ZALETY
- cztery rasy (dochodzi piąta), każda z inną zdolnością specjalną
- duch gier typu RISK jest mocny w tym tytule
- przyzwoite i zbalansowane AI
- grafika!
- tryb hot seat
- dynamika gry
- niska cena
WADY
- jest hot seat, ale brak multi
- różnice między rasami tylko w mocy specjalnej (z drugiej strony, perfekcyjny balans)
- fabuła jest zbyt miałka
- kilka mniejszych bugów :(
- tutorial kiepsko wyjaśnia od czego zależy ilość ruchów na turę
Wydana przez polskie studio Eremite Games, gra Shattered Plane, nawiązująca do słowiańskiej mitologii, oferująca szybki i łatwy gameplay jest turówką na urządzenia mobilne. Na pierwszy rzut oka przypomina ona wspomnianego w tytule RISKa i w moim odczuciu ta diagnoza jest bardzo trafna. Ale czy to wystarczające cechy, aby podbić rynek iOSów i Androidów? Postaram się odpowiedzieć na to w tej recenzji.
Shattered Plane jest pod wszelkimi możliwościami grą w pełni mobilną. Ma ona zapewniać szybki relaks, lekkie wytężenie umysłu, czy zabić czas spędzony w Lidlu w soboty. Prosta, nie wymagająca fabuła (w sumie całkiem fajnie, że w ogóle jest, ale o tym później), podstawy których każdy nauczy się w 2 minuty oraz potyczki trwające do maksymalnie 15 minut. Dlaczego w ogóle wybierać ten produkt, gdy mamy tak wiele innych, do tego darmowych? Muszę przyznać, że jest kilka ciekawych elementów, które przyciągnęły moją uwagę. Ale po kolei, trzeba jakoś to uporządkować, zacznijmy od…
Grafiki. Moim zdaniem, jest to olbrzymi atut tej gry. Zarówno menu, jak i wygląd po rozpoczęciu rozgrywki od razu złapał moją uwagę. Nie chodzi o sam fakt tego, że jest dobra jak na mobilkę, chociaż jest. Prostota, wszystko wyraźnie widać, każdy element zachowuje swoje walory przy różnych ustawieniach kamery i wszystko łatwo idzie rozpoznać. Efekty graficzne także cieszą oko, pasują do tego, co dzieje się na mapie. Chociaż efekt walki mógłby jakoś się skalować względem tego, jak liczne oddziały się ze sobą ścierają. Na koniec dodajmy, że wszystko działa płynnie, brak dziwnych skoków czy błędów w teksturach. To wszystko sprawia, że mamy wszystko, czego potrzeba od strategicznej gry mobilnej, nic nie atakuje nas jaskrawymi kolorami, a my jednym zerknięciem możemy określić, gdzie jest rzeka, wrogie wojsko i wioski. To pozwala nam zaplanować odpowiednio taktykę.
Ale nie samą grafiką człowiek żyje i raczej nikt z jej powodu nie wybiera gry mobilnej. Przejdźmy zatem do mięska, jak wygląda gameplay? Jeśli ktoś zna mechanikę standardowego RISKa, to powinien zauważyć pewne podobieństwa. Podobnie z graczami starego, dobrego Wesnoth. Mamy klasyczny układ tur, gdzie w ciągu jednej tury mamy określoną ilość ruchów. Na mapie rozmieszczone są wioski, które co każdy skok klepsydry zasypią nas nowym materiałem do mielonki na linii frontu. Łatwo zatem wywnioskować, że to o nie toczy się główne boje, a na każdej mapce możemy mieć aż 4 graczy. Jak wyglądają takie potyczki? Raczej minimalistycznie, dwa pionki z cyferkami walną się czołami i jeden zniknie w ładnym wybuchu, a drugi radośnie zostanie na placu boju. Głębiej? Nas, jako strategów interesują dwie liczby przy jednostkach, to jest stan liczebny armii (maksymalnie 99 jednostek) oraz jej morale (chyba także maksymalnie 99). Nie rozgryzłem dokładnie, jak to się przekłada na liczby, ale mechanika ewidentnie zastępuje kostki znane z planszy do RISK. W grupę 99 wilkołaków z 10 morale można spokojnie ciepnąć naszą ekipę 90 ludzi z 80 morale i wygrać starcie.
