+ projekt poziomów
+ bronie
+ tryb kooperacyjny
+ ścieżka dźwiękowa
- monotonia
- przeciwnicy
- brak fabuły
- długość dodatku
Zawodowo - przyszły mediator. Prywatnie - miłośniczka animacji studia Ghibli, kucharz amator i fanka wszystkich zwierząt z wyjątkiem kóz.
Według pierwotnego zamysłu Hellraid miał być samodzielnym tytułem, jednakże prace nad Dying Lightem sprawiły, iż Techland zarzucił projekt, w pełni poświęcając się historii Kyle’a Crane’a i biegaczy z Wieży. W międzyczasie studio wielokrotnie sugerowało, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w sprawie intrygującego projektu slashera osadzonego w mrocznym świecie fantasy, lecz chyba nikt nie spodziewał się, że Hellraid powróci jako dodatkowa zawartość do wydanego w 2015 roku Dying Lighta.
Jedynym spoiwem łączącym Harran z Wieżą Ba’ala jest tajemniczy automat do gier odnaleziony w czeluściach podziemi głównej kwatery biegaczy w trakcie niespodziewanej awarii prądu. Mieszkańcom nawet nie przeszło na myśl, jak wielkie niebezpieczeństwo może stanowić przeniesiona na pierwsze piętro Wieży maszyna będąca wszakże portalem umożliwiającym przeniesienie się do nieznanego, mrocznego wymiaru zamieszkałego przez piekielne istoty.
Swoją przygodę z Hellraidem można rozpocząć zarówno w Wieży, jak i w siedzibie Żaru usytuowanej w Starym Mieście. Po uruchomieniu automatu lub odnalezieniu odpowiedniego plakatu bohater zostaje przeniesiony do tak zwanego lobby będącego punktem startowym każdej rozgrywki, gdzie dodatkowo można zaopatrzyć się w odblokowany już rynsztunek. Oryginalny projekt zakładał rozwój umiejętności postaci wraz ze zdobywanym doświadczeniem, jednakże w okrojonej wersji porzucono ten pomysł, skupiając się jedynie na osiąganiu kolejnych rang. Każdy następny poziom Hellraid odblokowuje dostęp do nowej broni, którą oprócz skrzyni w lobby odnajdziecie również rozsianą po licznych kondygnacjach Wieży Ba’ala. Wszystkie zdobyte w podstawce i pozostałych rozszerzeniach przedmioty zostają przeniesione do skrytki, całą rozgrywkę rozpoczynamy zaś z jedną podstawową bronią. Eksplorując zakątki lokacji, oprócz młotów, toporów czy mieczy, możemy poszerzyć ekwipunek o sztylety i fiolki zawierające przydatne w walce mikstury. Istotnym elementem, o którym należy pamiętać, jest to, że bronie w Hellraidzie są jednorazowe, zatem konieczne jest zaopatrzenie się w pokaźny arsenał, gdyż zniszczony rynsztunek można jedynie przerobić na monety.
Jak zatem wygląda rozgrywka? Naszym zadaniem jest zebranie trzech Kamieni Clavis, które umożliwią ponowne otwarcie portalu i powrót do Wieży. Jednakże czym byłaby próba ucieczki bez istot próbujących za wszelką cenę przeszkodzić bohaterowi w dotarciu do skarbca będącego wrotami do Harranu? W czeluściach lochów czają się liczni przeciwnicy będący pierwszym zawodem, jaki spotkał mnie po odpaleniu Hellraida. Materiały promocyjne sugerowały, że na naszej drodze napotkamy zupełnie nowych wrogów, takich jak uzbrojone w miecze i kolczugi szkielety. Niestety, stanowią oni zaledwie mały wycinek oponentów, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć. Duża część przeciwników to dobrze znani z Dying Lighta zarażeni poddani jedynie małemu liftingowi graficznemu. Wśród „zakamuflowanych” umarłych znajdują się zakażeni, wirale oraz mutanci, których wykorzystanie w dodatku wygląda mi na lekkie pójście na łatwiznę. Uczucie to spotęgowało odnalezienie zrzutów z pierwotnej wersji slashera, na których zaprezentowano mających pojawić się w Hellraidzie wrogów. Chyba większość z was, myśląc o piekielnych sługach, wyobraża sobie rogate demony przypominające kozły, a nie o zombiepodobne kreatury z przyłbicą osadzoną na głowie dla niepoznaki. Oczywiście, należy oddać twórcom sprawiedliwość, że oprócz niespodziewanie wyłaniających się z portali szkieletów dzierżących miecze w grze pojawiają się również te posługujące się ogniem lub piorunami.
