ZALETY
- Dobre wykonanie.
- Wygląd imitujący droższe produkty producenta .
- Przydatne klawisze funkcyjne.
- Rewelacyjna podkładka pod nadgarstki.
- Cicha.
WADY
- Brak oplotu…
- Brak współpracy z oprogramowaniem.
- Lekko przycinająca animacja „fali”.
- Rysujący się i zbierający odciski lśniący plastik na topie.
W dobie nowoczesnych rozwiązań skierowanych w stronę graczy, czołowe miejsca pod względem funkcjonalności, a także popularności zajmują sprzęty specjalnie im dedykowane. Nikogo chyba nie dziwi fakt, iż w przypadku klawiatur pierwsze miejsce przypada tak zwanym mechanikom. Faktycznie – prócz wysokiego komfortu pracy i niesamowitej trwałości, charakteryzują się równie wysoką ceną, a także znacznym hałasem, na który nie każdy z nas może sobie pozwolić.
Czy wśród tradycyjnych klawiatur membranowych znaleźć możemy perły pod względem jakości, czy choćby ceny, oferujące komfort zbliżony do klawiatur mechanicznych? Zapraszamy na test Corsair K55 RGB Gaming – membranówki godnej uwagi!
Corsair K55 RGB Gaming zapakowany został w tekturowe pudełko. Charakteryzuje się ono wysokim stopniem sztywności, co doskonale zabezpiecza produkt przed ewentualnymi uszczerbkami w czasie transportu. Tak jak w przypadku innych produktów producenta, opakowanie wyróżnia się czarną stylistką z domieszką żółtych elementów. Prócz oczywistego obrazka przedstawiającego produkt zamieszczonego na froncie, po odwróceniu tekturowego pudełka ujrzymy informacje na temat szeregu funkcji, w jaki wyposażony został K55 RGB. Oprócz tego znajdziemy też specyfikację techniczną klawiatury wraz z wymaganiami dotyczącymi działania.
– Ciche klawisze z wysoką responsywnością (brak dokładniejszych danych)
– Anti-ghosting (możliwość wciśnięcia do 8 klawiszy naraz)
– 128KB wbudowanej pamięci flash
– 32-bitowy procesor ARM
– Raportowanie na poziomie 1000Hz (1ms)
– Wymiary – 480.2mm x 166.3mm x 34.6 mm
– Waga – 822 g
– 6 programowalnych przycisków
– Liczne klawisze multimedialne
– Trójstrefowe podświetlanie z kilkoma wbudowanymi efektami
– Dodatkowa podkładka pod nadgarstki
– Gwarancja 2 lata
WYMAGANIA DOTYCZĄCE DZIAŁANIA:
– Komputer z portem USB 2.0 lub 3.0
– Windows 10, Windows 8 lub Windows 7
Oto i jest! Po otwarciu pudełka ukazuje się on naszym oczom – Corsair K55 RGB Gaming. Prócz niego, w środku ujrzymy również osobno pakowaną podkładkę pod nadgarstki, kartę ze szczegółami dotyczącymi gwarancji producenta oraz niezbyt grubą instrukcję. Sama klawiatura prezentuje się świetnie. Wierzchnia płyta urządzenia wykonana została z matowego plastiku, co moim zdaniem jest naprawdę rewelacyjnym posunięciem. Zapobiega palcowaniu się, co bezpośrednio wpływa na estetykę urządzenia. Pierwszą rzeczą, która po wyjęciu z pudełka najbardziej rzuciła mi się w oczy, były same klawisze. Dzięki zastosowaniu zewnętrznych stabilizatorów wykonanych z plastiku nasadki klawiszy położone są dość wysoko, a urządzenie do złudzenia przypomina mechaniczne konstrukcje. Jedyny niesmak pozostawia górny panel, na którym znajdziemy logo producenta wraz z klawiszami odpowiedzialnymi za nagrywanie makr, podświetlanie, czy blokadę klawiszy Windows. Również on wykonany został z plastiku, niestety — w tym wypadku jego błyszczące wykończenie może się rysować, a z całą pewnością zbierać będzie odciski palców. Oczywiście to tylko pierwszy rzut oka, w którym bądź co bądź, „membranówka” od Corsair nie wypada źle.
