Redzi od dobrych paru lat wiodą prym w branży gamedevowej w Polsce. Ale ten status ma również drugą stronę medalu. Za każdym sukcesem stoją ludzie, którzy, byśmy mogli delektować się świetnym tytułem, czasami pracowali nawet ponad swoje możliwości.
Cyberpunk 2077 zbliża się wielkimi krokami, a im bliżej deadline, tym większy crunch. To magiczne słowo jest bardzo dobrze znane w branży growej (i nie tylko) jako synonim ogromnej liczby nadgodzin, której podejmują się pracownicy w danej firmie. W skrócie jest to okres ogromnego natężenia pracy i stuprocentowej maksymalizacji procesu działania nad danym projektem, by zdążyć z wyrobieniem się na czas z podjętym zobowiązaniem. Niestety, to zjawisko dotknęło także naszego rodzimego CD Projekt RED.
Jeden z byłych, jak się określił, udziałowców firmy, Wojtek Borowicz, wystosował list do Redów, w którym opisuje swoje uczucia odnośnie do tego zjawiska zachodzącego w ich firmie, jako reakcję na ogłoszenie przez CD okresu sześciodniowego czasu pracy związanego ze zbliżającym się wydaniem Cyberpunka 2077. Autor listu przywołuje obietnicę Marcina Iwińskiego o stawianiu dobra pracowników i ich kondycji fizycznej i psychicznej ponad realizowane projekty, czyli innymi słowy, braku konieczności występowania ww. cruncha. To zjawisko jednak nie jest jednokolorowe i wszystko ma swoje podłoże w różnych czynnikach.
Miejmy tylko nadzieję, że crunch jak szybko się zaczął, tak się skończy i wszyscy będziemy mogli odetchnąć, zarówno ci oczekujący na grę gracze, jak i dzielni ludzie z zespołu pracującego nad CP2077.