Dwieście tysięcy dolarów – o tyle proszą ludzie ze studia Stoic, twórcy gier spod szyldu The Banner Saga. Celem Kickstartera jest ufundowanie stworzenia The Banner Saga 3.
Nie jest to pierwsze doświadczenie Stoica z tego typu serwisami: pierwsza i druga część sagi również zostały dofinansowane dzięki mocy Kickstartera. Ten osobliwy model opłacania kosztów tworzenia gry sprawdził się zwłaszcza w przypadku „jedynki” – wówczas zebrano 720 tys. dolarów (celem było tylko 100 tys.).
Druga edycja The Banner Saga cieszyła się jednak mniejszą popularnością niż oczekiwano (chociaż trafiła na listę typów naszej redakcji do tegorocznych Game Awards). Jak będzie z trzecią? Póki co z założonych 200 tysięcy zebrano 50 tysięcy dolarów. Warto wspomnieć, że istnieje minimalna kwota, jaką należy wpłacić, aby dostać grę: jest to 20 dolarów.
Dlaczego właściwie Kickstarter? Jak wyjaśniają twórcy, wciąż jesteśmy niezależni, nie akceptujemy żadnych funduszy od inwestorów, więc Kickstarter to wciąż świetny sposób na to, aby społeczność pokazała swoje wsparcie dla gry, podczas gdy my możemy podejmować nasze własne decyzje w grach, które tworzymy. Za większość gry płacimy sami, ale fundusze, o które prosimy, pozwolą nam na spokojne rozwijanie gry i zebranie całego zespołu po raz kolejny.
Dalej twórcy wypisują: muzyka do gry, nagrania dźwiękowe, animacje… To wszystko kosztuje. Na koniec, jako że gra jest stylizowana na klimaty nordycko-wikingowe, pada pytanie: czy mamy Wasz topór?
Wspomniany Kickstarter znajduje się tutaj. Stoikom życzymy powodzenia, chociaż na marginesie tej akcji należałoby się zastanowić, czym właściwie stało się kickstartowanie na rynku gier i jak to wygląda jako metoda stałego dofinansowywania biznesu.