Przed dokładniejszymi oględzinami Korsarza, warto przyjrzeć się najpierw jego wymiarom. Wedle danych zamieszczonych na oficjalnej stronie producenta, wymiary urządzenia to 480.2 mm szerokości, 166.3 mm długości i 34.6 mm wysokości. Po dokładnych pomiarach mogę potwierdzić, że podane przez producenta wartości w pełni zgadzają się z faktycznym stanem. Należy je jednak odrobinę uzupełnić i dokładniej wyjaśnić. Jak sama nazwa wskazuje, długość klawiatury dotyczy tylko i wyłącznie urządzenia właściwego bez doczepionej podkładki. W przypadku jej montażu długość całości wynosi wtedy 230 mm co dzięki prostym czynnościom matematycznym, pozwala wywnioskować, iż na podkładkę przypada 63.7 mm. Również wysokość podaną w specyfikacji poddać trzeba pewnej korekcie. 34.6 mm odnosi się do najwyższego miejsca wierzchniej płyty, przy pełnym rozstawieniu wysuwanych nóżek nie wliczając w to klawiszy podstawowych, jak i funkcyjnych. Przy standardowym, płaskim ułożeniu klawiatury, wierzchnia płyta osiąga zaledwie 25 mm. Naprawdę dobry wynik!
Przejdźmy do rzeczy, która dla wielu potencjalnych klientów jest jedną z ważniejszych. Jakość użytych materiałów czy dobre spasowanie elementów to aspekt, który z całą pewnością wpływa na komfort użytkowania. W tej kwestii Corsair K55 RGB Gaming spełnia moje oczekiwania. Całość wykonana została z plastiku, zarówno wierzchnia, jak i tylnia płyta nie połyskuje, jej matowe wykończenie to dobre posunięcie. Wszystkie elementy spasowane są naprawdę dobrze. Podczas szybkiego i energicznego pisania nie usłyszymy żadnych strzałów czy skrzypnięć. Na samym początku wspomniałem o połyskującym wykończeniu górnej części frontu urządzenia i niestety miałem rację. Widoczne odciski palców to rutyna, do której będziecie musieli się przyzwyczaić. Jako dodatkowy minus odnotować muszę też podatność na zarysowania, które prędzej czy później się pojawią. Również nasadki klawiszy wykonane zostały z plastiku. Ich ramki nie są grube, a do lakierowania nie można się w żaden sposób doczepić. Zostały też w charakterystyczny sposób wyprofilowane, dzięki temu zabiegowi prawdopodobieństwo pomyłki i wciśnięcia klawisza sąsiedniego zostało znacznie zniwelowane. Odległość między jednym klawiszem a drugim wynosi równe 2 mm.
Prócz standardowych rzędów klawiszy, Corsair K55 RGB Gaming wyposażony został w 6 dodatkowych przycisków zajmujących miejsce po lewej stronie urządzenia. Odpowiadają one za sekwencje makro, które to właśnie do nich możemy przypisać. Na spodzie urządzenia, prócz dwóch wysuwanych nóżek wykonanych w całości z plastiku, ujrzymy także cztery gumki antypoślizgowe. Wbrew pozorom, jest to jeden z najważniejszych elementów klawiatury. Pomimo tego, iż gumą antypoślizgową nie zostały pokryte nóżki, urządzenie świetnie leży na praktycznie każdej powierzchni. Co istotne – w elementy antypoślizgowe została wyposażona także podkładka pod nadgarstki, która po bezpośrednim połączeniu z urządzeniem właściwym pozostaje ruchoma w pionie. Dlaczego producent zdecydował się na taki zabieg? Jest on w pełni uzasadniony. Dzięki temu podkładka pod nadgarstki pozostaje nieustannie w tej samej pozycji, niezależnie od kąta nachylenia klawiatury.