Na początku rozgrywki niefabularnej musimy dokonać wyboru, kim chcemy dzisiaj skopać tyłki naszemu wrogowi. Fajnie, że mamy wybór, nawet całkiem spory jak na tego typu grę mobilną, bo aż 4 różne frakcje (najnowszy update dodaje dodatkową frakcję!). Każda z nich różni się kolorem (zdziwieni?), modelami jednostek (są ładne i łatwo je rozróżnić, zatem osoby z daltonizmem dadzą radę), przyjemnym artem przy wyborze oraz mocą specjalną. Chwila o tym ostatnim, zanim trochę ponarzekam. Naszą moc ładujemy poprzez zajmowanie terenu, każdy zajęty hex naładuje nam pasek mocy. W mocach mamy do wyboru dodatkowych rekrutów z wiosek, stałe wzmocnienie rekrutacji w jednej wiosce, natychmiastowe zabicie jednostki wroga, czy kradzież morale. Ciekawie to rozplanowano, wprowadzają one nieco więcej myślenia i możliwości uratowania beznadziejnych sytuacji. Lub dostania w twarz z liścia, bo AI potrafi bardzo dobrze użyć swojej mocy.
Teraz czas na psioczenie. Czemu tylko tyle? Chciałoby się widzieć jakieś dodatkowe różnice między frakcjami niż tylko moc specjalna. Ja wiem, że standardowy model takiej rozgrywki stawia na maksymalną prostotę i balans, ale czemu moje wilkołaki niczym się nie różnią od nieumarłych? To nawet nie musi być dużo, na szybko można wymyślić mniejszy wpływ morale na zdechlaków, wilkołaki trochę lepiej walczą w lasach, ludzie nie mają kary do ruchu przez wodę, a kamienni panowie mogliby przeleźć przez góry. To tak na szybko, a pewno dałoby się wymyślić coś lepszego. Wiadomo, ktoś pochwali grę za to, że właśnie nie ma tych elementów, ale mnie tego brakuje.
Wróćmy teraz z mechaniki gry do menu. Gra oferuje nam całkiem sporo trybów rozgrywki, chociaż brakuje jednego, moim zdaniem najważniejszego. Możemy wskoczyć do powiedzmy szczerze, kiepsko napisanej fabuły, przejść do trybu rankingowego albo zagrać ze znajomymi w trybie hot seat. A teraz wszystko po kolei, fabuła jest, bo jest. Mam wrażenie, że ktoś miał jakiś pomysł, ale nie wiedział jak go przedstawić w takiej formie rozgrywki. Ostatecznie mamy po prostu sfabularyzowane potyczki z kilkoma skryptami (to akurat całkiem fajnie urozmaica grę) z boskim konfliktem i ludźmi w tle. O co w niej chodzi? Nie bardzo wiemy, wilkołaki gonią ludzi, ci odpływają statkiem i wilkołaki ich gonią dalej i gonią. Potem gonią jeszcze trochę. I nagle koniec, proszę czekać na następne misje. Serio? Czemu ich gonią? Co się dzieje? Dlaczego robię to, co robię? Można by to nieco rozbudować, lepiej opisać, zatrudnić pisarza za kilo marchwi. Jako że kampania to niedawny dodatek, mam nadzieję, że w przyszłości ten aspekt zostanie ulepszony i wydłużony. Dalej mamy ranking, różne zadania do wykonania na czas. Fajny motyw, przy okazji mogłem zobaczyć, że ktoś faktycznie w to gra i wykręca jakieś dzikie rekordy. Ranking się zmienia i jest w miarę żywo. Na koniec hot seat… Właśnie. Bardzo szanuję za wstawienie gorących krzeseł, ale gdzie do kroćset jest tryb multi, ja się pytam?! Toż to aż się prosi o możliwość grania zdalnie. Samo granie na zmianę jest fajne, zagrałem z kumplem i dziewczyną. Nikt nie usnął z nudów ani nie wywalił mi telefonu za okno więc sukces. To w sumie tyle na ten temat.