Sam system walki nie różni się od tego znanego wszystkim z podstawowej wersji gry. W pojedynkach z oponentami możliwe jest wykorzystywanie wszystkich wyuczonych wcześniej umiejętności i parkourowych sztuczek. Cały haczyk polega na tym, że lokacja nie do końca jest do tego przystosowana. Wiadomym jest, iż pierwotny projekt gry nie skupiał się na wspinaczce po ścianach, a na pruciu przed siebie z ciężkim toporem i odcinaniu kończyn przeciwników, ale chcąc dokonać mariażu obydwu projektów, uważam, że podwieszenie kilku belek pod sufitem oraz dodanie wypustek w ścianach ułatwiających wspinaczkę to trochę za mało, zwłaszcza że te służą głównie do odnajdywania sekretnych pomieszczeń. Na całej mapie rozsiano sześć takich lokacji, w których ukryto sakwy z monetami, broń oraz lecznicze mikstury. Tajemnice są zdecydowanie jednym z jaśniejszych punktów Hellraida ze względu na konieczność dokładnej eksploracji wszystkich komnat i lochów. Reszta rozgrywki polega na przeczesywaniu kolejnych pięter Wieży Ba’ala, otwierając przejścia przy pomocy widocznych na pierwszy rzut oka dźwigni oraz kapliczek, dlatego uważam tajemnice za odświeżający, pozwalający oderwać się od monotonii element produkcji.
Monotonny to chyba najlepszy przymiotnik, jakim mogłabym określić rozgrywkę w Hellraidzie. Przebywając w Wieży Ba’ala, po pewnym czasie w nawyk wchodzi nam prosty schemat: dźwignia, wrogowie, kapliczka, wrogowie – i tak przez cały czas. Dodatek pozbawiony jest nie tylko elementów zaskoczenia, ale również fabuły. Przeczytawszy zamieszony na oficjalnej stronie opis produkcji, który obiecuje zadania specjalne, czuję się po prostu zawiedziona. Twórcy z Techlandu zapewniają, że z biegiem czasu zawartość DLC będzie uzupełniana o nowe elementy, jednak obawiam się, że obecny stan produkcji może odstraszyć wielu wielbicieli serii od ponownego sięgnięcia po tytuł. Wystarczy spojrzeć na opinie zamieszczone na Steamie – w momencie pisania recenzji jedynie 34% graczy poleca wypróbowanie dodatku. Nie spodziewałam się po Hellraidzie czegoś tak obszernego, jak The Following, który pomimo ciężkostrawnych bohaterów i naciąganej fabuły oferował interesujące elementy rozgrywki*, jednak długość gry pozostawiła po sobie duży niedosyt. Całą Wieżę Ba’ala można ukończyć w trakcie godziny z małym hakiem, przy szukaniu tajemnic i ukrytych zwojów czas ten przedłuży się zaś do dwóch godzin. Co wytrwalsi, chcący zdobyć trofeum Piekielna szybkość, mogą pokusić się o próbę przejścia gry w mniej niż trzydzieści minut, co przy dobrym zaopatrzeniu w broń miotaną wydaje się być jak najbardziej wykonalne.
Wśród przyjemnych aspektów oferowanych przez Hellraid mogę wymienić oprawę graficzną produkcji oraz zaprojektowanie poziomów, które świetnie oddają klimat mrocznego zamku pełnego nieoświetlonych zakamarków i narzędzi tortur. Cała atmosfera okraszona jest dodatkowo świetnie dopasowaną ścieżką dźwiękową kojarzącą się co nieco ze starymi horrorami. Dużym plusem jest również broń, po którą można sięgnąć również po powrocie do Harranu. Należy jednak pamiętać, że by móc z niej korzystać, trzeba wcześniej wykupić ją za monety porozmieszczane w sakwach i skrzyniach. Najprzyjemniejszym elementem rozgrywki jest jednak tryb współpracy umożliwiający wspólne przeczesywanie Wieży Ba’ala wraz z trzema innymi graczami. Co istotne, w trakcie rozgrywki możemy umrzeć jedynie dwa razy, gdyż po trzeciej śmierci z powrotem trafiamy do lobby, pozbawieni wszystkich zebranych wcześniej przedmiotów. Ta sama zasada dotyczy trybu kooperacyjnego, jednakże trzy życia rozdysponowane są na wszystkich graczy biorących udział w rozgrywce.
* Kto nie czerpał radości z rozjeżdżania zakażonych łazikiem, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Gdybym miała podsumować całość Hellraida przy użyciu jednego przysłowia, zdecydowanie byłoby to: „Co za dużo, to niezdrowo”. Doceniam chęć wskrzeszenia starej marki oraz fakt, że twórcy wciąż planują wsparcie dla pięcioletniej produkcji, jednak czasami trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć „dość” i po prostu odpuścić. Mam wrażenie, iż Techland potraktował porzucony projekt jak stary, nieużywany przedmiot, który jednak szkoda jest wyrzucić, więc wciska się go komuś w ramach prezentu. Jedyną różniącą pomiędzy podarunkiem a Hellraidem jest jednak to, że ten pierwszy otrzymujemy za darmo, drugi zaś nabędziemy na Steamie za niecałe 35 zł. Jak już wcześniej wspominałam, twórcy obiecują, że we wrześniu „Hellraid zostanie wzbogacony o darmowe treści, w tym nowe rangi, uzbrojenie, notatki opisujące historię świata i system zadań specjalnych”. Możliwe więc, że wraz z aktualizacją zmieni się moje zdanie na temat świeżo wydanego dodatku, choć obecnie czuję jedynie niedosyt i zawód, zwłaszcza że jako samodzielna produkcja Hellraid mógłby wywołać niemałe zamieszanie wśród fanów slasherów.