W urządzeniu producent zdecydował się zaimplementować szereg klawiszy funkcyjnych odpowiadających za kontrolę choćby aplikacji do odtwarzania muzyki. Mamy tu więc klawisze odpowiedzialne za wyciszenie dźwięku jednym kliknięciem, zwiększenia głośności, zmniejszenia, pauzy czy przełączenia utworu na poprzedni/kolejny. Oprócz tego klawiatura została wyposażona w szereg funkcji szczególnie przydatnych maniakom wirtualnej rozrywki, jaką niewątpliwie pozostają gry. Z tej okazji nie mogło zabraknąć jednego z głównych klawiszy odpowiedzialnych za blokadę przycisku Windows. Oprócz tego, osoby wykorzystujące sekwencje marko również znajdą coś dla siebie. Klawisz odpowiedzialny za uchwycenie sekwencji klawiszy znajdziemy obok wcześniej wspomnianego przycisku. Pozwala na zarejestrowanie skomplikowanych kombinacji, pozwalając na ich bezproblemowy i szybki zapis pod jednym z sześciu klawiszy makro. Praktycznie wszystkie urządzenia klasy Corsair K55 RGB Gaming skierowane głównie w stronę graczy oferują tzw. Anti-ghosting. Bohater naszego testu również posiada taką funkcję, a według oficjalnych danych producenta, bez najmniejszych problemów aktywujemy do ośmiu klawiszy na raz, co po wielu testach mogę potwierdzić.
W tym aspekcie nie zaskoczy was pewnie fakt, iż kabel łączący urządzenie z komputerem nie zasługuje na tytuł doskonałego. Jest dość giętki, przez co w moim przypadku w żaden sposób nie haczył, ani nie blokował się o biurko. Jego elastyczność bez wątpienia wynika z faktu, iż jest po prostu dość cienki. Aby dodatkowo wydłużyć jego żywotność oraz zniwelować prawdopodobieństwo uszkodzenia do zera, miło byłoby zabezpieczyć go dodatkową plecionką, na którą producent się nie zdecydował.
Corsair K55 RGB Gaming, jak sama nazwa wskazuje, dysponuje systemem podświetlania RGB. Oznacza to, że do naszej dyspozycji nie została oddana cała paleta istniejących barw, tak jak ma to miejsce w znacznie droższych urządzeniach z pełną paletą kolorów. Co istotne – urządzenie podzielone zostało na trzy strefy, których kolor, a także efekt jest w pewnym stopniu konfigurowalny. Czemu posłużyłem się zwrotem –„w pewnym stopniu”? Już tłumaczę – Każdej ze stref nadać możemy z góry narzucony kolor, jak i efekt. Samo podświetlanie obsługujemy, przytrzymując funkcyjny klawisz „FN” oraz wciskając klawisze alfanumeryczne od jeden do zera z dodatkiem „-” oraz „=”. Kombinacja klawisza „FN” wraz z klawiszami alfanumerycznymi od jeden do sześć to tak naprawdę jeden i ten sam efekt. Po wypróbowaniu ich wszystkich, jedyne co ulega zmianie to kolor każdej z trzech stref. Chcielibyście, aby druga ze stref świeciła na czerwono? Niestety – rozczaruję was. Skazani jesteście na to, co z góry zaprogramował producent, a raczej na barwę, którą zaprogramował. Przechodząc dalej — wśród efektów iluminacji występuje również możliwość podświetlenia całej klawiatury jednolitą barwą (z tej opcji korzystać będziemy zapewne najczęściej). Dostępnych jest osiem kolorów, z czego trzy to podstawowe kolory, od których zresztą wzięła się nazwa RGB – Red (czerwony), Green (zielony), Blue (niebieski). Z „bardziej zaawansowanych” efektów dostępne jest także tzw. Oddychanie w kolorze jednolitym, po którego wygaszeniu, na pierwszy plan wchodzi kolejna barwa, identyczny efekt zastosować możemy, kiedy każda ze stref mieni się innym kolorem.
Do jednej z najciekawszych, a zarazem najbardziej „efekciarskich” iluminacji zaliczyć mogę efekt przejścia wszystkich kolorów w tempie błyskawicznym. Wygląda to naprawdę dobrze, pomimo iż sama animacja przejścia nie jest w stu procentach płynna. Jest to spowodowane brakiem rozpiętości tonalnej, przez co odbija się właśnie na (z pozoru) nieskazitelnie płynnej fali. Jeżeli nie jesteście zwolennikami wszelkiego rodzaju „upiększaczy”, które jednak mogą ułatwić pracę nocą, nic nie stoi na przeszkodzie, aby wyłączyć je za pomocą jednego z wcześniej wspomnianych klawiszy alfanumerycznych połączonego z przyciskiem „FN”. Oprócz całkowitego zniwelowania wszelkich przejawów iluminacji możemy też dostosować ich poziom do naszych upodobań. Na tym polu Corsair K55 RGB Gaming nie wyróżnia się niczym szczególnym. Posiada jedynie trzy tryby jasności, które kontrolujemy za pomocą specjalnego klawisza położonego w górnej części urządzenia.
