Po pierwszym pełnoprawnym trailerze produkcji oraz potwierdzeniu perspektywy, z której będziemy postrzegać cały cyberpunkowy świat i prezentacji gry tylko dla wtajemniczonych, przyszła pora na szczegóły dotyczące niektórych decyzji deweloperów, które będą miały wpływ na ogólny obraz świata widzianego oczami odbiorcy. CD Projekt Red wyjaśnia, dlaczego realistycznie odwzorowana nagość jest tak ważna w kreacji Cyberpunk’a 2077.
Odpowiedzi uzyskał serwis Polygon, dzięki przeprowadzonemu krótkiemu wywiadowi z członkiem zarządku CDP Red – Adamem Badowskim. Dziennikarze obecni podczas zamkniętej dla oczu publiki prezentacji gry, przyuważywszy pikselową cenzurę na intymnych częściach ciała komputerowych postaci, co wywołało znamienite parsknięcia wśród pozostałych oglądających, postanowili zadać kilka stosownych pytań twórcom i, trzeba przyznać, trafili w sedno sprawy – otrzymali bowiem bardzo konkretne odpowiedzi.
Adam Badowski już na początku zaznaczył, że zabieg ten miał na celu skupienie uwagi widzów na elementach gry nie zahaczających o kontrowersję. Pozwoliło to zebranie oczu oraz myśli wokół tego co naprawdę powinno było się liczyć w tamtym konkretnym momencie – zamyśle samej gry, jej przedstawieniu i egzekucji mechanizmów. Jak zaznacza deweloper – w nagości nie ma nic specjalnego i, oprócz tego, że gra nie będzie stroniła od całej jej okazałości, w Cyberpunku 2077 spełni specjalną, należną, oprócz oczywistej, rolę.
Sacrum i profanum – tymi słowami posłużył się wypowiadający, by określić transhumanistyczne pobudki kierujące ludźmi w ponurej przyszłości. Rezygnacja z pierwszego, czyli z czystości i naturalności ciała ludzkiego, doprowadziła do masowej skali rozrostu tego drugiego – zanieczyszczenia boskiej świątyni cielesności ludzką technologią i utopijnej wręcz wizji zatracenia się w zabawie w boga. Demo pokazywało to nader obrazowo – porwana dziewczyna, którą odnajduje główna bohaterka, spoczywa naga i nieprzytomna w wannie pełnej lodu. Gdyby nie interwencja protagonistki, ciało ofiary zostałoby poćwiartowane, a mięso oddzielone od cennych, widocznych rozszerzeń cybernetycznych, które z pewnością trafiłyby następnie na czarny rynek części zamiennych dla człowieka, przeżywający w świecie Cyberpunk’a prawdziwy renesans. Widać zatem, że człowiek i stwórca zawsze pozostaną kwestią oddzielną i naśladowcze dzieło tego pierwszego prędzej czy później spowoduje mniejszą lub większą katastrofę na którymś ze szczebli rozwoju. Właśnie w tego typu kwestiach nagość „zanieczyszczonych” ciał, cybernetyczny naturalizm oraz przepych rozszerzeń mają pokazać, że technologia w ingerencji w człowieczeństwo zawsze powinna mieć jakieś granice. Lustrzany problem poruszało klasyczne anime Ghost in the Shell, do czego zresztą Badowski się odniósł – „Gdzie jest sacrum, a gdzie profanum, w świecie, w którym z łatwością możesz zmodyfikować siebie do takiego stopnia, że to czyni Cię zupełnie inną osobą? To jeden z najważniejszych tematów dla cyberpunk’a, jako dla gatunku”. I wygląda na to, że również dla Cyberpunka 2077, jako gry.
Tak jak zostało powiedziane – to tylko jeden z problemów świata przedstawionego gry. Najnowsza produkcja CD Projekt Red z pewnością postara się poruszyć ich dużo więcej – bowiem świat, w którym zostanie osadzona stwarza, wspaniałą wręcz do tego, sposobność. Czy Cyberpunk 2077 wyniesie dylematy moralne na nowe wyżyny? Taką mam nadzieję i za CD Projekt Red mocno trzymam kciuki, by znów poruszyli ziemią w gatunku i wywarli wpływ również poza nim. Całą relację Polygonu przeczytacie pod tym adresem.
Kolejne informacje na temat gry, której przygląda się cały świat, mają pojawić się dopiero na tegorocznym Gamescomie, rozpoczynającym się 21 sierpnia.