Ceny kart graficznych osiągają kosmiczne wartości, sprzętu brakuje w sklepach, a to wszystko za sprawą kopalni kryptowalut, których nagły bum po wzroście kursu Bitcoina i Ethereum, spowodowała załamanie rynku kart graficznych, jak i załamanie samych graczy.
Kopanie trwa w najlepsze, cały internet huczy od spekulacji dotyczących kursu kryptowalut. Wszyscy zadają sobie pytanie „Kiedy to się skończy?” no, może nie wszyscy, górnicy na pewno chcieliby, aby taki stan rzeczy trwał jak najdłużej, sklepy ze sprzętem zapewne również.
Wyobraźcie sobie taką koparkę, która mieści w sobie 30 kart GTX 1080. Teraz pomyślcie, jaki zasilacz trzeba do tego zestawu podłączyć, aby karty mogły pracować 24/7 przy ponad 90% obciążeniu? Następnie pomyślcie, że taka koparka jest dość „mała”.
Digiconomist wydał raport obrazujący jak wielkie zużycie prądu towarzyszy kopaniu kryptowalut. Dla Bitcoina i Ethereum łączne roczne zużycie prądu wynosi 19,23 TWh, czyli więcej niż… Islandia czy Słowenia. Samo wydobycie kryptowalut przekłada się na 71. miejsce w rankingu państw o najwyższym zużyciu prądu.
Wszystkim tym, którzy są zainteresowani zakupem nowego sprzętu pozostało tylko czekać. Pewnym jest, że obie waluty znowu spadną, jak miało to miejsce parę lat temu. Wtedy nasz rynek zaleją karty używane po okazyjnych cenach. Można powiedzieć, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Pojawia się jednak jedno dość nurtujące pytanie – czy po podliczeniu wszystkich wydatków, jakich wymagają kopalnie kryptowalut, nadal jest to opłacalne?.
Źródło: Digiconomist