Nintendo nigdy nie stroniło od artystycznych zapędów wśród swoich gier i urządzeń i nader często Japończykom zdarza im się pokazać coś, nad czym każdy nerd starci porządną nadprodukcję śliny. Nawet jeżeli jeszcze nie ma informacji na temat premiery danych edycji na rynku zachodnim.
Tę kwestię skwituję szybko – taka możliwość jest i to nawet wielce prawdopodobna, ale jeszcze oficjalnie nie potwierdzona. Sednem sprawy jest natomiast sam towar eksportowy. 3 nowe wcielenia znanej konsoli Nintendo – 2DS XL, a w zasadzie jego wersja New (różniąca się od podstawowej dodatkowym niby-analogiem i lepszymi osiągami) to wyniki, prawdopodobnie, uwielbienia Minecraftowego, ikonicznego miniona, nałogowego trzaskania okrążeń w 3DS-owej odsłonie Mario Kart oraz odwiedzin czyjegoś podwóreczka w Animal Crossing. Lub po prostu kolaboracji z Microsoftem (właścicielem Mojang’a) (!) i popularności wymienionych tytułów.
W pierwszym przypadku otrzymujemy wykrzywioną, trójwymiarową twarz Creeper’a z Minecrafta, kierującą swój grymas z perspektywy face-plate’a konsoli. Ta wersja prezentuje się tak:
Współpraca Nintendo i Microsoftu kwitnie – od software’u (crossplay) giganci gładko przechodzą do hardware’u, co bardzo dobrze wróżn przyszłości dwójki dość różnych kolaborantów, a ogólnie rzecz biorąc, konkurentów.
Wersja druga podchodzi pod pierwotną koncepcję design’u New 2DS XL, ale wyróżnia się dobraną kolorystyką. Będzie sprzedawana w zestawie razem z reprezentowaną grą, a paczka prezentuje się tak:
Natomiast trzecia, chyba najbardziej efektowna wersja, może pochwalić się przepięknym, szczegółowo wyrzeźbionym face-plate’am, któremu nie można odmówić uroku. Również to wcielenie będzie sprzedawane w zestawie z grą – preinstalowaną, zaktualizowaną pod najnowsze amiibo Animal Crossing: New Leaf.
Konsole trafią na japoński rynek jeszcze w lecie tego roku. Mamy szczere nadzieje, że nam przyjdzie przynajmniej na nie poczekać na własnym podwórku.