Co kilka miesięcy świat gamedevu wstrząsa fala jednego z najpopularniejszych „dżemów” – Ludum Dare. Jak w hipnozie tysiące pasjonatów tworzenia gier, zamykają się w swoich domowych zaciszach, zbierają w grupy, odrywają się od codziennych zajęć by podjąć się tak trudnego, co kreatywnego zadania: stworzyć grę w weekend.
Świat gier to olbrzymia machina zarabiająca grube miliony. To przecież oczywiste, że tam gdzie pieniądze, są i korporacyjne wyścigi szczurów, marketingowe nakręcacze uwagi, a także wiele innych mniej lub bardziej „fair” mechanizmów. Gry Triple-A (wysokobudżetowe produkcje tworzone przez największe studia na świecie) są jedynie procentem całej rocznej produkcji tytułów rozrywki multimedialnej. Prawda jest jednak oczywista: świat gier małymi tytułami stoi! Mobilne, indie, edukacyjne – rodzajów jest mnóstwo. Jednakże wszem i wobec oświadczę, że takiej kopalni kreatywności, pracowitości oraz zewsząd wylewającej się pasji do naszego kochanego gatunku gier komputerowych są właśnie game jamy.
Gwoli ścisłości, game jamy, to imprezy zrzeszające pasjonatów tworzenia gier, by w określonym czasie i na określony temat, stworzyć działającą grę. Jamy przeważnie trwają maksymalnie kilka dni, a temat pracy poznaje się przeważnie dopiero na samym starcie imprezy. Ludum Dare jest jednym z najpopularniejszych, a zarazem największych sieciowych Jamów. Odbywa się raz na cztery miesiące, a jedyne co trzeba zrobić, to zarejestrować się na oficjalnej stronie, zapisać się na nadchodzący event i cierpliwie czekać na imprezę. Zabawa zaczyna się już tydzień przed startem, gdzie następują serie głosowań na tematy. Oficjalne głosowanie na temat przewodni dżemu ma miejsce w czwartek, a ogłoszenie tematu przewodniego (to najbardziej ekscytujący moment) następuje w sobotę o 3 rano czasu polskiego (impreza ma swoje korzenie w Stanach, dlatego też różnica czasowa jest znaczna).
Poza pisarskimi przygodami, zajmuję się zawodowo dźwiękiem w grach, więc na Ludum Dare obecny jestem również jako twórca. W tym roku nasza ekipa twórcza liczyła 7 osób. Tuż przed ogłoszeniem tematu, zebraliśmy się by omówić wszystkie dostępne propozycje, podsunąć jakieś pomysły na grę. Nauczeni doświadczeniem (sam startuję w LD już 4 raz) przygotowaliśmy potencjalne pomysły na każdy temat podany w finałowej rundzie głosowania. Pozwala to zaoszczędzić masę czasu, którego przecież mamy bardzo mało. Nasza ekipa składała się z bardzo doświadczonego programisty, a także świetnego game-designera(osoby tworzącej pomysły na grę, a także nadzorującej pracę zespołu) Kornela, sztabu programistów… oraz mojej skromnej osoby, która jednocześnie tworzyła oprawę audio, a także grafikę (kiedy okazało się, że nie mamy w ekipie żadnego grafika, spanikowaliśmy… wszyscy). Temat 41 edycji Ludum Dare głosił: 2 niezgodne gatunki gier połączone w jeden (Combine 2 Incompatible Genres). W sobotni poranek, po prawie dwu godzinnym zebraniu, wybraliśmy połączenie gier typu Match-3 (puzzle bubble itp.) z shooterem. Niekonwencjonalny gameplay w połączeniu z równie niekonwencjonalną (ekhm… to po prostu sztuka), zabawną grafiką dało tytuł z którego jestem szczerze zadowolony.
Nie chełpiąc się, ani tym bardziej chwaląc, mogę powiedzieć, że moja ekipa stanęła na wysokości zadania w 120%. Zarwanie prawie trzech nocek, poprawianie błędów i bugów trapiących grę, nietuzinkowe pomysły i zastosowanie silnika Unity sprawiło, że po 72 godzinach nasz tytuł był gotowy do publikacji. Można zadać sobie pytanie, czy imprezy typu game jam są komuś w ogóle potrzebne? Gry są w dużej mierze bardzo proste, często odstraszają wizualnie, gameplayowo. Do tego ktoś poświęca weekend na mozolne dłubanie w tytule, który w zasadzie zginie tuż po imprezie i nikt nie będzie w niego grał. Profitów z tego typu imprez jednak jest tak dużo, że pasjonaci tworzenia gier tysiącami walą drzwiami i oknami (wirtualnymi) na dżemy. W tegorocznej edycji w dwóch kategoriach zaprezentowano ponad 3100 gier. Jeszcze raz powtórzę : 3100 GIER. Co z tego mają twórcy? Można wspomnieć dla przykładu o grze, która odniosła ogromny sukces, a narodziła się właśnie na imprezie game jam’owej. Mowa tu o Superhot – tytule, który dosłownie zatrząsł gatunkiem pierwszoosobowych strzelanek. Nikt nie broni twórcom dalszej pracy nad dżemowymi tytułami. Najważniejszym profitem jest jednak doświadczenie. Doświadczenie, premiowane w świecie gamedev’owym jak nic innego.
W połowie kwietnia, w krakowskim parku technologicznym miała miejsce kolejna edycja Game Academy – serii warsztatów dla młodych twórców gier komputerowych. Nika Darowska – specjalista w dziale HR studia 11Bit Studios (znanego min. z wydanego niedawno FrostPunka) przeprowadzała wykład o tym, co trzeba zrobić, by dostać wymarzoną pracę w branży gier. Na bardzo wysokim miejscu postawiła udział właśnie w game jamach, jako jeden z najważniejszych sposobów na szybkie nabranie doświadczenia, a także na pokazanie swoich umiejętności w tworzeniu materiałów do gry. Nie ma lepszego i szybszego sposobu na dopisanie do swojego portfolio tytułu, niż udział w game jamie.
Jeśli dysponujecie chwilą wolnego czasu, kochacie przy okazji grać w gry komputerowe oraz nie straszne Wam są indyki – serdecznie zapraszam TUTAJ. Na tej stronie znajdują sie wszystkie gry (do pobrania za darmo z linków umieszczonych w podstronach) z tegorocznej edycji Ludum Dare. Tytuły pokręcone, niekonwencjonalne, zabawne, czasami toporne. Wszystkie jednak łączy jedno – miłość do tworzenia multimedialnej rozrywki (oraz tony kawy i nieprzespane noce 🙂 ).