje kilka ścieżek rozgrywki i w jednej z nich Edelgard staje się sojusznikiem gracza. Jest to o tyle ważne, że dopiero poznając historię, jaką oferuje nam sprzymierzenie się z przyszłą Imperatorową, pozwala nam zrozumieć jej motywacje, a być może nawet ją polubić.
Kiedy walczymy przeciwko niej, Edelgard wydaje się tyranką dążącą tylko do zwiększenia własnej władzy. Wtedy przypomina typowego antagonistę, który, niosąc wzniosłe hasła i slogany, dąży do własnej wygranej. Kiedy jednak poznajemy ją z drugiej strony, okazuje się, że za tym wszystkim stoją prawdziwe idee i sensowne motywacje. Pojawiają się też szczere wątpliwości, czy wybrana przez nią droga jest prawidłowa. Dowiadujemy się, ile musiała poświecić, z kim się sprzymierzyć, by podążać za słusznymi jej zdaniem przekonaniami. Edelgard to niesamowicie ciekawa antagonistka, dlatego że dzięki graniu różnych ścieżek oferowanych nam przez grę, możemy ją poznać i być może nawet utożsamić się z jej przekonaniami.
– Michał Kaźmirczak
GLaDOS (seria Portal)
Na tej liście nie może zabraknąć GLaDOS z Portala, która ma bardzo jasno określone priorytety. Przez to po wykonanych zadaniach zamiast ciasta czeka na nas śmierć w płomieniach… choć można jej jednak uniknąć. Wtedy cała sprawa staje się osobista, a GLaDOS nie może przeboleć, że się jej przeciwstawiamy, i z czystej złośliwości nie pozwala nam odejść ze swojego królestwa. W końcu jak śmieliśmy podjąć walkę o życie, kiedy pragmatycznie uznała, że nie jesteśmy już nikomu potrzebni?
W Portalu 2 robi się nawet ciekawiej. GLaDOS pokazuje pazur, staje się jeszcze wredniejsza i bardziej sarkastyczna. Maszyna bez emocji? To nie tutaj. Jej cięty język i komentarze sprawiają, że nie da się jej nie lubić. Może i obraża naszą postać, może i w kółko wypomina nam wydarzenia z pierwszej części gry, ale robi to tak, że nie potrafimy się obrazić. A jej mechaniczny i przez większość rozgrywki beznamiętny głos jeszcze wzmacnia komiczny efekt. W dwójce zresztą GLaDOS przestaje być zwykłą antagonistką, bo pewne wydarzenia zmuszają ją do współpracy z graczem. Dzięki temu dostajemy chyba najbardziej zabawne etapy gry, w których GLaDOS towarzyszy nam w postaci… ziemniaka.
Czy wspominałam już, że GLaDOS potrafi też śpiewać? Naprawdę jest superkomputerem do wszystkiego.
– Dorota Żak
Wander (Shadow of the Colossus)
Zdaję sobie sprawę, że w tym miejscu wielu z was pewnie się ze mną nie zgodzi. Pewnie o to, czy Wander, a właściwie to (uwaga, spojler) gracz jest antagonistą, można by toczyć długie, filozoficzne debaty, ale moim zdaniem właśnie tak jest. Jeśli graliście w Shadow of the Colossus, to pewnie od początku czuliście, że zabijanie kolosów jest złe i że nie będziecie protagonistami tej historii, ale brnęliście dalej, bo gra jest po prostu świetna. Na początku zaczyna się jak zwykle, chłopak chce ożywić swoją ukochaną, wyrusza do krainy dusz i dzierży w ręku świetlisty miecz, którym odpędza złowrogie cienie. Tajemniczy głos przedstawiający się jako Dormin mówi, że może odzyskać dziewczynę, ale wszystko ma swoją cenę. By ożywić ukochaną, musi stoczyć walkę z tytułowymi kolosami. Brzmi jak idealny bohater. Nawet nieco zbyt idealny. Szybko można odczuć, że kolosy to majestatyczne, bogu ducha winne istoty, które nie mają pojęcia, dlaczego giną od naszego miecza. Walczą z graczem, ale w końcu jak inaczej miałyby się bronić?
I tu pojawia się pytanie, kto jest prawdziwym antybohaterem — Dormin czy Wander? W pierwszym odruchu pewnie chciałoby się powiedzieć, że Dormin. W końcu to ona wysyła Wandera na kolosy. Ale ostatecznie jest po prostu niematerialnym bytem, który chce uciec ze swojego więzienia, one tak już mają. Na początku podpuszcza Wandera, ale ten powinien po pierwszej walce dobrze wiedzieć, na jakie warunki przystał. Więc to właśnie Wander uwalnia zło, nie zadając po drodze żadnych pytań. W dodatku to wszystko z dość egoistycznych pobudek. Fakt, chce ożywić swoją ukochaną, ale czy ona chciałaby wrócić do świata żywych takim kosztem? Jednak z drugiej strony jego zachowanie jest po prostu ludzkie i pewnie większość z nas w takiej sytuacji zrobiłaby dokładnie to samo. Dla mnie Wander jest świetnym antagonistą właśnie przez ten konflikt – można znaleźć wiele powodów, dla których nie powinien w ogóle ruszać na kolosy, ale czy ktoś z was może go potępić z czystym sumieniem?
– Aleksandra Cisek
Gaunter o’Dim (Wiedźmin 3: Serce z Kamienia)
Gaunter o’Dim, zwany również Panem Lusterko, to główny antagonista pierwszego dodatku do trzeciej części Wiedźmina, jednakże co uważniejsi na pewno zauważyli, iż pojawia się on już na samym początku podstawki, a dokładniej w karczmie w Białym Sadzie. Mężczyzna zdradza Geraltowi lokację, w której wiedźmin zdobędzie informacje mogące naprowadzić go na trop jego ukochanej, czarodziejki Yennefer. Lecz Pan Lusterko nie podzielił się tą informacją z dobroci serca – zabójca potworów będzie musiał w przyszłości wyświadczyć mu przysługę.
Spełnianie życzeń, zawieranie paktów i wyświadczanie przysług… czy wam też z czymś się to kojarzy? Postać Gauntera o’Dima garściami czerpie zarówno z legendy o Panu Twardowskim jak i germańskich opowieściach o Rumpelsztyku, na których bracia Grimm oparli jedną ze swoich baśni. Nie chcę zbyt mocno spoilerować fabuły Serca z Kamienia tym, którzy nie mieli jeszcze okazji sięgnąć po ten, swoją drogą świetny, dodatek do trzeciego Wieśka, jednak mogę was zapewnić, iż liczne nawiązania, a także tajemniczość O’Dima sprawiają, iż jest on jednym z najbardziej fascynujących antagonistów wykreowanych przez Redów. Do końca nie wiadomo też, kim jest Pan Lusterko. Demonem? Diabłem? Człowiekiem? Magiem? Prawdziwa natura oraz motywacje kierujące Gaunterem pozostaną zagadką, jednakże najlepiej opisuje go pojawiająca się w produkcji piosenka śpiewana przez dzieci we wsi Jantar.
– Aleksandra Wieczorkiewicz
Tak prezentuje się nasza osobista lista najlepszych złodupców w grach wideo. Zgadzacie się z nią? Któreś wybory są dla was kontrowersyjne? A może waszym zdaniem brakuje tu najważniejszej postaci? Dajcie nam znać w komentarzach.