- remaster praktycznie idealny,
- dwie pełne gry i...
- moduł umożliwiający nieskończoną rozgrywkę,
- grafika w sam raz,
- miód wyciekający z ekranu i głośników,
- cena,
- Guerilla radio!!!!!!
- dla nowych graczy może wydawać się zbyt staroszkolna
Kiedy byłem w podstawówce kultura skate’ów była dość silna w mojej dzielnicy. Codziennie, chodząc do szkoły, oglądałem ich, jak trenują kickflipy i grindy na szkolnych poręczach i murkach. Chciałem być taki jak oni, ale właśnie kupiłem korki z prawdziwymi wkrętami i na deskorolkę nie miałem już funduszy. Aż tu nagle w CD-Action pojawiło się demo Tony Hawk’s Pro Skater 2. Reszta to już historia. A jakie jest wasze pierwsze wspomnienie z serią?
Pewnie wyda się wam to dziwne, ale planszę z demo – Marsylię – ogrywaliśmy z kolegami przez bite trzy miesiące, próbując pobić własną punktację. Tak jak demo recenzowanej gry, które mogliście sami przetestować, polegało na możliwości przejechania dwuminutowej rundy i wykręcenia najlepszego wyniku. Odkrywanie różnych sztuczek, które pozwalały nam zdobyć kolejne dziesiątki tysięcy punktów, było frajdą samą w sobie. Aż nagle Krzysiek odkrył, że można wjechać na lampy i je grindować… To był zupełnie nowy poziom, a jeszcze nie wiedzieliśmy, jak używać reverta.
Wybaczcie, piszę do was, zakładając, że znacie te wszystkie tajemnicze terminy. To może zacznijmy od początku. Tony Hawk’s Pro Skater 1 + 2 to odświeżona wersja dwóch gier. Pierwsza część ukazała się w 1999, a druga już zaraz w 2000 roku, ale tylko dwójka wyszła na PC. Obie można było ograć na PlayStation 1. Żebyśmy mieli też jasność, to nie są gry idealne, to nie są gry realistyczne. Obecnie na rynku jest dużo lepszych pozycji. To jest jednak tytuł, który skradł moje i chyba nie tylko moje serce, sądząc po znajomych, którzy nawet sprawili sobie edycję kolekcjonerską z prawdziwą deską.
No dobrze, to, o co chodzi z tą deskorolką? Jest kilka możliwości nabijania punktów. Podskok, zwany ollie, kilka rodzajów flipów, czyli okręcenie deski między nogami podczas podskoku, grind po poręczach czy innych ostrych brzegach, lip z kolei to stanięcie na ręce na krawędzi rampy i ustanie w tej pozycji. Do tego dochodzą triki, które powiązane są z kręceniem się w lewo bądź w prawo podczas wyskoku z rampy, manuale, czyli jazda na dwóch kółkach deski, oraz słynne reverty pozwalające kontynuować kombinację punktową. Pic polega na tym, żeby jak najwięcej różnych aktywności wpleść w jedną kombinację, co zwiększa mnożnik, oraz robić to jak najdłużej, możliwie jak najtrudniejszymi trikami, co z kolei potęguje bazę punktową.
W ten sposób możemy wykręcać naprawdę nieziemskie wyniki. Nie martwcie się jednak, gdy wasz pierwszy trik otrzyma punktację na poziomie 100. Bardzo szybko nauczycie się, jak zdobywać po kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy punktów. Nie raz i nie dwa pewnie rzucicie mięsem, gdy wasz skater lub skaterka padną twarzą na beton, zamiast dokończyć kombinację dającą wam podium w zawodach. Punktację można zwiększać, robiąc dodatkowe aktywności, jak przeskok z jednej poręczy prosto na drugą, przelecenie z rampy na inną czy skok nad bezdomnym.
Czekaj, co? Jako że gry wyszły już jakiś czas temu, kiedy poprawność polityczna była trochę mniejsza, to w ramach wykonywania zadań na jednej z map należy pięć razy przeskoczyć nad magicznym bezdomnym, który zmienia miejsce swojego legowiska, ilekroć to zrobimy. W każdej standardowej lokacji mamy też do wykręcenia trzy różnej wielkości progi punktowe, jedną dużą kombinację, zebranie liter układających się w napis SKATE, jakiegoś drugiego obiektu do zbierania, znalezienie ukrytej kasety wideo (!!!) i wykonanie konkretnych trików w odpowiednich miejscach. Jest, co robić! Do tego dochodzą etapy konkursowe, gdzie mamy trzy próby, z czego liczą się dwie najlepsze z nich i próbujemy zdobyć tam złoty medal.