Skoro przed chwilą zakończyłem przedstawienie trybu do gry wspólnej, jak wygląda proces nauki? Gdzieś wyżej było napisane, że jest łatwy, ale co to znaczy? Ano mamy samouczek, który omawia wszystkie najważniejsze kwestie… Poza jedną. Liczba ruchów na turę to niejako zagadka. Trudna ona nie jest, da się to wyliczyć po kilkunastu potyczkach, jednak nie wiemy, czy w następnej turze poruszymy się 4 razy, czy 5? Niby nic, ale jednak warto by walnąć w samouczku wielką strzałkę i dopisek, kiedy to rośnie. Poza tym mankamentem reszta samouczka jest przyzwoita, szybko wyjaśnia jak się poruszać, zdobywać wojsko i wygrywać starcia. Mamy wszystko, czego potrzeba do skoczenia w wir rozgrywki i nie musimy się zastanawiać nad swoimi turami dłużej, niż to konieczne.
Jeszcze taka jedna szpila, ostatnia na tą recenzję. Mianowicie bugi. Robale. Kurcze, ja wiem, naprawi się. I tu, chłopakom oraz paniom (mam nadzieję, że są parytety!) z Eremite Games trzeba oddać pokłon, uwijają się jak mrówki aby błędy ponaprawiać, odpowiedź na swój problem uzyskałem w 8 godzin (no i został on rozwiązany). Ale jak mi nie działa funkcja, która działa na telefonie obok to… Irytuję się, no. Do tego okazjonalne zwieszenie się gry, lub crash, gdy próbuje się wykonać za dużo akcji w krótkim okresie czasu. Przynajmniej gra jest szybka i postępy w kampanii zapisywane są na bieżąco, zatem nigdy nie straciłem więcej niż kilkanaście sekund gry.
Wypadałoby także opisać w jakiś sposób muzykę, ale mówiąc szczerze, to nie zwróciłem na nią szczególnej uwagi. Nie to, żeby była zła. Jest dobra jako tło, nikt nie zgarnie za nią nagród, ale nie przeszkadza i pasuje do oprawy wizualnej. Chociaż przyznam się, że jest tłem tak bardzo, że musiałem odpalić ponownie grę, aby stwierdzić, czy muzyka w ogóle istnieje. Trochę lepiej wychodzą dźwięki w czasie gry, zderzenia pionków i sygnał naszej tury spełniają swoje zadanie i nie męczą kakofonią nagłych i gwałtownych wybuchów. Osobiście, całość muzyki oceniłbym na taki mały plusik.
A moje, takie prywatne, odczucia? Grało mi się naprawdę przyjemnie. Czas spędzony na gorących krzesłach w 3 osoby także wspominam jako udany. Poza mankamentami wymienionymi powyżej jest to produkcja, która ma potencjał na rozwój w stronę fabularnej strategii, jeśli tylko poprawią wymienione grzechy w prowadzeniu narracji. Pod względem reszty trybów, jest to pełnoprawny ukończony tytuł dla fanów turówek i klonów RISK. Należy także pamiętać, że jest to gra mobilna, a takie rządzą się pewnymi własnymi prawami, których jeszcze nie da się przeskoczyć. Dodam tylko, że mamy całkowity brak mikrotranskacji i reklam, ale co się dziwić, tytuł w końcu jest płatny (coś koło 10 złotych). Dla chętnych link do strony gry.
Dzyń! Podsumowanie! Gra przyjemna do godziny, dalej może już nieco nużyć. Dynamiczna rozgrywka, brak przestojów na tury przeciwników, AI nie gra głupio. Produkcja cały czas się rozwija, dla niektórych może to być minus, ale z drugiej strony, lepiej się rozwijać niż leżeć odłogiem. Drobne niedociągnięcia, czasem postraszy bugiem (ile to zależne od kodu gry, a ile od modeli telefonów, tego nie dowie się nikt). Można kupić, aby pograć ze znajomymi w pociągu czy pomiędzy zajęciami. Werdykt: Polecam dla fanów strategii turowych.