+ Niezła jakość dźwięku i mikrofonu w słuchawkach bezprzewodowych
+ Solidne wykonanie (metalowe elementy)
+ Oprogramowanie CUE
+ Headset bezprzewodowy
+ Regulacja
+ Atrakcyjny design
- Waga
- Zbyt szorstkie obszycia padów
- Brak jacka audio
- Taki sobie zasięg modułu bezprzewodowego
Corsair nieustannie raczy nas nowymi modelami swoich peryferiów, poprawiając niedociągnięcia, dodając nowe funkcje czy wodotryski. Dzisiaj przedstawiamy jeden z wyższych modeli headsetów serii Void – Void Pro RGB Wireless. Rozglądacie się za bezprzewodowymi słuchawkami z mikrofonem? Możliwe, że dobrze trafiliście!
Słuchawki:
Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
Impedancja: 32 omy przy 1 kHz
Czułość przy 1 kHz: 107 ± 3 dB
Przetworniki: 50mm
Łączność bezprzewodowa 2,4 GHz
Zasięg: 12 m
Podświetlenie RGB
Ładownie przez USB typu A
Waga: 390g
Dolby Surround 7.1
Mikrofon
Pasmo przenoszenia: 100 – 10 kHz
Czułość (@ 1 kHz): -38 ± 3 dB
Jednokierunkowy
Headset zapakowano w pudełko o klasycznym, Corsairowym designie i czarno-żółtej kolorystyce. Wewnątrz znajdziemy same słuchawki, kabel USB do ładowania headsetu, nadajnik radiowy na złączu USB oraz standardową makulaturę. Opakowanie ładnie prezentuje się na sklepowej półce, ale nie ma tutaj nic nadzwyczajnego. Na szczęście, interesują nas przede wszystkim słuchawki, a nie karton 😉
Pierwsze wrażenie po wyciągnięciu Voidów z pudełka – są ciężkie i mają metalowe elementy konstrukcyjne. Słuchawki wyposażono w gruby, sztywny pałąk wykonany z tworzywa ABS, z bardzo praktyczną regulacją szerokości po obu stronach i obszytą materiałem, miękką gąbkę. Nausznice połączone są z pałąkiem metalowym, solidnym elementem, który posiada możliwość obracania się o 90 stopni względem pałąka. Dzięki temu słuchawki można złożyć tak, by płasko leżały na biurku.
Pady wykonano z miękkiej gąbki posiadającej pamięć kształtu i obszyto tkaniną o grubym splocie. Moim zdaniem to świetny ruch, by stosować tkaninę zamiast taniej ekoskóry. Wciąż jednak jest to krok za padami welurowymi. Zewnętrzną część nausznic wykonano z połączenia matowego i błyszczącego tworzywa, na tle którego umieszczono podświetlane logo producenta. Sam błyszczący plastik wygląda znośnie… póki go nie dotkniemy. Niestety, dużo lepiej sprawdzałoby się tworzywo matowe, z którego nie będzie się dało odczytać naszych odcisków palców za każdym razem gdy je ubieramy lub ściągamy.
Na prawej słuchawce znajdziemy wszystkie elementy sterujące headsetem – na boku spore przyciski zasilania i mikrofonu, w dolnej części pokrętło regulacji głośności, diodę aktywności i port ładowania. Przycisk mikrofonu jest znacznie wyeksponowany, więc nie będzie problemów z pomyleniem go z zasilaniem. Ponadto przycisk zasilania działa jedynie, gdy go wciśniemy i przytrzymamy kilka sekund.
Ostatnim elementem headsetu jest mikrofon osadzony na sztywnym pałąku, który automatycznie wyłącza się gdy go podniesiemy i włącza się gdy jest opuszczony. W pierwszej chwili, pałąk mikrofonu sprawia wrażenie mało solidnego, pozbawionego regulacji, słabego elementu. Wykonano go jednak z elastycznego tworzywa, które możemy w pewnym stopniu formować, by dobrać odpowiadającą nam pozycję mikrofonu. Sama elastyczność zaś uchroni mikrofon przed potencjalnymi uszkodzeniami.