Dodatkowo, w każdej miejscówce do zebrania jest kilka punktów rozwoju postaci. Jedynego sposobu, żeby nasz zawodnik jeździł szybciej, skakał wyżej, dłużej mógł utrzymać się na poręczy. Żałuję tylko, że zniknęło zbieranie pieniędzy. Wielkim rozczarowaniem było, gdy wjechałem do korytarza z wściekłym bykiem i zacząłem rozjeżdżać jego placki w poszukiwaniu dolarów (pamiętając z oryginału, że można się było nieźle tam wzbogacić), ale nie było w środku niczego… Zostawiłem więc poczciwego byka w spokoju. Mapy ogólnie uległy lekkiemu odświeżeniu. Poza Marsylią mam wrażenie, że na plus. Teraz jest jakoś tak czyściej od strony projektowej. Jednocześnie trochę trudniej zdobyć milion punktów w jednej kombinacji.
Wspomniane pieniądze wymienimy w sklepie na odblokowywane wraz z poziomem konta stroje, deski czy tatuaże. Jest tego sporo i każdy na pewno odnajdzie swój ulubiony wzór na górę i dół deski, dobierze do tego kółka, a później skoczy do odzieżowej części i założy na głowę czapkę. Skate bez czapki, to nie skate. Na starcie mamy do wyboru kilku słynnych prawdziwych zawodników tego sportu. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby stworzyć swojego awatara. Gra nawet do tego zachęca różnego rodzaju wyzwaniami. Za nie zdobywamy dodatkowe nagrody, głównie kosmetyczne. Szybciej też dzięki nim wejdziemy na kolejne poziomy konta. Tak że warto zwrócić na nie uwagę, jeśli zależy nam na częstej zmianie garderoby.
Grania jest nie tak mało. Zanim przypomnicie sobie, jak się sterowało na padach, gdy nie było gałki, chwila zejdzie. Triki specjalne, najlepiej punktowane najłatwiej wykonuje się na krzyżaku, przykładowo dół–lewo–kółko. Na szczęście możemy sobie dowolnie zmieniać kombinacje na takie, które nam łatwiej wciskać. Ja mam wszystkie triki ustawione na lewo–prawo lub góra–dół i ich drugie kombinacje. Dzięki temu w którą stronę nie wcisnę, jest sukces. Praktycznie prawy kciuk cały czas wciska X na padzie – odpowiada to za przygotowanie do wyskoku. W tej pozycji nasz awatar jedzie szybciej. Po kilkugodzinnej sesji bolał mnie palec jeszcze dwa dni później. Nie żałuję niczego!
Oprócz tytułowych dwóch gier, mamy jeszcze trzeci moduł, w którym przetestujemy tory stworzone w kreatorze. Do tego ostatniego również będziemy odblokowywać elementy i kupować je za otrzymaną gotówkę. Następnie dostaniemy bardzo intuicyjny interfejs do tworzenia własnych planszy. Nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy też spróbowali swoich sił na torach innych. Potencjalnie jest to więc dostęp do nieskończonej rozgrywki. Dlatego ta gra jest tak świetna. Daje dużą dawkę frajdy dla wszystkich patrzących na nią z nostalgią, a jednocześnie jest naprawdę silnym tytułem także dzisiaj.
Warto wspomnieć, że całość list przebojów z obu gier trafiła do obecnej wersji. Dodatkowo, pojawiły się nowe utwory, które idealnie wpisują się w już istniejącą ścieżkę. To często cięższe brzmienia, które mogą was zaskoczyć, jeśli gracie po raz pierwszy. Dają dużego kopa energetycznego i chce się do nich jeździć. Dodajcie do tego mnogość różnych rozwiązań na mapach, ukrytych lokacji, miejsc, które potencjalnie wydają się niedostępne, ale wiecie, że się da tam wjechać, i wspomniany kreator map, a otrzymacie grę, która broni się w całej okazałości i sprawia, że sekundy po skończeniu rozgrywki już do niej wracacie myślami, co zrobicie następnym razem i jak zaczniecie budować swoją wymarzoną milionowo punktową kombinację.
Czy zatem ten remake jest dla was? Graliście w oryginalne gry i się wam podobały – tak. Nie graliście, ale lubiliście kulturę skate’ów – tak. Lubicie luźną rozgrywkę połączoną ze świetną muzyką – tak. Jesteście fanami świetnych gier – tak. Nie przepadacie za przepłacaniem za gry na premierę – tak. Uwielbiacie tworzyć swoje kreacje, które będą ogrywane przez setki tysięcy ludzi na całym świecie – tak. Jeśli wciąż nie uważacie, że któreś zdanie jest o was, to i tak kupcie. Będziecie mile zaskoczeni.