CDP w poniedziałek zapowiedział obowiązkowy 6-dniowy tydzień pracy aż do momentu premiery chyba najbardziej oczekiwanej gry tego roku (a może i kiedykolwiek) – Cyberpunka 2077. Stało się to pomimo wcześniejszych zapewnień o tym, że firma nie będzie zmuszać do zostawania po godzinach.
Marcin Iwiński powiedział w zeszłym roku dla magazynu Kotaku, że firma unika crunchowania, czyli pracowania ponad normę, i stara się, aby dało się w niej funkcjonować bez konieczności pracowania w weekendy czy po nocach. Jednak anonimowy pracownik CDP, a także mail rozesłany do innych członków zespołu w tym tygodniu nie pozostawiają wątpliwości – wprowadzono obowiązkowy 6-dniowy tydzień pracy w związku z nadciągającą za półtora miesiąca premierą ich złotego dziecka. Pracownicy otrzymają zapłatę za nadgodziny, co wbrew pozorom nie jest oczywistością w branży, ale nie zmienia to faktu, że wpływu tej decyzji na wizerunek firmy z pewnością nie można nazwać korzystnym.
Szef zespołu w pełni zdaje sobie sprawę z tej decyzji i w oświadczeniu napisze: „Biorę na siebie całą krytykę, która może spaść po tej decyzji. Wiem, że to całkowite przeciwieństwo tego, co mówiliśmy o crunchu. Jest to też całkowitym przeciwieństwem tego, w co sam zacząłem wierzyć jakiś czas temu: że crunch nigdy nie powinien być odpowiedzią. Ale wykorzystaliśmy już wszystkie możliwe metody poradzenia sobie z sytuacją”.
AKTUALIZACJA: Adam Badowski opublikował oświadczenie na swoim Twitterze, w którym informuje, że decyzja o obowiązkowym 6-dniowym tygodniu pracy to jedna z najtrudniejszych, jakie musiał podjąć, a 10% rocznego profitu wygenerowanego przez firmę zostanie podzielone między członków zespołu.
Decyzja ta nie jest raczej dla nikogo zaskoczeniem i można się było jej spodziewać. Pozostaje jedynie pytanie, czy to wystarczy, aby dowieźć kompletny produkt na premierę, którą przesunięto już dwukrotnie?