To czego brakuje mi przy pierwszych oględzinach, to wejście na kabel audio. Niestety, nie ma możliwości przejścia w tryb przewodowy i używania słuchawek na przykład po ich rozładowaniu. Choć można ich używać i ładować je jednocześnie, to nie podłączymy ich do innych urządzeń poza komputerem.
Voidy to słuchawki zamknięte i jak przystało na headset dla graczy – o znacznie wyeksponowanym basie. Jak zwykle w takich sytuacjach, jeśli słuchacie dużo muzyki ze słuchawek podłączonych do komputera, możliwe, że będziecie musieli szukać dalej. Jeśli jednak będziecie głównie grać w gry i używać komunikatora głosowego ze znajomymi – dźwięk będzie jak znalazł. Wybuchy są pełne głębi, głos towarzyszy na Discordzie czy TeamSpeaku łatwo odróżnimy od innych dźwięków a zamknięta konstrukcja odizoluje nas od świata zewnętrznego.
Oglądanie filmów na Voidach jest w porządku, ale wciąż wolę słuchawki o mniejszym natężeniu basu, wyraźniejszych tonach wysokich, do tego typu dźwięku. Wyposażono je natomiast w cyfrową emulację dźwięku Dolby Surround 7.1, co jest fajną opcją w grach FPP czy filmach z dźwiękiem przestrzennym.
Nieodłącznym elementem recenzji każdego headsetu dla graczy musi być próbka dźwięku z mikrofonu. Szczególnie, jeśli jest to headset bezprzewodowy. Zostałem mile zaskoczony przyzwoitą głośnością i niezłym odszumieniem mikrofonu, choć to zawsze wiąże się ze zniekształceniem dźwięku. Corsairowi udało się zachować jakość dźwięku lepszą, niż w niejednym mikrofonie z headsetu przewodowego w podobnej cenie.
Poniżej znajduje się test nagrany na dwóch mikrofonach – tym z Voidów oraz Superlux E205U. Oba nagrania nie były w żaden sposób odszumiane. Superlux był ustawiony na 80% głośności, zaś mikrofon Voidów na 100%.
Pierwsza część nagrania to mikrofon ze słuchawek Corsaira, zaś druga – z Superluxa.
Testowana przez GamesGuru wersja headsetu Corsair Void jest bezprzewodowa. Zestaw zawiera nadajnik radiowy wielkości standardowego pendrive’a. Windows 10 był w stanie automatycznie zainstalować potrzebne podstawowe sterowniki po podpięciu nadajnika oraz słuchawek do portów USB.
Miałem okazję porównać zasięg headsetu Corsaira z innymi wysokopółkowymi słuchawkami bezprzewodowymi i prostym nadajnikiem BT 4.0. Niestety, tutaj Voidy przegrały o metr lub dwa. Mówiąc najprościej – słuchawki Corsaira w kwestii bezprzewodowości nie oferują nic ponad to, co możemy skompletować kupując inne słuchawki i nadajnik osobno. Warto zaznaczyć, że taki nadajnik może wtedy zostać użyty do dowolnej innej komunikacji bezprzewodowej, nie tylko do obsługi słuchawek.
Oprogramowanie CUE – Corsair Utility Engine – rozwija się wraz z peryferiami producenta. Widać pewne drobne poprawki w nowej wersji. Znajdziemy tu kilka podstawowych ekranów, dających dostęp do szeregu opcji.
Przede wszystkim istnieje możliwość zapisywania profili dla naszych słuchawek i przypisywania ich do konkretnych aplikacji. Dzięki czemu konkretny zestaw ustawień stworzonych z myślą o konkretnej grze lub programie do multimediów będzie uruchamiany wraz z oprogramowaniem. Fabrycznie możemy też zapisać kilka profili w pamięci samych słuchawek, i choć zmienianie ich będzie wymagało zainstalowania CUE na innym komputerze, to nie musimy przenosić samego pliku z profilem na inną maszynę.
Na każdym z ekranów istnieje możliwość zmiany głośności mikrofonu (jeśli jest włączony) oraz przełączania się między trybem stereo i przestrzennym.
CUE daje także dostęp do kontroli podświetlanego logo na obu słuchawkach. Można je oczywiście zsynchronizować z innymi peryferiami Corsaira. Do wyboru mamy takie efekty jak pojedynczy kolor, kilka opcji mrugania w jednym kolorze, „oddychanie”, „bicie serca”, szybkie i powolne przejście przez kolory tęczy.