Testy, jakim został poddany Corsair K55 RGB Gaming, polegały w głównej mierze na intensywnym użytkowaniu zarówno w grach, jak i przy tworzeniu długich dokumentów tekstowych. W przypadku gier urządzenie wypadło naprawdę świetnie. Genialne wyprofilowanie klawiszy bezpośrednio przekłada się na „czucie” urządzenia. Palce nie ześlizgują się z nasadek nawet podczas najbardziej nerwowych akcji. Skok jest bardzo wyraźny. Urządzenie charakteryzuje się dobrą kulturą pracy – bez przeszkód mogę je zaliczyć do klawiatur umiarkowanie cichych. Bez najmniejszych problemów wyczujemy również próg aktywacji klawisza. Producent nie podaje dokładnych danych na temat siły nacisku wymaganej do jego aktywacji. Ciekawość wzięła górę i postanowiłem sprawdzić to osobiście. Ku mojemu zdziwieniu, aktywacja klawisza następuje po wciśnięciu go na zaledwie 2 mm, przy sile nacisku 60 gram. Jest to naprawdę rewelacyjny wynik, biorąc pod uwagę rozwiązania mechanicznych braci. Jedynym mankamentem, który początkowo może przeszkadzać większości użytkownikom i o którym należy tu wspomnieć, jest lewy Shift. Jeżeli przyzwyczajeni jesteście do jego długich wymiarów i to rozwiązanie jest dla was najwygodniejsze – będziecie zawiedzeni. Jego długość wynosi zaledwie 21 mm, przez co w większości gier, w których standardowo odpowiada za sprint, lub też walk (CS: GO) będzie często mylony z sąsiednim klawiszem.
W przypadku długich dokumentów tekstowych nie mam absolutnie nic do zarzucenia. Podkładka pod nadgarstki pokryta antypoślizgową gumą sprawnie dba o komfort podczas pracy, dzięki czemu nasze dłonie nie ulegają zmęczeniu. Dość szybko zbiera ona zabrudzenia – nie jest to jednak wielki problem, w każdym momencie możemy ją przecież wypiąć, przetrzeć zwilżoną szmatką i voilà – sprzęt jak nowy!
Fakt braku obsługi funkcji urządzenia z poziomu oprogramowania możemy odbierać dwojako. Z jednej strony, urządzenie gotowe jest do działania zaraz po podłączeniu (tzw. Plug&Play). Z drugiej jednak dokładny monitoring nagrywania makr czy choćby obsługa podświetlania za pomocą aplikacji jest wielce wskazana. Niestety — w tym wypadku konkurencja wypada znacznie lepiej. Jako przykład podać mogę klawiaturę Razer Deathstalker Essential, która pomimo braku podświetlania posiada pełne wsparcie w postaci oprogramowanie Razer Synapse 2.0.
Po dziesiątkach godzin spędzonych z Corsair K55 RGB Gaming czas na werdykt. Czy dysponując umiarkowaną ilością gotówki (~300 zł), warto zainteresować się produktem z najnowszej oferty Korsarza? Oczywiście, że tak. Wielu z was zada sobie pytanie – „Po co?” skoro za niewielką dopłatą można „wyłapać” rasowego mechanika. Macie rację – pamiętajmy jednak, iż wiele osób pomimo nieodpartej chęci posiadania mechanika nie może się na niego zdecydować. Częstokroć nie jest to spowodowane kwestiami finansowymi, lecz hałasem produkowanym przez przełączniki mechaniczne. W głównej mierze zależy to jednak od preferencji potencjalnego nabywcy. Corsair K55 RGB Gaming to produkt udany. Pomimo profilu skierowanego typowo w stronę graczy, jest urządzeniem uniwersalnym, z którego po tysiącach wyklinanych znaków i godzinach wirtualnej rozgrywki jestem w pełni zadowolony. Jeżeli szukacie klawiatury, która pod względem feelingu użytkowania, skoku klawiszy czy jakości wykonania sprawnie imituje swoich mechanicznych braci – Corsair K55 RGB Gaming jest klawiaturą dla was.