Nie chcę nawet myśleć o tym, gdzie skończyłaby się sinusoida zadowolenia fanów, gdyby poniższe plotki okazały się choć w kilku procentach prawdziwe.
Że tegoroczny BlizzCon to niewypał, każdy już chyba wie (a przynajmniej z pewnością tak myśli). Diablo Immortal – najnowszy, niesławny już syn Blizzarda, będący mobilną odsłoną hack’n’slasha, którego pokochały miliony, wprawił fanów i branżę w prawdziwą lawinę hejtu i pogróżek oraz (prawdopodobnie chwilowo) pogrążył w dużej części opinię publiczną zamieci. Ale co jeżeli można było tego uniknąć? Co w przypadku, gdy jedno zbłąkane zdanie mogło obrócić wymiar konferencji o 180 stopni? Czy może jednak kontrowersyjne zwrócenie oczu w stronę Blizzarda (chociaż czy była taka potrzeba?) było zamierzone? Ale w jakim celu?
Dokładnie w jakim celu – nie wiadomo, bowiem równanie składające się z autorskiej imprezy, ogromnych nadziei pokładanych w Blizzardzie i ogłoszenia na niej jedynie „marnej” gry mobilnej rozwiąże z łatwością każdy przedszkolak. Okazuje się jednak, że jest składnik, o którym rozwiązujący mogli nie wiedzieć, ale właśnie się dowiedzieli. Źródła serwisu Kotaku donoszą, że 2 domniemanych pracowników Blizzarda twierdzi, że (pętla?) na pokazie miało zostać ujawnione Diablo 4, ale wycofano je w ostatniej chwili. Decyzja miała wynikać z bardzo wczesnego etapu produkcji, w którym znajduje się D4, co wynika natomiast z parokrotnego przeprojektowywania samej gry. No cóż, słowo się rzekło i nawet taka wiadomość nie naprawi już zbombardowanych, merytorycznych pól uprawnych Zamieci. Blizzard ryzykuje jednak tym, że na ocalałe łany spadną kolejne pociski, przez dopuszczenie przez fanów możliwości nagłego pojawienia się dziwnie przypadkowego wycieku.
Jeżeli spojrzeć na całe zajście z drugiej strony – Diablo 4 obok gry mobilnej w dzielonym uniwersum jak najbardziej miałoby sens. W końcu Bethesda pokazała swoje TES: Blades obok pełnoprawnej odsłony The Elder Scrolls VI, a i Fallout w przeszłości stosował podobne zagrania. Naturalny porządek nie sprzyja jednak Blizzardowi, który albo sam popełnił gafę, albo śmieje się teraz gdzieś cicho w kąciku, ze swojego sprytnego zagrania. Oby tylko ktoś odnalazł rozsądne jego wyjaśnienie.
A Wy? Jak zapatrujecie się na upadek giganta i (pośrednie) przyznanie się do błędu? Frywolny hit zmieniający postać rzeczy, czy wciśnięty za pomocą przekrętu kit?