Z odrobinę ważniejszych rzeczy, CUE daje dostęp do pełnego equalizera dla słuchawek. Jest oczywiście możliwość zapisania wielu ustawień pod każdym z profili.
Ostatnim ekranem są ogólne opcje dla słuchawek. Możemy przeprowadzić tutaj aktualizację oprogramowania CUE, firmware’u headsetu, włączyć/wyłączyć powiadomienia głosowe oraz automatyczne wyłączanie headsetu po czasie nieaktywności. Na tym ekranie zobaczycie także poziom naładowania baterii w procentach czy aktualny status (wyłączony, ładuje się etc.).
CUE przede wszystkim daje nam możliwość stworzenia zsynchronizowania jednolitego ekosystemu peryferiów, jeśli posiadamy więcej sprzętów od Corsaira. Spersonalizowane profile ustawień, podświetlenia RGB oraz pomniejszych detali każdego sprzętu przypisywane pod konkretne aplikacje to moim zdaniem jedna z użyteczniejszych funkcji tego oprogramowania w szerszym pojęciu. Cieszę się, że producent zmierza w tym kierunku i rozwija software, ponieważ kiepskie oprogramowanie może zdecydowanie popsuć wrażenia z użytkowania sprzętu.
W przypadku peryferiów, wygoda to bardzo obiektywne pojęcie, ponieważ każde z nas zbudowane jest inaczej, a do tego dochodzą jeszcze przyzwyczajenia i osobiste preferencje. Jeśli chodzi o słuchawki, potrzeba dobrych kilkunastu godzin, by móc je rzetelnie ocenić – coś co w pierwszej chwili jest dla nas bardzo wygodne, może po pół godziny stać się nie do zniesienia.
Ja prywatnie bardzo nie lubię ekoskóry w słuchawkach, dlatego bardzo ucieszyłem się na widok obszyć, które Corsair zastosował w Void Pro. Gąbka z pamięcią kształtu szybko dopasowuje się do kształtu głowy i uszu, zapobiega nadmiernemu dociskowi słuchawek do głowy. Jednakże obszycie, które tak mi się pierwotnie spodobało, potrafi przy dłuższej sesji w tych słuchawkach ocierać. Niestety, to nadal nie są pady welurowe, które byłyby lepszym wyborem.
Zakres regulacji szerokości słuchawek oraz nachylenia nausznic jest zadowalający. Regulacja szerokości nie wymaga włożenia dużej siły, jest jednak stabilna i wizualnie oznaczona na pałąku słuchawek swoistą miarką. Możliwość regulacji mikrofonu zrealizowano w trochę nieintuicyjny sposób, ale po zorientowaniu się jak to działa – sprawdza się nieźle. Umieszczenie przycisków pozwala na bardzo łatwą obsługę słuchawek, uruchamianie/wyłączanie mikrofonu przez jego składanie i rozkładanie jest bardzo fajnym pomysłem, zaś czerwona dioda informująca nas o aktualnym statusie mikrofonu powinna uchronić nas przed przypadkowym nadawaniem podczas gry ze znajomymi 😉
Poza ocierającym materiałem nausznic, nie jestem fanem wagi tego headsetu. Oczywiście, w środku poza przetwornikami znajduje się moduł łączności radiowej, masa dodatkowej elektroniki, ledy RGB, akumulator czy metalowe elementy konstrukcyjne. Dla mnie jednak te słuchawki są po prostu za ciężkie. Mając przy biurku Voidy oraz prywatne słuchawki, używane przeze mnie na co dzień, po godzinie musiałem przesiadać się na lżejszy sprzęt. Do wszystkiego zapewne można się przyzwyczaić, ale przesiadka może być dla niektórych bolesna.
Corsair Void Pro RGB to headset z rzadkiego gatunku bezprzewodowych zestawów dla graczy, oferujący przyzwoitą jakość dźwięku i mikrofonu, przyjemny dla oka design, bardzo dobre wykonanie i przemyślany software. Producent nie uniknął kilku wad, ale na szczęście są to tylko drobne potknięcia.