Każdy chociaż raz doznał tego uczucia nieopisanej wręcz irytacji, kiedy maszyna przestała działać. Bądź działała, tylko nie tak, jakbyśmy tego chcieli. Natchnęła mnie wtedy myśl, że przejawem złośliwości rzeczy martwych jest nie tylko nadepnięcie gołą stopą (bądź w skarpetce!) na niepozornie leżący klocek lego, ale także wszelkiego rodzaju sztuczna inteligencja, która czasami bywa bardzo przewrotna.
Flagowym przykładem tego typu jest chociażby afera z botem Microsoftu Tay, który po krótkim czasie na portalu Twitter stał się czołowym reprezentantem idei rasistowskich, szowinistycznych i innych tego rodzaju. A raczej reprezentantką. Sztuczna inteligencja poprzez zastosowanie odpowiednich algorytmów analizowała wypowiedzi i teksty, na które się natknęła na portalu, by móc uczyć się, jak się zachowywać bardziej ludzko. Sam bot posiadał API (inaczej interfejs programowania aplikacji) i miał za zadanie analizę dostępnych danych, a co SI z tym zrobiła, dane nam było zobaczyć w 2016 roku. Oczywiście, takie zachowanie bota nie było zamierzone. Wszystko nastąpiło dzięki uczeniu maszynowemu i próbie polepszenia kontaktów między człowiekiem a maszyną poprzez lepsze rozumienie rozmów i interakcji internautów. Bot kreowany na nastolatkę ostatecznie został wyłączony bardzo szybko. Cóż, nawet maszyny przeżywają okres nastoletniego buntu.
Zapędy rasistowskie wykazał nie tylko bot Microsoftu, ale również algorytmy Amazona. Chodzi tu o motyw udostępnienia usługi Prime, i decyzji, w których regionach aktywować tę usługę. Algorytmy uznały, że najlepszym wyborem będzie udostępnienie tej usługi tylko dla tzw. białych dzielnic z pominięciem tych okolic, w których większość stanowiły mniejszości etniczno – rasowe.
Jak to się mawia, diabeł tkwi w szczegółach. Pod temat złośliwych SI moim zdaniem podpada również motyw tworzenia filmów deepfake’owych. Mowa tu o przypadku z 2017 roku ze Scarlett Johansson, Gal Gadot i innymi aktorkami, odnośnie afery dotyczącej ich rzekomego udziału w filmach z branży pornograficznej. A raczej udziałem ich twarzy, które zagościły w filmach wiadomej treści. Niekoniecznie za ich zgodą (aktorek rzecz jasna). Wszystko za sprawą dosyć niesmacznie wykorzystanej sztucznej inteligencji, której użyto do wklejenia wizerunku danych osób do wyżej wymienionego rodzaju filmów. SI była w stanie to zrobić po analizie kilu tysięcy zdjęć ww. kobiet. Co prawda, jest to nadal program, który w swojej naturze dopuszcza tzw. margines błędu, więc i w tym wypadku odwzorowania twarzy nie były idealne. Można było dopatrzeć się pewnych anomalii w twarzach wyżej wspomnianych celebrytek. Co jest przerażające i fascynujące jednocześnie.
Rozwój techniki ciągnie za sobą różne konsekwencje. Pomijając te drobne przykłady złośliwości oprogramowania, sama dziedzina sztucznej inteligencji jest bardzo przydatna. Pomimo nerwów, jakie odczuwamy gdy zatnie nam się aplikacja na telefonie bądź komputerze, SI ułatwia nam życie tak dobrze, jak to tylko jest możliwie. Co nie zmienia faktu, że tak, technologia może wkurzać.